„Grajzerówka” zniknęła. Nie pomógł apel
|Na zawsze z mapy gminy Wronki zniknęła znana pamiątka historyczna – „Grajzerówka”. Nie pomógł nawet apel radnego Jarosława Mikołajczaka.
Nadleśnictwo Wronki postanowiło zlikwidować popularną letnią atrakcję. Radny Miasta i Gminy Wronki, Jarosław Mikołajczak nie chciał do tego dopuścić. – Po zapoznaniu się z BIP Nadleśnictwa Wronki wnoszę o pilne wstrzymanie rozbiórki domku drewnianego – „Grajzerówki” nad jeziorem Kłuchówiec w Chojnie (przy tzw. jeziorze leśnym) w pobliżu drogi wojewódzkiej nr 150 Chojno – Sieraków. Uważam, że nie zachodzą żadne przesłanki i powody, by ten obiekt miał zniknąć z powierzchni ziemi. Nie rozumiem zacierania historii przez Nadleśnictwo Wronki na naszym terenie, niszczenia obiektów związanych z drugą wojną światową, wpisanych w nasz krajobraz – apelował Mikołajczak. Niestety, bez skutku.
– Wymieniony tzw. domek drewniany stanowi własność Skarbu Państwa, którym tylko administruje Nadleśnictwo Wronki. Nasuwa się pytanie, czy to ogólnopolski trend, lub może nakaz Ministerstwa Środowiska, by burzyć tego typu obiekty, będące w zasobach Nadleśnictw? Dziwne to, gdyż są instytucje, które chciały go zagospodarować, wydzierżawić, dlaczego otrzymały odpowiedź odmowną? – pytał radny. Z informacji, które udało się nam uzyskać wynika, że chętnych do dzierżawy nie brakowało. Zainteresowany był sam radny Mikołajczak, wędkarze czy harcerze. Zbigniew Gzyl, Nadleśniczy Nadleśnictwa Wronki przekonuje, że to nieistotne, ponieważ budynek nie nadaje się do użytkowania, a decyzja już zapadła.
Jarosław Mikołajczak próbował interweniować również w Wydziale Architektury i Budownictwa w Starostwie Powiatowym w Szamotułach. W odpowiedzi na swojego maila otrzymał informację, że nie można wstrzymać rozbiórki domku drewnianego, gdyż „inwestor dokonał skutecznego zgłoszenia robót budowlanych nie wymagających pozwolenia, obejmujących rozbiórkę w/w obiektu, załączając wszystkie wymagane przepisami prawa dokumenty, a przedmiotowy budynek nie znajduje się w Gminnej Ewidencji Zabytków”.
Walory rekreacyjne „Grajzerówki” w gminie i nie tylko były dość znane. Wiele osób tam było, wypoczywało lub przynajmniej potrafi skojarzyć miejsce. – To był drewniany domek z klimatem. Nie było w nim prądu ani wody, ale miał to coś. W środku stały cztery łóżka i piec. Przyjeżdżali tam ludzie związani z leśnictwem, ich znajomi, rodziny. Sam byłem tam kilka razy. Mam bardzo miłe wspomnienia. Chciałbym tam wrócić, ale nie mam już niestety gdzie – opowiada jeden z mieszkańców Wronek.
Trzeba teraz obserwować ten teren , miejsce, czy ktoś czasem nie zacznie się tam budować …
Nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać. Ludzie nie macie większych problemów – jakie zacieranie historii! – a w zasadzie jakiej historii!. Jak ktoś nie ma co robić to sobie tworzy historię, ale chyba własną.
Nie istnieją żadne dowody na to, że w tym o to budynku przebywał kiedykolwiek słynny Arthur Greiser. Z tego co zdołałem się dowiedzieć to przed rozbiórką proszono o opinię Powiatowego Konserwatora Zabytków, który odpisał i tym samym potwierdził, że budynek ten nie jest zabytkiem. Rozczulacie się nad czymś co ledwo trzymało się podłoża. Pewnie niektórzy nawet nie mieli pojęcia o tym, że coś takiego istnieje, a teraz bawią się w wielkich obrońców Wronieckich zabytków.
Mam 51 lat,wychowałem się we Wronkach,i wiem,że starzy ludzie,którzy przeżyli wojnę opowiadali,że w tym domku nad tym jeziorem przywożono na polowania wysokiego rangą dygnitarza hitlerowskiego.Wtedy powstała „historyjka”,że to był sam Hitler.Teraz wiem,że to był Arthur Greiser.