Słownik języka polskiego definiuje hejt jako obraźliwy
i zwykle agresywny komentarz internetowy.Z hejtem czyli tzw. „mową nienawiści” spotykamy się obecnie wszędzie, nie tylko w Internecie. W debacie publicznej na agresywne czy obraźliwe komentarze pozwalają sobie nie tylko (pozornie) anonimowi komentatorzy internetowi, ale również osoby publiczne, a granice między dopuszczalną krytyką a hejtem stają się coraz bardziej płynne.
Przed umieszczeniem pełnego nienawiści komentarza pamiętać należy o tym, że w Internecie nikt nie jest anonimowy, a prawo oferuje szeroki wachlarz możliwości reagowania na tego typu zachowania.
Hejt jest przestępstwem
Mimo, że kodeks karny nie przewiduje osobnej regulacji dotyczącej mowy nienawiści, zamieszczając w Internecie agresywny czy obraźliwy komentarz należy liczyć się z tym, że można zostać pociągniętym do odpowiedzialności za takie przestępstwa jak: zniesławienie, znieważenie, obrazę uczuć religijnych czy publiczne propagowanie ustrojów totalitarnych, nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość.
Przestępstwa znieważenia i zniesławienia ścigane są z oskarżenia prywatnego. Oznacza to, że pokrzywdzony może wnieść do właściwego sądu prywatny akt oskarżenia, w którym będzie się domagał pociągnięcia do odpowiedzialności autora hejtu.
Wbrew pozorom w Internecie nikt nie jest anonimowy. Aby ustalić dane sprawcy, osoba pokrzywdzona hejtem może zwrócić się do administratora strony, na której zamieszono obraźliwe komentarze, nie tylko o usunięcie bezprawnych treści, ale również o ustalenie numeru IP komputera ich autora. Po uzyskaniu numeru IP pokrzywdzony powinien wystąpić do Policji lub Prokuratury z wnioskiem o ustalenie danych personalnych osoby, której numer ten został przypisany.
Odpowiedzialność cywilna za naruszenie dóbr osobistych
Należy pamiętać, że internetowy „hejter” może zostać pociągnięty nie tylko do odpowiedzialności karnej, ale również cywilnej – za naruszenie dóbr osobistych.
Osoba pokrzywdzona treściami zamieszczonymi w Internecie w pierwszej kolejności powinna wezwać administratora strony www do usunięcia obraźliwych czy agresywnych treści jej dotyczących. Brak reakcji na takie wezwanie może rodzić odpowiedzialność nie tylko po stronie autora treści ale również administratora strony, a także redakcji, która zamieszcza takowy wpis.
Osoba, której dobra osobiste zostały poprzez opublikowany w Internecie komentarz naruszone, może domagać się w procesie wytoczonym przed Sądem Okręgowym nie tylko usunięcia obraźliwego wpisu, ale również usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych (m.in. poprzez złożenie oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie), zadośćuczynienia i odszkodowania (jeśli w wyniku takiego wpisu poniesiono szkodę majątkową).
Pamiętać jednak należy, iż nie każda negatywna wypowiedź stanowi hejt. Jeżeli wypowiedź dotyczy osoby pełniącej funkcję publiczną i okazuje się być prawdziwa, a także służy obronie społecznego interesu, to nie zostanie uznana za przestępstwo.
Nie jest również hejtem konstruktywna krytyka, o ile jest ona uzasadniona i wyrażona w sposób nieobraźliwy i przyzwoity.Podczas aktywności w sieci trzeba mieć na względzie, że „w Internecie nic nie ginie”, a raz zamieszone treści pozostają w nim na zawsze. Warto zatem zachować wstrzemięźliwość i panować nad emocjami, by nie narażać się na negatywne i dolegliwe konsekwencje prawne.
Autorką artykułu jest adwokat Izabela Kociok-Skóra, prowadząca Kancelarię Adwokacką w Opolu.
Dlaczego z komentarzy zniknęły pewne wypowiedzi?
|Po ostatnich emocjonujących wydarzeniach dotyczących próby pozbawienia TMZW swojej „zasiedzianej” siedziby, na moim portalu pojawiło się mnóstwo komentarzy. Nie ukrywam, że zadziało się źle. Rozumiem oburzenie ludzi, sama jestem oburzona sytuacją, ale nie mogę pozwolić na to, by z „Wronieckiego Bazaru” wylewała się fala bezimiennego hejtu. Od dziś zmienią się zasady komentowania. Mój portal jest otwarty. Nie zabraniam komentowania, ale musi być ono odpowiedzialne, a przede wszystkim merytoryczne. Spodziewam się, że nie wszyscy to zrozumieją, ale edukacja zawsze była trudna i nie zawsze docierała do wszystkich. Każdy ma prawo wyboru. Czytanie i komentowanie „Wronieckiego Bazaru” nie jest obowiązkowe. Od dziś więc komentowanie tylko wraz z pełną odpowiedzialnością za słowa
Bardzo mi zależy na komentarzach Czytelników. Stawiam jednak pewien warunek: należy się pod nimi podpisać (może być do wiadomości redakcji) oraz nie może w wypowiedzi być hejtu. Może być za to krytyka, byle konstruktywna. A jeśli podejrzenia – to od razu załączone dowody. Tylko tyle. I aż tyle.
Jednym słowem bierzecie Państwo ze mną odpowiedzialność po połowie.
Michał Poniewski zażądał usunięcia obraźliwych komentarzy albo IP tych, którzy je pisali, bo chce sprawę skierować do sądu za szkalowanie i nękanie.
Nie mogę narażać Czytelników i siebie. Już raz taką sprawę miałam. Przegrałam.Zablokowałam wszystko, co obrażało Michała Poniewskiego i burmistrza.
Bo jak na przykład udowodnić w sądzie, że ktoś jest „dupowłazem”? Trudno to udowodnić, prawda? Zawsze może to być „wierność”, czy „poddańczość” wynikające ze stosunku służbowego. A „dupowłaz” i podobne epitety to to słowa obraźliwe, i nawet jeśli są zdefiniowane w „Słowniku języka polskiego”, to właśnie jako wulgarne albo obraźliwe. Tak jak odnoszenie się do pochodzenia, czy religii. To samo dotyczy komentowania wyglądu. Można to zrobić w sympatyczny sposób, nie trzeba od razu wulgarnych wyzwisk.Od następnego artykułu zmieniam zasady komentowania. Mają być merytoryczne, bez treści o zabarwieniu hejterskim. Takie nie przejdą – chyba, że będą podpisane z imienia i nazwiska. I to do sprawdzenia (mogą być do wiadomości redakcji).
Anonimowych obraźliwych wpisów nie będę publikować, nie chcę płacić kolejnych odszkodowań. Już raz zapłaciłam za „głupią babę”. Nie potrafiłam (a może nie chciałam) udowodnić, że jest naprawdę głupia…Jeśli ktoś wyraża swoje zdanie, to niech tak jak ja – podpisuje się z imienia i nazwiska i bierze na siebie połowę odpowiedzialności za słowo, bo to właśnie po połowie odpowiadają: autor tekstu i wydawca, w tym przypadku właściciel portalu, czyli ja, niżej podpisana.ALE TEŻ:Pamiętać należy, iż nie każda negatywna wypowiedź stanowi hejt. Jeżeli wypowiedź dotyczy osoby pełniącej funkcję publiczną i okazuje się być prawdziwa, a także służy obronie społecznego interesu, to nie zostanie uznana za przestępstwo.
Nie jest również hejtem konstruktywna krytyka, o ile jest ona uzasadniona i wyrażona w sposób nieobraźliwy i przyzwoity.Izabela Kociok-Skóra, prowadząca Kancelarię Adwokacką w OpoluI takich komentarzy nie będę usuwać – ale muszę wiedzieć kto to napisał, w razie gdyby jednak doszło do sprawy sądowej.Mam odwagę cywilną pospisywać swoje wypowiedzi i opinie, i mam do siebie dystans, więc sama cytuję np. obraźliwe słowa wypowiedziane do mnie przez burmistrza Wieczora, np. na połączonych komisjach Rady: „niech się pani nie wysila myśleniem, pani Grażyno”…, które zacytowałam w swoim artykule wówczas. Albo gdy napisał na Fb, że „Dorna zaorał lokalną dziennikarkę”.
Słowa są o mnie i cytuję je po to, żeby pokazać jakim językiem posługuje się „władza” wykonawcza w naszym mieście. Sama krytykuję też bezradność naszej Rady MiG, która jakoś tak „politycznie” podchodzi do głosowań, jakby zapomniała, że nie jest „zapleczem politycznym” burmistrza, tylko przedstawicielem mieszkańców, którzy swoich ludzi wybrali.
I jeśli „mój radny” nie robi zebrań, ani nie pyta ludzi we wsi, czego pragną, a głosuje wg opcji politycznej, „klubowo”, często przeciwko wsi, to ja o tym mówię głośno, bo mnie się to n ie podoba! I wystarczy popatrzeć na głosowania, żeby się przekonać, że tak jest naprawdę. To nie jest hejt tylko wyrażanie swego niezadowolenia, bo ja mu nie ubliżam, tylko piszę, że się z tym nie zgadzam. Tak było np. na głosowaniu o szkołę modułową, w kontenerach w Nowej Wsi. Zebrania wiejskie przez kilak lat dążyły do czegoś innego i są na to dowody w postaci taśm z nagraniami z zebrań wiejskich. Radny nie uczestniczył wprawdzie we wszystkich, ale zdanie mieszkańców obecnych na tych spotkaniach znał, a jednak bez mrugnięcia okiem zgodził się na zmianę koncepcji szkoły, której dokonał burmistrz (bez nawet konsultacji z Radą), nie informując o tym mieszkańców. Podobnie było z przedszkolem.
I mnie się to nie podoba, więc piętnuję, podpisując się pod tym z imienia i nazwiska bądź ogólnie znanego pseudonimu. I biorę na siebie pełną odpowiedzialność za słowa.
Jak kiedyś napisałam o kandydatce na radną, że uwikłana jest w przekręty finansowe i podałam przykłady, to sąd w trybie wyborczym potwierdził, że materiał był przygotowany rzetelnie i sprawę oddalono.Jeśli ktoś się na takie zasady nie zgadza, musi mieć świadomość, że jego odpowiedź na publicznej MOJEJ stronie się nie ukaże. Ale na pewno ją przeczytam. I mogę zadać pytania w tej kwestii.W komentarzach, które były, znalazłam kilka ciekawych wątków dotyczących urzędu i WOK-u, o zatrudniania osób „rodzinnie” w tych instytucjach.PozdrawiamGrażyna Kaźmierczaktel. 501 467 452
A tu zacytuję fragmenty artykułu, autorem którego jest adwokat Izabela Kociok-Skóra, prowadząca Kancelarię Adwokacką w Opolu.
CAŁY artykuł tutaj:https://opowiecie.info/hejt-internecie-anonimowi-komentatorzy-moga-czuc-sie-bezkarni/
Na podobny temat:
komentarzy 7
To nie pierwsza dyskusja, gdzie doszło do wycieczek czysto osobistych nie mających do końca związku z sytuacją, pamiętam podobne zdarzenie pod odpowiedziami radnych, też apelowałem o dyskusje nie obrażającą tylko szukania odpowiedzi i pomostu z radnymi, wyszła wyłącznie krytyka i docinki z której wyszło wielkie..nic. Pani Grazynko wrócę do naszej rozmowy związanej z „walką z wiatrakami” tekst wyżej nawiązuje do tego, że istnieje przypuszczenie, że w WOK-u były lub są zatrudnione osoby z klucza rodzinnego lub towarzyskiego, proszę mi pokazać byłą władzę instytucję budżetową, w której nie zdobywa się pracy w takim „układzie”…pójdę dalej..proszę mi dać gwarancję, że następca jaki by nie był gdy już osiądzie „na dobre przy korycie” nie wykorzysta tego by zrobić dokładnie to samo co robi się od wieków, już Papieże jak Pani doskonale wie z historii( niewygodnej) przekazywali tron papieski nawet swoim dzieciom z nieprawego łoża, problem polega na tym, że w naszym kraju nepotyzm nie jest usankcjonowany karnie, tak jak w krajach skandynawskich, dlatego możemy tego typu praktyki rozpatrywać w kwestii czysto etycznej, nie w kategorii popełnienia wykroczenia oraz złamania przepisów. Podziwiam Pani optymizm, lecz założę się z Panią teraz honorowo, że gdy zmieni się władza w względzie zatrudniania swoich popleczników nie zmieni się nic. Mamy w ręku dowód na tego typu działania ze strony burmistrza, który zwolnił dyrektor szkoły i obsadził to stanowisko osobą wytyczoną, jest dokument są dowody…no i co? I …nic
Bardzo chciałabym napisać, że nie ma Pan racji, co do tego dziedziczenia stołków… ale nie mogę..
Wiem, że jestem niepoprawną optymistką, ale ciągle wierzę w sprawiedliwość dziejową. Póki co, może ze dwa razy w życiu doczekałam tzw. karmy, która wróciła, ale w stosunku do tego ile razy dostałam od życia w d… to naprawdę niewiele.
Cóż, póki mi sił starczy będę walczyć z nepotyzmem i innymi odbiegającymi od normy zachowaniami. Trudno, taka jestem.
A co do tego, o czym pisałam, odsłoniłam prawdę itd., to dopóki sami pokrzywdzeni nie będą chcieli czegoś z tym zrobić, to nic się nie zmieni.
Nawet nie ma Pan pojęcia jaka psychoza strachu panuje we Wronkach! Jestem zszokowana!
Ale cóż… kropla drąży skałę. Może w końcu ludzie się odblokują i będą mieli odwagę wykrzyczeć swoje krzywdy.
Dziękuję za ten głos.
Pozostaję z nadzieją
Grażyna K.
Pani Redaktor, niech Pani weźmie też pod uwagę jedną rzecz: podpisywanie się z imienia i nazwiska w tak małej społeczności jest często ryzykowne z tego powodu, że nawet pisząc w pełni kulturalny, nieobraźliwy komentarz, ale jednak np. niezgodny z linią działania władzy, można narazić się na różne problemy – chociażby wynikające z tego, że dana osoba może pracować w jednostce podległej tej władzy, bądź też jakaś osoba jej bliska. A nie wierzę w to, że ta władza przyjmie każdy krytyczny jej komentarz z pełnym zrozumieniem dla wolności słowa i tego, że po prostu każdy ma prawo do swojego zdania. Wiemy, jak jest.
Ale też jeśli dobrze Panią Redaktor rozumiem – komentarze „anonimowe” niezawierające treści obraźliwych będą nadal publikowane, co jest dobrym posunięciem, bo w merytorycznej dyskusji nie ma chyba znaczenia podpis pod danym komentarzem. Poza tym – każdy może się podpisać tak naprawdę, jak chce – nawet fikcyjnym imieniem i nazwiskiem, a faktyczne dane są nie do sprawdzenia, poza oczywiście głębiej zapisanymi danymi, takimi, jak adres IP, z którego oczywiście odpowiednie służby mogą dojść do konkretnej osoby w przypadku popełnienia przestępstwa.
Poruszył Pan kwestię, z której zdałam sobie sprawę niedawno. Mieszkańcy Wronek po prostu, tak jak Pan pisze: BOJĄ SIĘ MÓWIĆ!
jestem przerażona skalą tego zjawiska! To już zakrawa na patologię!
Mówią mi różne rzeczy, ale zawsze potem dodają: ale głośno tego nie powiem! Pytam dlaczego? Dlatego, że chcę coś w urzędzie załatwić, mam córkę, syna, brata, siostrę, mamę, tatę etc. w urzędzie, bądź jednostce podległej urzędowi i boję się o nich! I tym podobne odpowiedzi.
Przerażające!
Ale jest na to sposób: można O SPRAWIE napisać do mnie nawet prywatnie: bazar@czarnykruk.info.pl albo zadzwonić: 501 467 452, a ja postaram się sprawdzić jej prawdziwość, bez podawania skąd to wiem. Zresztą to działa od wielu lat dość sprawnie.
Nie możemy pozwolić, by szerzyło się zastraszanie!
Nie rezygnuję z zajmowania się trudnymi sprawami, ja po prostu nie chcę zwykłego hejtu na stronie. O sprawach, które się wydarzyły i są na nie dowody – można pisać, ale w taki sposób, bym miała kontakt z tym, kto to zgłasza (mailowy, telefoniczny).
Grażyna Kaźmierczak
Aby była jasność nie hejtuje żadnej strony. Chce po ludzku tak zrozumieć … DLACZEGO ? Grażyna, pisząc to zastanawiam się czy kogoś tym pismem nie uraże , zostawiam Tobie do oceny … Czytałem artykol na mojewronki i dochodzę do zapytania … Jeśli nie było umowy na papierze a tylko umowa ustna , to czy był jakiś problem i przesłanie aby przed wystosowaniem urzędniczego pisma nie spotkać się najpierw i pogadać jak człowiek z człowiekiem nawet telefonicznie ? Uniknełoby się tego całego bałaganu … Warto czasem przeprowadzić rozmowę przed i dojsc do porozumienia. Każda ze stron w moim odczuciu ma winę i nie tylko w tym ostatnim czasie , tylko od x czasu wstecz … Tyle było okazji do rozmów nawet przy tych przygotowaniach wystaw itd . I załatwić to oficjalnie. A takie pismo podniosło ciśnienie. Wiele tu będzie jeszcze pytań i pretensji, ludzie są bardziej wrażliwi lub mniej, dumni ,honorowi lub i nie . Zbyt wiele złego się w tej materii stało . Nie wiem czy WOK wysyłając pismo do Towarzystwa, brała pod uwagę , problem ze znalezieniem przez nich samych nowego lokum , tym bardziej , że tyle lat ze sobą współpracowali i widzieli co mają w swoich zasobach. Takie pismo nie jedna osobę by wyprowadziło z równowagi a przynajmniej ciśnienie podniosło. Czy był wcześniej w tej materia poruszany temat przed tym pismem ? Te pytania i do myślenia i refleksje zostawiam stroną. Ja rozumiem prawo i paragrafy ważne , ale czy czynnik ludzi nie jest też ważny, tu mam na myśli rozmowe. Pamiętajcie panowie, zgoda i rozmowa buduje a resztę sobie odpowiedzcie. Jest tyle tej chwili problemów po co sobie dokładać nawzajem.
Też tak myślę, że warto rozmawiać. Dyrektor nie dał nam jednak szans. Wysłał maila i już. Napisałam Mu prywatnego maila i przedstawiłam, co o tym myślę. Po sesji rozmawiałam z Nim, prosząc o to, by spróbował porozmawiać, zanim opublikuję sprawę. Nie skorzystał z okazji (trzy dni). Spotkania odbyło się dopiero po odpowiedzi pisemnej TMZW.
Nie wiem, co opublikowały MW, ale wiem, co na Fb opublikował M. Poniewski i niestety, nie do końca jest to prawdą.
Jako TMZW – twórcy tego muzeum jesteśmy w stanie zrozumieć potrzebę lokalową, ale proszę zrozumieć też nas. Najpierw telefonicznie zaproponowano nam przeniesienie się do piwnicy w Spomaszu, gdzie już działają Czerwone Berety i dokoptowana została Historica, a potem lokal na Polnej 3. Byliśmy pewni, że chodzi o lokal po pracowni plastycznej, okazało się jednak, że nie. Mamy wejść do 40 m lokalu, w którym już przebywają: emeryci (PZERiI, ok 200 członków), Chór Milenium, Zespół Śpiewaczy Chabry, warcabiści, czasowo harcerze wodniacy, a odbywały się też zajęcia UTW.
Dziś w muzeum mamy „tylko” 18 mkw, ale wyłącznie dla siebie. Jesteśmy posiadaczami kilu dużych szaf, dużego stołu z krzesłami, biurka i kilkunastu kartonów, nie mówiąc o roll-upach i banerach oraz tablicach. To ja się pytam GDZIE mamy się tam jeszcze my zmieścić?
Jeśli dostaniemy rzeczywiście samodzielny lokal, myślę, że zarząd TMZW postanowi o przejściu. I taką konkluzję wyniosłam z zebrania. Początkowo dyrektor mówił o umowie, w której byłaby klauzula, że przenosimy się do tego lokum, a w ciągu DWÓCH LAT postara się o znalezienie lokum dla emerytów, którzy podobno chcieli się przenieść gdzieś do lokalu na parterze. Z moich informacji wynika, że nie jest to prawdą. Poza tym dyrektor poinformował emerytów, że mamy jedną szafę i spotykać się będziemy raz w tygodniu, co też nie jest prawdą. Raz w tygodniu to jest zarząd, a poza tym są też inne spotkania.
Na życzenie dyrektora nie filmowałam spotkania, ale teraz żałuję, gdyż, jak widzę, każdy je zapamiętał inaczej. Podejrzewam, że zarząd TMZW wyrazi też swoje stanowisko na piśmie, skoro po zebraniu są takie rozbieżności.
Co do mojej obecności na zebraniu, byłam tam po pierwsze jako czynny członek (tak, jak najbardziej zwyczajny) TMZW – przez 11 lat byłam wiceprezesem (za prezesów: Bartola, Piotrowskiego, Vowie), w zarządzie w sumie pracowałam przez 17 lat, przedtem byłam sekretarzem. Po drugie drogi jest mi los TMZW, przyrzekałam na słowo harcerza prezesowi Marianowi Radomskiemu tuż przed Jego śmiercią, że nie opuszczę TMZW i walczyć będę o nie do końca (mojego lub TMZW), a słowa harcerza nie złamię. Po trzecie walczę z otwartą przyłbicą, nie chowam się za cudzymi plecami i nie wstydzę się tego.
Grażyna Kaźmierczak
Brak głosów poparcia = obywatele boją się mówić.
Niewygodne komentarze = wycieczki osobiste (oczywiście, wycieczki osobiste publikowane w tekstach pod adresem różnych osób już są dopuszczalne).
Czysty populizm.