W Wartosławiu uszczęśliwieni na siłę

W „przestrzeni” wronieckiej pojawił się nagle plan, który pokazuje  grunty nad Jeziorem Pożarowskim w Wartosławiu, na którym widać działki i ziemie orne prywatnych właścicieli scalone i na nowo podzielone. Właściciele działek pytają: KTO prosił burmistrza o scalenie, nowy podział i przekwalifikowanie działek z rolnych na budowlane?

Uszczęśliwieni na siłę przez… urbanistę?

Oferty Pracy Wronki

Rozmawiałam ostatnio z przedstawicielami właścicieli działek rolnych (wykorzystywanych jako rekreacyjne) nad jeziorem w Wartosławiu. Zdziwieni byli poczynaniami naszego burmistrza. A gdzie można dziś szukać pomocy przeciw niezrozumiałym poczynaniom decydentów, jak nie w mediach?

Trochę historii…

Obecni właściciele kupili działki, mimo iż są dziwne, bo długie i wąskie, a zabezpieczający pas zieleni między działką a linią brzegową jeziora ma 100 metrów, gdy zwyczajowo jest to pięć.

Właśnie tymi stu metrami, kiedyś, jeszcze za dawnych czasów, burmistrz Michalak ukarał tych, którzy nie chcieli zgodzić się na jego warunki. Chciał te działki scalić, podzielić od razu na inne części i przekwalifikować na budowlane.

Ale właściciele nie chcieli. A wbrew ich woli nie mógł tego zrobić.

Mieli ludzie wprawdzie działkę jak tramwaj – długą a wąską – ale za to KAŻDY z 26 właścicieli miał dostęp do jeziora, mimo iż linia brzegowa na tym terenie to zaledwie 245 m (2.700 m to całe jezioro).

Ludzie cenili sobie i nadal cenią jedno – święty spokój, który mają z tej strony jeziora.

Nowy podział, po scaleniu. W jednym kwadracie będzie ok 10 działek budowlanych
Nowy podział, po scaleniu. W jednym kwadracie będzie ok 10 działek budowlanych

 

Naprzeciwko jest ogólnodostępna plaża,

którą obecnie zawiaduje wronieckie Przedsiębiorstwo Komunalne. Przedtem Gmina Wronki. Jest tam jak jest, czyli nie ma w sumie nic. Wszystko z winy tej, że właścicielami terenów nie jest Gmina Wronki. Dopiero niedawno udało się dogadać z Nadleśnictwem co do zamiany terenów. Wkrótce pewnie kąpielisko w Wartosławiu ożyje.

Kiedyś, za dawnych czasów, które jeszcze pamiętam, było to porządne kąpielisko „Spomaszu”: pomosty, pole namiotowe, przebieralnie, zjeżdżalnia dla dzieci, barek, WC.


Ale wróćmy z powrotem na drugą stronę jeziora…

26 właścicieli zawiaduje swoimi działkami. Zagospodarowali je, ustawili płoty posadzili zieleń, posiali trawę, ustawili budki. Trudno to nazwać domkami, gdyż nie są na trwałe związane z gruntem. Rodzaj gruntu nie pozwala na to. Grunty rolne.

Jednak jako właściciele są odpowiedzialni za swój teren. Pilnują się i dyscyplinują nawzajem. Mają tojtoje, koszą trawę, wywożą śmieci.

Dla nich to istny raj – podkreślają, pokazując mi na dowód zdjęcia. Rzeczywiście – czysto, pięknie, kolorowo, trawa ścięta, śmieci brak, płoty pomalowane, altanki zadbane. Sielanka!

Gdyby to były grunty rekreacyjne lub budowlane opłaty za wszystko wzrosłyby strasznie. Na działkach nie mają prądu, ale im to odpowiada, radzą sobie. Tam wypoczywają, a do tego prąd nie jest aż tak bardzo potrzebny.

Za dobrze być nie może…

Aż tu któregoś pięknego dnia dowiadują się, że koniec sielanki!

Nie z urzędowego pisma, nie telefonicznie z urzędu, ale po cichu, z plotek, dowiedzieli się, że zostaną uszczęśliwieni na siłę!

Burmistrz postanowił (poza ich wiedzą i zgodą) grunty na których są ich działki scalić i podzielić je na nowo. Dlaczego to zrobił, gdy nie prosili? Dlaczego ich o tym nie poinformował? Dlaczego nie zapytał o zgodę? Przecież to dotyczy ICH działek.

Burmistrz twierdzi, że to dla ich dobra.

Tylko, że oni tego „dobra” nie widzą.

Kto w takim razie był pomysłodawcą scalenia i na nowo podzielenia gruntów? Okazuje się, że … urbanista, który przygotowując miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego wskazał wiele zalet takiego rozwiązania.

Jakie to zalety? Ani właściciele działek w obecnym kształcie, ani właściciele ziem rolnych, które w tym scaleniu wzięłyby udział – jakoś tych zalet nie widzą.

Ciśnie się na usta pytanie: jak urbanista mógł SAM z własnej woli przygotować plan scalenia i podziału gruntów BEZ ZLECENIA płatnika, czyli urzędu, burmistrza?

Przepraszam, ale nie znam takiego urbanisty, który w prezencie dla miasta albo burmistrza, z powodu sympatii, przygotowałby plan wart, nie wiem, 30 – 40 tysięcy złotych.

Taki altruista? To brawo dla burmistrza Wieczora, że potrafił takiego znaleźć!

Do czego zmierza Wieczór?

Po scaleniu i podziale nastąpi także przekwalifikowanie działek na budowlane. Będą mogli wybudować domy z prawdziwego zdarzenia – przekonuje burmistrz.

Tylko, że oni nie są zainteresowani domami z prawdziwego zdarzenia.

Do scalenia przewidziane są grunty sześciu (jak się okazało, a nie trzech) rolników.

Oni też nie są zainteresowani scaleniem i nowym podziałem.

Dla kogo więc ma to być „dobrze”? I co to „lepiej” oznacza?

Nie wiem. Oni też nie wiedzą. Chyba, że to „lepiej” będzie dla urzędu.

Co na tym zyska Gmina?

Po scaleniu i nowym podziale właściciele muszą uiścić opłatę adiacencką.

Art. 107. USTAWY z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami mówi, cyt.:
1.
(…) Osoby, które otrzymały nowe nieruchomości wydzielone w wyniku scalenia i podziału są zobowiązane do wniesienia na rzecz gminy opłat adiacenckich w wysokości 50% wzrostu wartości tych nieruchomości, w stosunku do wartości nieruchomości dotychczas posiadanych (…)

4. Opłatę adiacencką ustala wójt, burmistrz albo prezydent miasta w drodze decyzji, zgodnie z ugodą lub uchwałą o scaleniu i podziale nieruchomości (…)

5. W rozliczeniu opłaty adiacenckiej lub zaległości z tego tytułu, osoba zobowiązana do jej wniesienia może przenieść na rzecz gminy, za jej zgodą, prawa do działki gruntu wydzielonej w wyniku scalenia i podziału (…)

Co to „po ludzku” znaczy? Tak przykładowo, po chłopsku tłumaczę:

otóż mam 800 metrów działki rolnej, wartej dziś 20 tys. złotych. Scalam ją, dzielę, przekształcam na budowlaną po nowemu i mam 800 metrów działki budowlanej wartej już nie 20 tys., ale 120 tysięcy. Działki są atrakcyjnie położone, nad jeziorem, jest nowa droga dojazdowa, więc cena wysoka.

Tak więc wartość mojej działki wzrosła o 100 tysięcy co do wartości poprzedniej. I za te 100 tysięcy muszę gminie zapłacić 50% wzrostu wartości działki. Czyli 50 tys. Czyli sporo. Razy (wg moich obliczeń będzie) tak ok. 200 działek, które powstaną po scaleniu z gruntami rolnymi i po nowym podziale. To prawie 10 milionów! Gra warta świeczki? Na pewno! Tereny można zbywać po trochu, ale zawsze świeży dopływ gotówki do kasy gminnej będzie. Niechby było pięć milionów, albo i dwa.

Powiedzmy, że nie mam kasy na opłatę adiacencką. Co wówczas? Mogę burmistrzowi do kasy gminnej oddać kawałek działki. Albo jedną z dwóch, które dostałam po scaleniu i podziale, bo miałam mniej szczęścia i trafiło mi się właśnie w dwóch kawałkach.

Proste?

Proste.

Zarobi budżet miasta i gminy?

Zarobi.

Ale przecież burmistrz to robi dla dobra właścicieli! :)

Co jeszcze stracą właściciele w wyniku uszczęśliwienia na siłę?

Po pierwsze po scaleniu i podziale część właścicieli nie będzie miało bezpośredniego dostępu do jeziora.

Dostaną działki dalej. Zdarzyć się może, co potwierdza w wywiadzie poniżej burmistrz, że właściciel dostanie działkę w DWU kawałkach i to niekoniecznie obok siebie. Jeden nad jeziorem, a drugi nad szosą. Tym razem dobrze się składa, bo ta druga będzie na „haracz” dla urzędu w ramach opłaty adiacenckiej.

Byłoby to może śmieszne, gdyby nie miało być prawdziwe…

Po drugie właściciele stracą zainwestowane już w działki pieniądze, chociaż burmistrz twierdzi, że są gotowi na odszkodowania.

Plaża ogólnodostępna

Po trzecie i chyba najgorsze, teren straci swoje walory enklawy. A to był do tej pory główny cel zakupu tych ziem.

Burmistrz przewiduje na tym terenie wybudować ogólnodostępną plażę. Tak jest w planie, który mam.

Ja się pytam: po co?

Na jednej mamy burdel, nie potrafimy porządnie jej zagospodarować, a teraz z drugiej strony robimy plażę i parkingi?

Nie wiem, czy burmistrz chciałaby mieszkać na stałe przy plaży! (po scaleniu, podziale i przekwalifikowaniu będą to działki budowlane, całoroczne). Albo w pobliżu plaży. Teraz, gdy zlikwidowano w mieście komisariat policji, patrol na interwencję przyjeżdża (jeśli w ogóle) po kilku godzinach. A jak się małolaty (i nie tylko) zachowują na plaży wystarczy pojechać wieczorem na plażę do Wartosławia i usłyszeć na własne uszy.

A oto pytania które zadałam burmistrzowi i na które otrzymałam odpowiedzi.

Szwarc Gapa: W jakim celu tworzy się nowy plan scalenia i ponownego podziału działek w Wartosławiu? Czemu lub komu ma to służyć?

Burmistrz: Wyzwanie, jakim jest scalenie i podział działek nad Jeziorem Pożarowskim ma służyć właścicielom nieruchomości. Jeśli większość z nich uzna, że tego nie chce, nie będziemy się upierać i z tego pomysłu zrezygnujemy. 

W tym momencie nie ma możliwości jakiejkolwiek legalnej zabudowy w odległości 100 m od Jeziora Pożarowskiego. Celem scalenia i podziału jest przede wszystkim zmniejszenie pasa izolacyjnego do 5 m i zmiana niekorzystnego kształtu działek (na dziś pas ma 100 m, a działki są wąskie i długie – przypis red.)

Szwarc Gapa: W jaki sposób zostaną te działki „oddane” z powrotem właścicielom? Losowo?

Burmistrz: Jeśli do scalenia i podziału działek dojdzie, będziemy wszystko uzgadniać z poszczególnymi właścicielami nieruchomości.

Szwarc Gapa: Czy może się zdarzyć, że ktoś swoją działkę dostanie w dwóch kawałkach i to niekoniecznie obok siebie?

Burmistrz: Istnieje taka możliwość, ale działki po podziale będą bardziej funkcjonalne. Ponadto chcemy zapewnić bezpośredni dostęp do jeziora wszystkim tym właścicielom, którzy mają go w obecnej chwili.

Szwarc Gapa: Czy właściciele działek wnioskowali o to, czy są o tym fakcie poinformowani?

Burmistrz: Wszystkie informacje zostaną przedstawione w trakcie zaplanowanego spotkania z właścicielami działek (5 sierpnia w świetlicy w Wartosławiu – przypis red.)

Szwarc Gapa: Czy właściciele wyrażają zgodę na scalenie i podział?

Burmistrz: Tego dowiemy się podczas spotkania. Wszystko chcemy przedyskutować z właścicielami działek.

Szwarc Gapa: Czy takie scalenie i nowy podział można zrobić bez ich zgody?

Burmistrz: Prawo dopuszcza taką możliwość, ale burmistrz nie chce robić nic na siłę. Jeśli nie będzie zgody większości, obecny układ zostanie zachowany.

Szwarc Gapa: Czy scalenie obejmie także przyległe pola dwóch właścicieli? (tak wynika z planu nowego podziału)

Burmistrz: Tak, nawet trzech. Ci właściciele, którzy mają tam teraz grunty rolne, będą mogli wykorzystać je również w celach budowlanych.

Szwarc Gapa: Czy Gmina ma zamiar w tym miejscu stworzyć także ogólnodostępne kąpielisko?

Burmistrz: Są takie plany. Wówczas byłby do niej krótszy i bezpieczniejszy dojazd – w dodatku drogą gminną. Wiąże się to również z łatwiejszym doprowadzeniem wody i prądu, których na plaży dzisiaj brakuje.

Szwarc Gapa: Jakie korzyści materialne będzie z tego miała Gmina?

Burmistrz: Z tego tytułu nie planujemy mieć żadnych korzyści. Chcemy tylko stworzyć bezpieczne kąpielisko z prawdziwego zdarzenia.

Szwarc Gapa: Czy Gmina bierze pod uwagę, że właściciele zainwestowali w te tereny?

Burmistrz: Oczywiście, że tak. Bierzemy pod uwagę ewentualne rekompensaty.

Szwarc Gapa: Czy Gmina ma świadomość, że tereny te właściciele kupili, by mieć spokój, a ogólnodostępne kąpielisko ten spokój zabije?

Burmistrz: Ogólnodostępne kąpielisko jest na razie dalekosiężnym planem. W tej chwili jesteśmy wyłącznie na etapie rozważań. Musimy najpierw dokładnie sprawdzić czy technicznie jest to możliwe do wykonania.

Szwarc Gapa: Czy któryś z właścicieli zrobił na tym terenie coś niezgodnie z prawem? Np. wybudował coś bez pozwolenia?

Burmistrz: Odpowiednią instytucją, która może to sprawdzić jest Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego.

Szwarc Gapa: Czy właściciele nie utrzymują na terenie porządku?

Burmistrz: Nie nam to oceniać. Jest to indywidualna sprawa każdego użytkownika danego terenu.

Szwarc Gapa: Czy ten teren gospodarowany przez 26 właścicieli jest zagrożeniem dla środowiska naturalnego?

Burmistrz: W związku z tym, że w pasie izolacyjnym nie można nic wybudować, na działkach nie ma nawet toalet. Po scaleniu i podziale będzie można zgodnie z prawem posiadać szambo i odprowadzić do niego ścieki.

Szwarc Gapa: Czy to prawda, że burmistrz ma zamiar spotkać się z właścicielami 26 działek? Jeśli tak – to kiedy gdzie i o której?

Burmistrz: Burmistrz chce się spotkać ze wszystkimi zainteresowanymi, nie tylko z właścicielami działek. Spotkanie odbędzie się w piątek 5 sierpnia o godz. 17:00 w świetlicy wiejskiej w Wartosławiu. Redakcję Wronieckiego Bazaru również serdecznie zapraszamy.

Szwarc Gapa: Oczywiście, skorzystam. Czy Gmina ma zamiar zagospodarować kąpielisko, które do tej pory jest ogólnodostępne, ale strasznie zaniedbane?

Burmistrz: Gminnym kąpieliskiem w Wartosławiu zgodnie z umową administruje Przedsiębiorstwo Komunalne, któremu proszę przekazywać szczegółowe uwagi.

Temat rozwojowy

Już teraz widzę, że temat jest rozwojowy. Pytam, dostaję odpowiedzi i cisną mi się na usta kolejne pytania.

Najważniejsze z nich to:

Kto (konkretnie z nazwiska) to wymyślił?

Kiedy powstał projekt i ile kosztował?

Którego z sześciu właścicieli ziemi zapytano, czy chcą ją scalić i podzielić na nowo?

Czy któryś się zgodził?

Którego z 26 właścicieli działek zapytano czy chcą?

Czy któryś wyrażał chęć scalenia?

Czy ktoś z pomysłodawców pokryje koszty sporządzonych planów, jeśli właściciele nie zgodzą się na scalenie i podział?

Dlaczego urząd zabiera się za sprawę „od końca”?

Czy nie byłoby LOGICZNIEJ najpierw zapytać zainteresowanych czy chcą scalenia, podziału i zamiany swoich działek, a dopiero potem, gdy wyrażą zainteresowanie, ponosić koszty?

Czy gmina planuje zakup gruntów na drogi, parkingi, plaże, czy też „w swoim interesie” na to wszystko proporcjonalnie do posiadanej ziemi złożą się działkowcy?

Czy Gmina planuje opłatę adiacencką dla uczestników podziału, gdy grunty „na papierze” nabiorą dużej wartości?

Kogo Gmina zaplanowała do poniesienia kosztów planu (urbanisty) dziesiątków podzaiłów geodezyjnych i tyleż samo zapisów notarialnych?

Czy ktoś z urzędu przeprowadził sondaż, z którego wynikałoby, że ktoś chce zamiany działki rolnej na letniskową lub budowlaną (która jest bardzo droga – podatki, prąd)?

Jak można proponować zamianę gruntu nie podając klucza wg którego zamiana ma być przeprowadzona?

Burmistrz mówi, że na nową plażę z drugiej strony jeziora będzie bliżej, a czy burmistrz ma świadomość, że od ostatniego domu w Wartosławiu – wsi (skręt na Biezdrowskie Huby) jest 1300 m, a na obecną plażę 1100m?

Czy burmistrz może podać podstawę prawną pozwalającą mu w tym przypadku przeprowadzić podział, scalenie i zamianę gruntów bez zgody właścicieli działek? W odpowiedzi na moje pytanie padło takie stwierdzenie ze strony ratusza, że burmistrz może, ale nie che na siłę. Przeczytałam całą ustawę i, jeśli dobrze ją zrozumiałam, nie ma takiej możliwości prawnej. Jestem humanistką i czytanie ze zrozumieniem nie stanowiło dotąd dla mnie problemu :) Ale może coś przeoczyłam.

 

Wiem, że dużo tych pytań, ale staram się wyjaśnić moim Czytelnikom wszystkie zawiłości.

Te pytania narodziły się w trakcie czytania odpowiedzi na poprzednie. Czasem odpowiedź była OBOK pytania. Albo w ogóle nie była tp odpowiedź na to pytanie :)

Ale nie odpuszczam. pytam dalej!

Pytania zadałam i czekam na odpowiedzi.

Szwarc Gapa

komentarze 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *