Niech się pani nie wysila myśleniem, pani Grażyno…

Tymi oto słowami zostałam potraktowana przez burmistrza Wronek Mirosława Wieczora na połączonych komisjach Rady Miasta i Gminy Wronki

fot

Oferty Pracy Wronki

 

Ale tak się składa, że MYŚLENIE JEST MOJĄ MOCNĄ STRONĄ :)

Dziennikarką z zawodu nie jestem, ale pełnię tę funkcję od lat dziesięciu jako właścicielka tytułu „Wroniecki Bazar”.

Przedtem przez 15 lat „uczyłam się zawodu” jako wolontariuszka „Wronieckich Spraw”, pierwszej lokalnej wronieckiej gazety, która powstała w 1990 roku jako przejaw lokalnego patriotycznego zrywu.

Przez 4 lata (1998-2002) byłam też radną Rady MiG Wronki.

Przez 15 lat uczyłam języka polskiego przede wszystkim w SP w Nowej Wsi, skąd z własnej woli odeszłam do pracy w kulturze.

Siedem i pół roku pracowałam w Muzeum Regionalnym we Wronkach, gdzie „podziękowano mi” za współpracę. Był rok 2006. Właśnie po 20-letnich rządach Kazimierza Michalaka nastały „nowe czasy”: burmistrzem został Mirosław Wieczór.

O pomoc nie prosiłam, gdy zwolniono mnie  z pracy, nie pytając jak i za co wychowam (samodzielnie) małe dziecko.

Radzę sobie, bo wiem,  że muszę. Lekko nie jest, ale mam rodzinę i przyjaciół, którzy w ciężkich chwilach mnie wspierają.

Od 2006 roku prowadzę własną działalność; najpierw firmę Czarny Kruk, a od 2016 roku BAZAR Agencję Reklamową.

Założyłam i przez 13 lat społecznie prowadziłam drużynę harcerską „Chęchacze” z Nowej Wsi.

Pracuję SPOŁECZNIE w różnych organizacjach już ponad 40 lat, czyli tyle, ile pan burmistrz przeżył.

Jestem dzielna!

I dlatego NIE ŻYCZĘ SOBIE, aby mnie traktowano tak, jak mnie potraktowano.

Wiem, że to, co się zdarzyło świadczy NIE O MNIE tylko o wypowiadającym te słowa, ale boli mnie to. Mało tego, czuję się zażenowana zachowaniem mojego burmistrza. Burmistrza, który reprezentuje mnie na forum i na zewnątrz.

Proszę mi wierzyć, UCZESTNICTWO W POSIEDZENIACH SESJI i KOMISJI NIE NALEŻY DO MOICH NAJWIĘKSZYCH PRZYJEMNOŚCI.
Wypełniam swój obowiązek wobec wronczan, którzy oczekują ode mnie, jako dziennikarki, rzetelnych relacji z tych posiedzeń. To tam właśnie rodzą się różne pomysły, z którymi często się nie zgadzam, a o których mam odwagę mówić głośno to, co inni boją się wyartykułować. W większości twórcami tych pomysłów jest pan burmistrz, a rada je po prostu zaklepuje.
Tak jak pomysł wybudowania nowej szkoły na Borku. Molocha na 700 osób, za 36 milionów.

Ale to, że nie zgadzam się z pomysłami pana burmistrza nie znaczy, że go nie lubię i mam go obrażać. Rozdzielam te dwie sprawy.

Pan burmistrz Wieczór chyba jednak tego nie potrafi, ponieważ to, co usłyszałam, jak się okazało, było konsekwencją artykułu o scaleniu ziem w Wartosławiu.

Kosz od rolników, kopniak od właścicieli…

Dobrze, że w ratuszu jest jeszcze pan Robert Dorna, który POTRAFI rozdzielać ziarno od plew i formę od treści. Wiem, co mówię.

A panu Wieczorowi życzę, aby częściej słuchał rad swojego starszego kolegi – zastępcy i opanowywał złe emocje. Przynajmniej publicznie.

Grażyna Kaźmierczak
/myśląca/

A oto na potwierdzenie moich słów – fragment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *