Znana firma odpowiedzialna za śnięcie tysięcy ryb?

Pod koniec października 2015r. doszło do wycieku toksycznej substancji do rzeki Warty. Wiemy, kto usłyszał zarzuty.

Pod koniec października 2015r. na odcinku Warty od Poznania aż za Oborniki pojawiło się wiele śniętych ryb, w tym bardzo cenne i rzadkie gatunki, których populacja w Warcie była mała, ale powoli się odbudowywała. Członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego wyłowili z wody kilka ton ryb, ale ofiar zatrucia było znacznie więcej. Padły również zwierzęta, które zjadały zatrute ryby.

Oferty Pracy Wronki

Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu wydał komunikat w sprawie katastrofy ekologicznej w Warcie, przestrzegał, by nie spożywać ryb wyłowionych z rzeki lub znalezionych na brzegach do wyjaśnienia sprawy.

Początkowo inspektorom ochrony środowiska nie było wiadome, jaka dokładnie substancja dostając się do Warty zatruła tak dużą ilość ryb. Trwały ustalenia przyczyn katastrofy ekologicznej. Dość szybko ustalono, że nie było to spowodowane czynnikami mikrobiologicznymi.

Po pewnym czasie Instytut Weterynarii w Puławach, który badał śnięte ryby ustalił, że za zatrucie rzeki odpowiedzialna jest transflutryna – środek insektobójczy.
Trop ten natychmiast zawężył krąg podejrzanych. Służby jednak nie chciały informować jaką konkretnie firmę podejrzewają oraz komu postawiono zarzuty.

Zarzuty za zatrucie Warty

Jak podaje Głos Wielkopolski (link)  status podejrzanych ma trzech mężczyzn i jedna kobieta – wszyscy związani byli lub nadal są z firmą „Bros”.

W ubiegłym roku poznańska Prokuratura Okręgowa zarzuciła im wylanie do kanalizacji ponad 20 kilogramów transflutryny. Chodzi o kanalizację magazynu tej firmy przy ul. Bałtyckiej w Poznaniu.

Kanalizacja była podłączona do kolektora ściekowego, który prowadził bezpośrednio do Warty.
Było to połączenie nielegalne, o którym Urząd Miasta ani Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie wiedzieli.

24 października 2015 r. rzekomo trzech pracowników miało dopuścić się wylania szkodliwej substancji, a ich działaniami kierować miała osoba związana z zarządem spółki.

Dla prokuratury bezsporne jest, że trująca substancja do Warty wprowadzona została z terenu tej firmy.
Nie wiadomo, czy ostatecznie zostaną przypisane konkretne działania do poszczególnych osób. Śledztwo nadal trwa. Podejrzani nie przyznają się do zarzutów.

Zdaniem  przedstawicieli Polskiego Związku Wędkarskiego przywrócenie stanu zarybienia rzeki sprzed katastrofy może potrwać nawet kilkanaście lat.

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *