Chcieć, to móc! O tym pisaliśmy we „Wronieckim Bazarze” w 2006 roku

Magdalena Cenker, autorka tego artykułu, to wronczanka z urodzenia. Uczyła się we wronieckiej Kornelówce, ukończyła LO w Szkole na Leśnej, a później dziennie studiowała filologię polską na UAM w Poznaniu. Poznałam ją zaraz potem, gdy założyłam dwutygodnik „Wroniecki Bazar”. Jeszcze w 2006 roku Magda zgłosiła się do mnie, gdyż chciała wypróbować swe pióro jako studentka filologii polskiej. Interesowało ją dziennikarstwo i taki kierunek chciała wybrać, a nie wiedziała czy się w tym sprawdzi. Sprawdziła się na medal! Sami Państwo oceńcie próbkę Jej talentu. Dziś Magdalena ma 37 lat jest świetną dziennikarką Polsatu

Oferty Pracy Wronki

Artykuł napisany przez Magdalenę Cenker pochodzi z 2006 roku „Wronieckiego Bazaru”

TUŻ OBOK! Siła charakteru i pasja pokonają przeciwności – nasi bohaterowie są tego najlepszym dowodem!

Chcieć, to móc!

Na ryby przyjeżdżają własnymi pojazdami i tylko oni mogą nimi podjechać, aż do samego brzegu. Wyróżniają się wśród wronieckich wędkarzy, bo w pierwszej chwili trudno sobie  wyobrazić, że wędkarz łowi ryby, a „jego ręce” siedzą obok. A jednak! Taki, niezwykły duet tworzą panowie Janusz Świniarski i Ryszard Fornalik, którzy wspólnie łowią ryby we wronieckiej Warcie.

Pomysł narodził się wcześniej

            Schodzę z wronieckiego mostu i idę wzdłuż rzeki. Nadzwyczaj ciepłe promienie wrześniowego słońca odbijają się od wody. Nie mam problemu, by trafić tam, gdzie zmierzam, ścieżka jest szeroka, a widoczne na niej ślady kół nie pozostawiają wątpliwości. Na drewnianym pomoście widzę dwóch mężczyzn, którzy gawędząc, spoglądają na zarzucone wędki. Jeden z nich siedzi na wózku inwalidzkim, drugi na pomoście – jego wózek stoi z tyłu. Na pierwszy rzut oka widać, że niepełnosprawność w niczym im nie przeszkadza.

Wszystko dzięki inicjatywie i sile charakteru pana Janusza Świniarskiego. Przed nieszczęśliwym wypadkiem, który zmienił jego życie, był zapalonym wędkarzem Jak przyznaje, pomysł powrotu do tego sportu od dawna chodził mu po głowie. – Zacząłem wędkować mając sześć lat. Już w latach szkolnych łowiłem na Warcie, w Pożarowie i Pakawiu – wspomina pan Janusz – W tym roku, po trzynastu latach od wypadku znów chwyciłem wędkę. Planowałem to już dwa lata temu, ale problemy zdrowotne nie pozwalały na zrealizowanie pomysłu. W tym roku dopisało zdrowie i znaleźli się ludzie, którzy pomogli zrealizować moje plany – dodaje. Wydawało się, że problemów jest wiele: Jak wózkiem inwalidzkim dojechać do brzegu? Jak poradzić sobie ze sprzętem? – Moje ręce nie są też na tyle sprawne, abym mógł założyć przynętę i wyhaczyć rybę – tłumaczy pan Janusz. Właśnie dlatego niewiele osób wierzyło, że zrealizuje on marzenie.

Jestem tylko rękoma wędkarza…

            Najważniejsza w realizacji pomysłu osoba, siedzi na pomoście, tuż obok pana Janusza. Pan Ryszard Fornalik również jeździ na wózku, ale jego ręce są sprawne: – Ja nie byłem i nie jestem wędkarzem, jestem tylko rękoma wędkarza – śmieje się pan Ryszard. On nigdy wcześniej nie chodził na ryby, ale teraz jest zadowolony, że może w ten sposób spędzać czas. – Nie mam wielkiego wyboru. Albo jestem w domu, na tapczanie, albo  nad wodą i służę pomocą koledze. Ja owszem, zarzucę wędkę, ale nie potrafię jeszcze rozpoznać, kiedy ryba bierze – przyznaje.  – Do wędkarstwa trzeba mieć dryg i zamiłowanie, ale ja stopniowo przyuczam kolegę – ze śmiechem dodaje pan Janusz. Wszystko zostało perfekcyjnie dostosowane. Specjalne haczyki pomagają w radzeniu sobie z wędkami, które z kolei muszą być lekkie. Razem panowie tworzą duet, który z powodzeniem startuje w zawodach wędkarskich i nie wraca do domu „o suchym kiju”.

Wędkarze przyznają jednak, że podziękowania za pomoc należą się wielu osobom. Pierwszą jest żona pana Janusza. To pani Anna przygotowuje przynętę, gotuje pszenicę i wyprawia obydwu panów nad rzekę. Wyrazy wdzięczności kierują też w stronę przyjaciół: Zdzisława, Artura i Włodzimierza, którzy zbudowali dwa specjalne stanowiska łowieckie. Za udostępnienie koparki i zezwolenie na jej pracę przy usypywaniu specjalnego zjazdu dziękują panu Alfredowi Piotrowskiemu, dyrektorowi Przedsiębiorstwa Komunalnego.

Dla pana Janusza wędkarstwo od lat jest zamiłowaniem i ukochanym sportem, dla pana Ryszarda, każda wyprawa to okazja do spędzenia dnia na świeżym powietrzu i w miłym towarzystwie. Dla obydwu panów to sposób na odprężenie i zapomnienie o przeciwnościach losu, które, jak udowadniają, można pokonać.

Magdalena Cenker

 

Zdj. Tegoroczna, ciepła jesień sprzyja wypadom na ryby

 

Kim jest autorka artykułu, Magdalena Cenker?

Magdalena Cenker (nasz „Tygrysek”) to wronczanka z urodzenia. Uczyła się we wronieckiej Kornelówce, ukończyła LO w Szkole na Leśnej, a później dziennie studiowała filologię polską na UAM w Poznaniu. Poznałam ją zaraz potem, gdy założyłam dwutygodnik „Wroniecki Bazar”. Magda zgłosiła się do mnie, gdyż chciała wypróbować swe pióro jako studentka filologii polskiej. Interesowało ją dziennikarstwo i taki kierunek chciała wybrać, a nie wiedziała czy się w tym sprawdzi.

Sprawdziła się na medal! Sami Państwo oceńcie próbkę Jej talentu.

Dziś Magdalena jest świetną dziennikarką Polsatu.

Fot.: Internet

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *