Ostatnio w naszej lokalnej społeczności furorę robi facebookowy profil „Hejted: Wronki”. Nazwa pochodzi od angielskiego „hate”, czyli „nienawidzić”.
Można za jego pośrednictwem opisać ludzi, którzy nas denerwują oraz zjawiska, które należy jednoznacznie potępić. Oczywiście anonimowo. Profil istnieje od ponad trzech miesięcy. Przez ten czas jego autorzy zebrali 1865 lajków (ciągle rośnie) i opublikowali 85 „hejtów” (również rośnie), które pochodzą od użytkowników Facebooka.
Analizując wpisy zamieszczone na „Hejted: Wronki” można dojść do wniosku, że jedynie uczciwość i sumienność autora/autorów pozwala na w miarę obiektywną selekcję wiadomości z „hejtami” otrzymanych od fanów. – Wciąż dostaję pseudo hejty kierowane do konkurencyjnych firm z tej samej branży. Dobrym przykładem był chociażby kebab z Soprano, którego zdjęcie zostało wykonane gdzieś na Rynku Ale i tak nic nie pobije jednej z firm oferujących radiówkę i inne wyroby internetopodobne. Nie wiem, czy to ta na I czy na J ale pomysłowość ich pracowników nie zna granic. Zamiast poprawiać jakość Internetu zakładają fikcyjne konta na FB i piszą do mnie – czytamy w jednym z wpisów na profilu. Niektóre firmy najwyraźniej znalazły nowy sposób uprawiania czarnego „PR”. Ci, którzy korzystają z tak podłych rozwiązań nie są geniuszami marketingu tylko anonimowymi tchórzami, których produkt nie jest w stanie przebić się do świadomości potencjalnych odbiorców. Nie od dziś wiadomo, że najlepsze produkty i usługi w danej branży potrafią obronić się same i bez większych nakładów reklamowych trafić w gusta klientów. Może lepiej zamiast „hejtować” konkurencję, faktycznie skupić się na poprawie swojego wizerunku?
„Hejtowanie” kojarzy się wyłącznie pejoratywnie. Można jednak znaleźć pozytywne skutki takich działań. Często opinie napisane pod wpływem negatywnych emocji mogą nieść pozytywne rozwiązania. Inteligentny człowiek potrafi z krytyki wyciągnąć odpowiednie wnioski. Oczywiście pod warunkiem, że wie z kim ma do czynienia. Odwagi, drodzy „hejterzy”! Każdy z Was ma konto na Facebooku, więc każdy może napisać „hejta” na swojej tablicy i się pod nim podpisać.
Spostrzeżenia P. redaktora są jak najbardziej słuszne. Odpowiedź Magistratu nie do końca przekonuje.Myślę, że przy ocenie zadania winno się brać pod uwagę jego wartość zarówno wymierną jak i nie wymierną. W ocenie tej drugiej przydałby się jednak fachowiec.