Ratownicy Amiki przygotowani na wszelki wypadek
|Desperacki atak z ładunkiem wybuchowym. Zatrzymanie krążenia u człowieka, który przez pomyłkę napił się niebezpiecznej substancji. Potrącenie wózkiem widłowym. Zmiażdżenie dłoni. Wszystko to jednego dnia!
Ale tak naprawdę we wronieckiej fabryce kuchni poważne wypadki są rzadkością, a regularne ćwiczenia służą temu, by interwencje mogli przećwiczyć ratownicy na co dzień pracujący z innymi przy liniach produkcyjnych. To między innymi dzięki nim praca w Amica S.A. jest bezpieczna jak w mało którym zakładzie produkcyjnym.
W Amice zawsze na pierwszym miejscu jest człowiek. Nad bezpieczeństwem pracy w fabryce Amica S.A. we Wronkach czuwa służba BHP. Oprócz niej w działania dla bezpieczeństwa zaangażowana jest rzesza ludzi pracujących w administracji i przy produkcji. Na każdym wydziale fabryki i na każdej zmianie w pogotowiu są ratownicy wydziałowi. Ponad osiemdziesięcioro ludzi wyróżniających się wśród pracowników zielonymi koszulkami, wyposażonych w sprzęt i materiał do ratowania zdrowia i życia, w telefony służące sprawnemu kompletowaniu się drużyn ratowniczych w chwili wypadku, a nade wszystko – w specjalistyczną wiedzę i doświadczenie.
Każdego roku w zakładzie odbywają się ćwiczenia o bardzo wysokiej skali trudności. Drużyny nie wiedzą, co dokładnie ich czeka, a każde zdarzenie, przy którym muszą interweniować, jest pieczołowicie dopracowane. Wybuchom towarzyszą dymy, panikę wprowadzają uzdolnieni aktorsko statyści, są imitacje zmiażdżonych fragmentów ciała, czasem gęsto leje się czerwony płyn udający krew.
Adrenalina, ale nie panika
– Ratownikiem wydziałowym jestem od momentu utworzenia takich drużyn w naszej firmie. Były w tym czasie różne prawdziwe zdarzenia i pozoracje – mówi na gorąco po ćwiczeniu Halina Roj. Pomocy udzielono czterem ofiarom zamachu, w tym samemu zamachowcowi z urwana dłonią. – Ale z tego rodzaju akcją miałam do czynienia pierwszy raz. Dzisiaj jednak przy interwencjach nie towarzyszy mi już panika czy stres, chociaż oczywiście zawsze jest adrenalina.
W kolejnym ćwiczeniu drużyna ratownicza musiała użyć defibrylatora. Przytomność stracił człowiek, który przez pomyłkę, zamiast wody mineralnej, napił się niebezpiecznej substancji. W oczekiwaniu na pogotowie ratownicy musieli między innymi zgromadzić odpowiednie informacje dla lekarza. – O co pytać? Przede wszystkim, co dokładnie się stało. Jeśli poszkodowany jest przytomny, to jego samego, jeśli nie – to świadków – odpowiada po udanym zakończeniu ćwiczenia Monika Sikora-Gałązka. -Trzeba dowiedzieć się, czy ten człowiek choruje, czy zażywa jakieś leki, jeśli kobieta – to czy nie jest w ciąży. Czasem też, kiedy spożył ostatni posiłek.
W przypadku tego ćwiczenia ważne było też zapoznanie się ratowników z tzw. kartą charakterystyki. Każda substancja używana tu, na wydziale płyt grzejnych, podobnie jak i przy innych etapach produkcji, ma przy stanowisku pracy swój dokładny opis.
Uznanie policjantów
Obserwatorzy – fachowcy i praktycy – z uznaniem mówią o umiejętnościach ratowników z Amiki i podkreślają, że stać ich na realną, decydująca o zdrowiu i życiu poszkodowanych, interwencję w „złotych trzech minutach”.
Jeszcze większe wrażenie interwencje ratowników robią na ludziach nie mających wiedzy medycznej. Tak było między innymi podczas niedawnego audytu zewnętrznego w Amice, kiedy strażacy w ramach ćwiczenia musieli za pomocą specjalnej poduszki pneumatycznej unieść wózek widłowy, który przygniótł nogi pracownika. Audytorzy byli zaskoczeni techniką i to oni dopytywali, dlaczego interwencja przebiega w taki, a nie inny sposób. Z kolei podczas wrześniowych zawodów w Mierzynie, gdzie ratownicy też ćwiczą, ale z dodatkowym aspektem punktowanej rywalizacji – ich wiedzą i umiejętnościami zachwycała się patrolująca w tym czasie okolicę policja.
Służba i przyjemności
Przynależność do grona ratowników Amiki to dodatkowy obowiązek, duża odpowiedzialność, ale też jedna z licznych form integracji załogi. Coroczne zawody to także weekendowy pobyt w zakładowym ośrodku wypoczynkowym i cenne nagrody. Po ćwiczeniach wydziałowych ratownicy wspólnie biesiadują na pikniku lub w hotelu Olympic.