Amica stawia na ludzi

Rozmowa z prezesem Jackiem Rutkowskim.

Jacek Rutkowski docenia zaangażowanie strażaków OSP Amica - sam jest honorowym członkiem zakładowej jednostki
Jacek Rutkowski docenia zaangażowanie strażaków OSP Amica – sam jest honorowym członkiem zakładowej jednostki

Wszystkiego nie można zrobić od razu – przyznaje prezes Amica Wronki S.A. Przez pierwsze lata działalności pod tym szyldem wroniecka fabryka kuchni koncentrowała się na rozwijaniu oferty i zdobywaniu pozycji na rynku AGD. W 2010 roku sprzedała dwie fabryki, ale utrzymała pełne portfolio produktów i zaczęła zarabiać. Dziś firma dba o to, by korzyści z jej rozwoju odczuwała załoga. Pracownicy mogą korzystać z takich udogodnień jak zakładowa przychodnia, żłobek, przedszkole czy ośrodek wypoczynkowy, a w planach jest między innymi 100-procentowe dofinansowanie do zasiłku dla kobiet przebywających na urlopach macierzyńskich lub rodzicielskich.

Oferty Pracy Wronki

Jacek Rutkowski, prezes Amiki od 2003 roku,  w fabryce był po raz pierwszy już w latach siedemdziesiątych. Tę wizytę wspomina jako ciekawostkę, bo nie miała ona nic wspólnego z późniejszym, biznesowym zainteresowaniem wroniecką firmą. Pracował wtedy dla zupełnie innej firmy, sprzedawał duże maszyny włókiennicze i – jak sam przyznaje – nie znał się na tym, co produkowano we Wronkach. Przyjechał odwiedzić koleżankę, która w ramach praktyk studenckich pracowała na tłoczni, i miał okazję zwiedzić zakład. Będąc tu drugi raz, w grudniu 1986, biznesmen nadal nie miał jeszcze w planach zaangażować się bezpośrednio we wroniecką firmę.

Nie mogłem już poznać tej fabryki, miała za sobą dużo inwestycji. Zakupiono nowe prasy, zaczęto stosować emaliowanie proszkowe. Tamto wrażenie spowodowało, że związałem się z tą firmą, zacząłem kupować kuchnie z Wronek na rynek niemiecki, ale o prywatyzacji nawet nie pomyślałem – nikt wtedy jeszcze nie mówił o zmianie ustroju.

Zaufał pan bardziej samemu pomysłowi czy też kierownictwu i załodze? Można powiedzieć, że uwierzył pan w tych ludzi?

Dostrzegałem, że fabryka we Wronkach wyróżniała się na tle innych. Miała dyrekcję i kadrę, która parła do eksportu, do konkurencji na nowych rynkach, co wówczas wcale nie było takie oczywiste, a nawet powszechne. To było widać gołym okiem i dlatego nie było problemu z pozyskaniem środków finansowych. Na partnerstwo z nami zgodził się Bank Handlowy, wspólnie wykupiliśmy firmę od Skarbu Państwa. Wydaje mi się, że ówczesne kierownictwo i załoga bardzo dobrze wykorzystały okazję, jaka się nadarzyła na początku lat dziewięćdziesiątych. Nie byłoby nas dzisiaj, gdyby nie podjęte wtedy odważne działania.

Z punktu widzenia pracownika prywatyzacja to także obawa o standardy socjalne. Dziś zatrudnieni w innych firmach powiatu zazdrościć mogą pana pracownikom wspieranej przez zakład opieki zdrowotnej, przedszkola „Amica Kids”, ośrodka wypoczynkowego, możliwości korzystania z kręgielni. Zakładał pan ten kierunek od początku?

Na początku byliśmy skoncentrowani na tym, by stworzyć fabrykę, która przetrwa w nowej rzeczywistości, wytrzyma ostrą konkurencję, zapewni ludziom pracę. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy mieć w ofercie lodówki i pralki, więc wybudowaliśmy kolejne fabryki. Czy decydowaliśmy o tym we właściwych momentach, czy popełniliśmy błędy – to inna sprawa. Po kryzysie w roku 2008, kiedy doszliśmy do wniosku, że z tymi dwiema fabrykami musimy się rozstać, zaczęliśmy zarabiać i odetchnęliśmy. Część zarabianych pieniędzy postanowiliśmy przeznaczać na dalszy rozwój fabryki, a część na poprawę zabezpieczenia socjalnego naszych pracowników. Temu podporządkowane były pomysły przedszkola i żłobka, przychodni medycznej i wiele innych działań. Od przyszłego roku chcemy wprowadzić również 100-procentowe dofinansowanie do zasiłku dla kobiet przebywających na urlopach macierzyńskich lub rodzicielskich. Szukamy nowych rozwiązań, rozmawiamy ze związkami zawodowymi, przyznajemy   stypendia i chcemy dalej iść w tym kierunku. Podobnie chcemy rozwijać działalność w gminie Wronki i powiecie szamotulskim. Staramy się wspierać lokalne inicjatywy.

Pracownicy, których wspieracie w ciekawym spędzaniu czasu wolnego, przyczyniają się do budzącego uznanie w środowisku biznesowym wzrostu produkcji i zysku. Myśli pan, że dzieje się tak pomimo takich udogodnień, czy właśnie dzięki nim?

O tym decyduje splot wielu wydarzeń. Jestem przekonany, że polepszanie sytuacji pracowników jest ważnym elementem, ale oczywiście nie jedynym, bo bardzo duży wpływ na wyniki firmy ma także stosowanie odpowiednich metod zarządzania. Gdy to wszystko dobrze się spina, wtedy można uzyskiwać tak dobre rezultaty. Skoro ludzie widzą, że w jednej firmie jest lepsza atmosfera, a w innej gorsza, to znaczy, że jest to bardzo ważne. Sam zabiegam, by kadra zarządzająca odpowiednio odnosiła się do podwładnych.

W Amice nie ma wielkiego dystansu pomiędzy załogą a kierownictwem. Załoga ma każdego roku swoją uroczystą galę – wielką imprezę z koncertem gwiazdy i zabawą do rana. Tam nie mówi się więcej o menedżerach niż o pozostałych pracownikach. Podobnie w waszym dorocznym wewnętrznym konkursie specjalne wyróżnienia otrzymują ludzie pracujący na rożnych szczeblach.

Inicjatywa gali wyszła od załogi. Powiedzieli – prezesie, może by zrobić jakąś majówkę. A my pomyśleliśmy – dlaczego tylko majówkę? A może zaprośmy całą załogę, zaprośmy emerytów, sprowadźmy znany zespół… I z tej myśli zrodziła się nasza tradycja, bo były już cztery takie gale i będą kolejne. Imprezę łączymy z dniem otwartych drzwi, a w sobotę jest piknik z atrakcjami dla dzieci. Wiele naszych działań na rzecz pracowników zaczyna się niepozornie, od rzucenia pomysłu przez grupę ludzi, a kończy czymś dużym. Bardzo to wspieram i będzie tak dalej.

Planujecie wzrost zatrudnienia?

Strategia obejmująca czas do roku 2023 przewiduje niemalże podwojenie produkcji. Kiedy ja opracowywaliśmy, produkowaliśmy rocznie 1,25 mln piekarników i kuchni, a w planach mamy 2,3 – 2,4 mln. Wymieniamy maszyny, budujemy nowe hale – wszystko to żeby zwiększyć produkcję. Skoro zwiększymy produkcję, to także zatrudnienie. Będzie to dla nas wyzwanie, nie jesteśmy sami na rynku, są inne firmy, nawet większe od nas. Mam jednak ogromną nadzieję, że to, w jaki sposób myślimy, jak chcemy funkcjonować, spowoduje, że ludzie będą chcieli u nas pracować, a nawet powiem więcej – że będą woleli pracować w Amice niż gdzie indziej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *