Exodus TMZW nastąpił 13 grudnia 2021 roku. Przypadek? Nie sądzę…

Po 47 latach istnienia TMZW i 28 od otwarcia muzeum, 13 grudnia 2021 roku Towarzystwo Miłośników Ziemi Wronieckiej opuściło wraz ze swoim vexillum (sztandarem) wronieckie muzeum. Obiekt, który tworzyło od samej ruiny i w którym miało przebywać dożywotnio. Nie było na to jednak papierowej umowy. Było słowo honoru ówczesnego burmistrza Kazimierza Michalaka i Przewodniczącego Rady Miasta i Gminy Wronki – Leszka Bartola. Są też zapisy w planach obiektu. Obecni decydenci (Rada, burmistrz) nie widzą jednak potrzeby, by słowa dotrzymać. Nie zabiła nas komuna, nie zabiła demokracja, zrobili to Wieczór i Poniewski…

Marian Radomski (obok Marii Stryczyńskiej i Czesława Grota, współzałożyciel TMZW) oraz Bogdan Tomczak prezes, budowniczy muzeum – Honorowi Prezesi TMZW i budowniczy wronieckiego muzeum 

W takim stanie oddaliśmy budynek Muzeum Regionalnego miastu i WOK-owi w 1993 roku, po prawie 15 latach remontu, w większości wykonanego własnym sumptem, przy pomocy wronieckich zakładów pracy i wronczan.

Oferty Pracy Wronki

A w takim go zastaliśmy…

 

W sumie, Harry Potter mieszkał u mugoli pod schodami, w schowku na miotły, a był wielkim czarownikiem… :)

Po prawie dwuletniej batalii o siedzibę w muzeum, TMZW dostało od Poniewskiego „kącik” w budynku na Polnej i wyprowadziło sztandar z muzeum… Piszę „kącik”, bo metrów podobna ilość, a salka taka sobie, przechodnia, przez pracownię plastyczną. No ale są dwie toalety! Tak było napisane w piśmie do TMZW, uzasadniającym, że ten lokal jest lepszy od tego w muzeum. Nie dopisał jednak dyrektor, że jeden z tych dwóch kibelków służył wówczas (2021 r.) za magazynek i swej roli, o której pisze dyrektor, nie spełniał… A może po prostu Poniewski o tym nie wiedział, bo tam nie bywał. Gdyby bywał, nie mówiłby, że warunki lepsze.

Jak się TMZW zagospodarowało na nowym – nie wiem. Byłam, żeby lokal obejrzeć jako propozycję. Po zagospodarowaniu nie byłam tam i nie będę. Walczyłam o „godne warunki” dla stowarzyszenia, które dla miasta zrobiło tak wiele. SPOŁECZNIE. Skoro jednak nasz nowy prezes – Jan Kwaśny – uznał, że lokal jest dobry, przyjmuję do wiadomości, pozostaję jednak przy swoim zdaniu – NIE JEST LEPSZY. Nawet nie zmieściły się nam tam wszystkie meble, które w muzeum mieliśmy, bo pokój jest gorzej ustawny.

Co zamiast TMZW w muzeum? RODO w sądzie

Na co Poniewski przeznaczył te tak ważne dla muzeum kilkanaście metrów? Słyszałam, że na biuro kierownika muzeum, z dwojga pracowników muzeum jeden jest kierownikiem. Dokładnie jednak nie wiem, ponieważ od czasu, gdy Pojasek, Wajdemann- Waszyńska i Poniewski wytoczyli mi sprawę sądową o RODO, czyli udostępnienie danych ofiarodawców muzeum z lat 1974- 2005, z przewagą lat 80-tych XX wieku, postanowiłam się po prostu, po ludzku, obrazić na nich. Straciłam dwa tysiące na adwokata oraz mnóstwo czasu i nerwów, odpowiadając moim znajomym, że listy, które dostali z prokuratury, a potem z sądu, to nie są wezwania ode mnie i ja Ich o nic nie oskarżam, że to Oni ponoć czują się poszkodowani tym, że opublikowałam ich dane jako ofiarodawców eksponatów wronieckiego muzeum.
Mam świadomość, że ci, którzy na mnie donieśli, chcieli przypodobać się panu na ratuszu, który nie przepuści żadnej okazji, żeby mi dokopać, (i vice versa) ale mam chyba prawo obrazić się na nich.
Bo o jakiej szkodliwości czynu tu mówimy? Z całej listy – prawie tysiąc stron druku- jedynie Piotr Pojasek poczuł się poszkodowany i dotknięty, bo pozostali, do których dotarłam, stwierdzili, że są wręcz dumni z tego, że w spisie tym się znaleźli! Duża część  nie żyje już, inni się przeprowadzili.
Dziś widzę w tym jednak też pewien pożytek :) Dzięki tej sprawie dotarłam do ludzi, których nie widziałam latami! Znalazłam czas na spotkanie, wypicie kawy, powspominanie starych czasów… Prosiłam Ich o podpisanie pisma, że nie mają pretensji. Nie dotarłam do Piotra Pojaska, ale skoro poszedł na policję zgłosić moje „przestępstwo”, to chyba jednak czuje się poszkodowany. Tak na koniec tej sprawy dodam jeszcze tylko, że Piotr Pojasek w muzeum znalazł się dzięki mnie, na stażu, gdy był bezrobotny. Za czasów dyrektora Jana Jankowskiego, który zadzwonił do mnie i zapytał, czy uważam, że to właściwy człowiek do tej pracy Odpowiedziałam, że tak.
I nadal tak myślę.

Ale wracając do 13 grudnia 2021 roku…

TMZW wyprowadziło sztandar ze swej siedziby w muzeum, przeniosło się na Polną. Jest tam już od roku i chyba się „zagnieździło”. Ale dla mnie to PRAWDZIWE TMZW, ceniące honor, kochające swoją Małą Ojczyznę i pracujące dla Niej społecznie, skończyło się we wrześniu 2020 roku, gdy po trzech kadencjach (12 latach) pracę skończył Zarząd pod przewodnictwem Pawła Bugaja, z wiceprezes Krystyną Tomczak, skarbnikiem Marią Urban, sekretarzem Lusią Rodewald,  Grzegorzem Rudzińskim i Mateuszem Radziwoniukiem. Na walnym zebraniu we wrześniu 2020 roku Prezes Bugaj nawet rzucił pod dyskusję zawieszenie pracy TMZW. I żałuję, że to nie przeszło. Żeby nie było, ja w Zarządzie nie jestem od 2008 roku, ale praca TMZW zawsze była mi bliska.
Dziś dla mnie TMZW to koło emerytów bis…
Wiem, Hania (oficjalnie skarbnik, ale pełniąca też wszystkie inne role w Zarządzie) się znów wkurzy, ale sama jedna, nawet z pomocą Czesława  nie pociągną całego Zarządu i pracy historycznej stowarzyszenia… Umarła praca, jak ją nazywam, „patriotyczna”, właściwie dziś oprócz mnie i Pawła nikt nic w tej kwestii nie zrobi. A szkoda, bo  mi też się coraz mniej chce, gdy analizuję to wszystko, co naszemu stowarzyszeniu zrobiono. Można powiedzieć, że doprowadzono do rozłamu. Dziś są ci, którzy się bawią i garstka tych, którzy chcieliby coś więcej od TMZW. Na swój koszt wydałam opracowanie o 35 latach pracy TMZW i dałam w prezencie wszystkim członkom, by wiedzieli chociaż jakimi zadaniami zajmowało się to stowarzyszenie. Dodam jeszcze, że jak już mnie zwolniono z muzeum, w 2006 roku, tuż po przyjściu Wieczora do ratusza, TMZW wystąpiło do urzędu z propozycją przejęcia prowadzenia muzeum z funduszami takimi, jak dotychczas. Ale nie otrzymało zgody. W sumie propozycję przedstawiono dwa razy. Bez skutku. Dodam, że TMZW jako stowarzyszenie zdobywało środki zewnętrzne na różne celem więc nie byłoby problemu, by zrobić to na rzecz muzeum.

Podsumowanie

Minął rok od exodusu TMZW. A mnie nadal boli to, co się stało. Dodam, że artykuł zaczęłam pisać rok temu, ale rana była zbyt świeża. Gdybym puściła go w tamtym wydaniu, to z pewnością straciłabym kolejne pieniądze na prawnika :)
Boję się, że jeśli to co mamy potrwa jeszcze dłużej, upadnie wiele stowarzyszeń. Problem jest też w opiekunach świetlic.
Co mnie boli najbardziej w tej sprawie? Najbardziej boli mnie to, że TMZW walczyło otwarcie o swoje, miało wsparcie w zwykłych mieszkańcach, miało wsparcie w instytucjach spoza Wronek, ale nie miało wsparcia w swoich radnych (oprócz Sławka Śniegowskiego) ani w burmistrzach. Prezes Bugaj poszedł na sesję prosić radnych i burmistrza o pomoc. Swą „cegiełkę” dołożył przewodniczący Rzyski. A podsumował, ściągnięty przez Wieczora specjalnie w trakcie sesji – Poniewski nazywając nas „megalomanią zbiorową”. Wtedy też dowiedzieliśmy się, kto naprawdę stworzył kulturę we Wronkach :)
Polecam, półtorej minuty filmu z 2020 roku, a można się wiele dowiedzieć!

Przypominam Państwu ten fragment, gdy dyr. Poniewski pyta Pawła Bugaja „kim wy, TMZW, jesteście? Megalomanią zbiorową!”

Szwarc Gapa

A poniżej cały artykuł:

Megalomania zbiorowa, czyli kto tak naprawdę jest twórcą wronieckich sukcesów na niwie kultury na przestrzeni ostatniego stulecia

komentarzy 6

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *