Filip Truchel – kilka słów o fryzjerstwie – OPCJA [WYWIAD]

Zapraszamy Was do przeczytania wywiadu z Filipem Truchlem – właścicielem męskiego salonu fryzjerskiego „Opcja”.

Opcja3

Michał Zieliński - do sejmiku PiS Oferty Pracy Wronki

Marcin Hojan: Skąd pomysł na własny zakład usług fryzjerskich? Od jak dawna się tym interesujesz?

Filip Truchel: Fryzjerstwem interesuję się od dwunastego roku życia. Początkowo robiłem to dla siebie. Ciągle walczyłem ze swoją fryzurą, ciągle coś poprawiałem, zmieniałem, upiększałem, aż w końcu postanowiłem, że będę robił to dla innych ludzi, a nie tylko dla siebie.

Jest to Twoją pasją, czy robisz to zarobkowo? A może łączysz te dwie rzeczy?

Łączę te dwie rzeczy razem. Głównie robię to, bo lubię to robić, ale skupiam się bardziej na pasji. Wiadomo! Jak każdy, ja też chcę zarobić i mieć z tego jakieś pieniądze, ale one są celem podrzędnym dla mnie. Nic mnie tak nie cieszy jak zadowolony klient, który wraca do mojego salonu. Staram się zawsze do każdego z nich podejść indywidualnie i sprostać ich oczekiwaniom – zawsze stawiam na jakość moich usług.

Ile trwały przygotowania do otwarcia salonu?

Przygotowania trwały około półtora miesiąca. Musiałem pomalować ściany, zakupić i poustawiać meble oraz wszelki sprzęt niezbędny w celu prowadzenia tej profesji. No i pierwszego grudnia pierwszy raz pojawiłem się w pracy, – tak jak planowałem.

Jak wyglądał pierwszy dzień w pracy?

Pierwszy dzień w nowej pracy był ciężki. Od rana do wieczora miałem klientów, czym byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Pod koniec dnia uświadomiłem sobie, że właśnie spełniłem jedno ze swoich największych marzeń.

Otworzyłeś zakład samodzielnie czy ktoś Ci  w tym pomógł? 

Pomagała mi przede wszystkim rodzina.  Najwięcej pomogli mi moi rodzice (Edyta i Karol Truchel), bez Nich by się to nie udało…

Od jak dawna interesujesz się fryzjerstwem, czy jest to dochodowy interes?

Fryzjerstwem interesuję się od pięciu lat, ale zakład prowadzę dopiero od paru miesięcy. Jak na pierwsze miesiące uważam, że wynik jest zadowalający. Z tygodnia na tydzień klientów przybywa. Nie jestem w stanie nawet obsłużyć ich tylu ilu bym chciał, ale to tylko dlatego, że do każdego podchodzę indywidualnie i z poświęceniem takiego czasu jaki jest potrzebny na daną fryzurę.

Czujesz presję konkrecji?

Presji nie czuję żadnej, lecz konkurencja w mieście jest spora. Typowo męski jest tylko Pan Michałek, u którego nigdy nie miałem okazji być, pomimo wielu pozytywnych opinii, które słyszałem od znajomych. Wiadomo, że każdy fryzjer jest moją konkurencją. Ja jednak wolę skupić się na sobie i doskonaleniu swoich umiejętności.

Klienci przychodzą z gotowymi pomysłami na fryzurę? Jesteś w stanie zrobić każdą? 

Przychodzą ze swoimi pomysłami, pokazują katalogi, zdjęcie jakiegoś modela z internetu. Staram się zawsze zrobić tak jak sobie życzą i daję radę. Najlepiej się jednak czuję, gdy ktoś przyjdzie i powie, że mam robić na jego głowie co chcę, wtedy mogę puścić wodze fantazji. Na pewno nie podjąłbym się zrobienie na głowie klienta dredów, bo nigdy tego nie robiłem i nie wiem jak by to wyszło, więc dredy odpadają już na starcie.

Prowadzisz jakieś akcje reklamowe swojego zakładu? Ulotki/bilbordy/media społecznościowe?

Największą reklamą jest fryzura na głowie mojego klienta, który poleci mnie swojemu znajomemu i sam wróci. Drugim elementem mojej reklamy są media społecznościowe. Na facebookowej stronie swojego zakładu „Opcja” umieszczam zdjęcia zrobionych przeze mnie  fryzur swoich klientów – jeśli oczywiście wyrażą na to zgodę. To są świetne akcje reklamowe, jedne z najlepszych, które nie wymagają nakładu finansowego. A zaoszczędzone przez to pieniądze mogę przeznaczyć na rozwój swojego zakładu.

Rozumiem, że klientów przybywa? Jakie to są grupy wiekowe?

Dokładnie tak. Pomimo krótkiego okresu funkcjonowania „Opcji” mam już swoich klientów, a ciągle przychodzą nowi. Są to osoby w wieku od dwóch do siedemdziesięciu lat, czyli praktycznie każda grupa wiekowa. Najliczniejsza to ta od osiemnastu do czterdziestu.

Skąd są Twoi klienci? 

Głównie z naszej gminy, mam też paru z Szamotuł, Ostroroga i okolic. Wszystkich obsługuję w salonie, tam się czuję najlepiej. Każdy ma swój jakiś kącik, w którym najlepiej się odnajduje.

Fryzjerstwo jest Twoją jedyną pasją?

Nie, moją pasją, obok fryzjerstwa jest futbol. Jest to pasja dużo starsza i sięga już lat przedszkolnych. Kultywuję ją, aż do dnia dzisiejszego. Futbol nie daje mi pieniędzy, a człowiek żyć  z czegoś musi. Skoro mogę robić to, co kocham i jeszcze na tym zarabiać, to wybieram fryzjerstwo, które jakieś pieniądze mi daje.

Docelowe marzenie związane jest z fryzjerstwem czy futbolem?

Moim marzeniem jest mieszkanie w Stanach i otwarcie tam własnego zakładu fryzjerskiego. Jeśli byłaby taka możliwość, fajnie byłoby właśnie tam rozwijać te obydwie pasje.

Jak byś zareklamował swoje usługi przed czytelnikami „Wronieckiego Bazaru”?

Profesjonalnym i indywidualnym podejściem do klienta, bo w moim salonie najważniejsze jest zadowolenie osoby, którą obsługuję. Zapraszam wszystkich męskich czytelników „Wronieckiego Bazaru” do swojego zakładu, który mieści się przy ulicy Poznańskiej 51.

Rozmawiał: Marcin Hojan

Opcja na Facebooku

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *