Moje oświadczenie w sprawie zagrożenia poczucia bezpieczeństwa wronczan w gminie
|Moje oświadczenie w sprawie:
Szanowni Mieszkańcy Gminy Wronki
Policja Powiatowa z Szamotuł niechętnie rozmawia na temat poczucia zagrożenia bezpieczeństwa we Wronkach. W naszym mieście zlikwidowano komisariat. Wroniecka policja w ogóle nie może na ten temat rozmawiać, bo od tego jest powiatowy rzecznik prasowy (struktury mundurowe tak mają, podobnie jest we wronieckiej straży miejskiej, nie, tam jest jeszcze gorzej). Praca z szamotulskim rzecznikiem układa się poprawnie, ale nie o to tu chodzi. Rzecznik przesyła mi informacje na tyle wygładzone, żeby nikomu nie zaszkodzić.
Po raz kolejny dziś próbowałam – oficjalnym trybem – dzwoniąc do sekretariatu komendy powiatowej – umówić się z komendantem powiatowym policji, by porozmawiać w sprawie zagrożenia poczucia bezpieczeństwa w gminie wronki – właśnie. Po kilku próbach udało mi się umówić na czwartek.
Proszę mi wierzyć, że nie chcę zamiatać żadnych spraw pod dywan. Sytuacja w mieście – Polacy – Ukraińcy – jest już i tak napięta, nie mogę więc pisać niesprawdzonych informacji, żeby nie wywołać samosądów. Poza tym groźne są jednostki, a nie cała nacja. Znam wielu wspaniałych i pracowitych Ukraińców, którzy od at pracują u nas.
Jednak dopóki nie mam potwierdzenia z policji, że sprawa wyglądała tak a nie inaczej – nie będę pisała niczego.
Nie wiem skąd Państwo macie takie różne informacje, ale ja ich nie posiadam, a policja nie udziela żadnych wyjaśnień. Co innego napisać niesprawdzone informacje na prywatnym profilu (choć tego też nie popieram!) a co innego na takim jak mój, który niby mój prywatny – przybrał jednak funkcję publicznego, na co się zgadzam, prowadząc go. Jednocześnie biorę na siebie prawne skutki tego, co piszę. Kilka razy już zdarzyło mi się przepraszać oficjalnie za publikowanie niesprawdzonych, a przesłanych przez Państwa (na słowo honoru sprawdzonych!) informacji.
Dwa razy przez takie „podpuszczanie” wylądowałam w sądzie. Ostatni raz (ale to z własnej winy) w tym roku. I kosztowało mnie to dwa tysiące za usługi prawnicze.
Dodam jeszcze, że na tym portalu ciąży na nas odpowiedzialność rodzinna – ja jestem redaktorem naczelnym, a wydawcą Agencja Reklamowa BAZAR, której prezesem jest moja córka. Gdyby nas wsadzili, Zośka zostanie bez mamy i babci, a tego naprawdę nie chcę!
Pomagam policji jak mogę, na różnych frontach, również takich, o których nie napiszę.
Uważam także, że za to co się dzieje w mieście odpowiedzialny jest wroniecki samorząd. Zbyt małą wagę przywiązujemy do bezpieczeństwa w mieście. Gmina mogłaby wzmocnić personalnie straż miejską, która mogłaby, jak kiedyś, patrolować (np. z policją) zakamarki miasta. I to w nocy! Przecież wszyscy wiemy, gdzie źle się dzieje, gdzie jest niebezpiecznie, gdzie śmiecą, hałasują i piją. A skoro my wiemy, to wie też policja i straż miejska. Dlaczego nie przyjmiemy do pracy jakieś ukraińskiego tłumacza, który np. przez pół roku jeździłby z policją i SM i tłumaczył tym, którzy przeważnie udają, że nie rozumieją o co chodzi policji i SM?
To jest sfera, którą zaniedbaliśmy od początku! Nie da się już tego cofnąć, ale może da się jeszcze poprawić.
Gdy moi Czytelnicy pisali, że źle się dziej, że dewastowany jest park, że nasi goście robią co chcą, nie zważając na prawo polskie, to ratusz i SM udawali, że nie widzą i nie słyszą! Jak długo dopraszaliśmy się o dodatkowe kamery w parku? Tylko co po nich, jak nikt na to nie patrzy, a po południu, w nocy i weekendy, gdy naprawdę źle się dzieje, nikt przy nich nie pracuje?
Zdaję sobie sprawę, że źle się dzieje w gminie Wronki pod względem bezpieczeństwa.
Nie będę siedzieć cicho i patrzeć na to!
PROTESTUJĘ
przeciwko takim komunikatom policji, jaki dostałam w sprawie zniszczenia koziołka przed SP-2, że zrobiła to „mieszkanka Wronek”. To jest tyko pół prawdy!
Owa mieszkanka, to Ukrainka, która mieszka i pracuje we Wronkach od kilku lat. Mało tego, to ta sama, która dwa lata temu zniszczyła mszał w kościele na Borku! Sprawa wydała się też dzięki Czytelnikom Bazaru, którzy znaleźli szczątki mszału w lesie.
Ja się pytam: dlaczego takich ludzi nie odstawiamy na granicę z biletem w jedną stronę? Polacy w latach 80-tych pracujący w Niemczech po takiej akcji dostaliby „misia” do paszportu i odstawieni zostali na granicę bez możliwości powrotu.
Czekam więc na spotkanie z komendantem i odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań.
Mam świadomość, że to polskie prawo jest niedostosowane do sytuacji, w której się znaleźliśmy. Nie chciałabym jednak, żebyśmy przez takie sytuacje stali się rasistami.
Dzielmy ludzi na mądrych i głupich, dobrych i złych a nie na nacje i kolor skóry. Tych ostatnich na Zwycięzców mam ostatnio sporo i proszę mi wierzyć, nic złego się w związku z tym nie dzieje. Jesteśmy kolorowi, jak moja ławeczka.
Grażyna Kaźmierczak
vel Szwarc Gapa
Pani Grażyno – popieram w całości to, co Pani przedstawia – no prawie (poza ławeczką i flagą ukraińską, która wisiała onegdaj przed Bazarem), bo flaga i ławeczka (nie jestem rasistą) wśród wszystkich przybyszów wzmaga przeświadczenie, że zapewne tylko dzięki nim i ich pracy będzie nam lepiej – to tylko część prawdy i nie rozumiem dlaczego zataja się złe czyny Ukraińców na terenie miasta i gminy (mieszkanka Wronek zniszczyła koziołka, a nie Ukrainka) – czy teraz zatai się prawdę o napadzie nad Wartą z ubiegłego tygodnia? dzisiaj czytam na hejted Wronki o szarży pijanego Ukraińca na plaży w Wartosławiu i po zatrzymaniu przez policję okazało się, że pijany. Policja i straż miejska dostają wynagrodzenie z naszych podatków – więc chłopcy w mundurkach DO ROBOTY – albo zmieńcie pracę – chyba, że to odgórne nakazy władzy pisu, aby nie drażnić pseudobraci ze wschodu – TAK MAMY TEGO DOŚĆ – albo porządek, albo kałacha w łapy i na wojnę M A M Y D O Ś Ć.
Nic dodać nic ująć.
No może dodać…
Gdzie jeszcze szukać rozwiązania napięć w obecnej sytuacji.
Moim zdaniem, poprzez kulturę i próbę integracji społeczności.
Zapewniam was, szanowni czytelnicy, że nie potrzeba do tego kolejnego kierownika i kilku podległych mu pracowników w WOK, tylko czas najwyższy przeprowadzić audyt z funkcjonowania ośrodka.
Dopóki nie będzie odważnego, który nie zdemontuje tego nadmuchanego kierowniczo i etatowo molocha, to kolejne pompowane miliony w tę placówkę będą tylko wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
W mieście kultura ma zbliżać, a nie dzielić, ma służyć społeczności, a nie ilości etatów.
Jeżeli nie obecna władza, to następna…. OBY
Konieczne są redukcje etatów w WOK, wpuszczenie na zasadach konkursu prywatnych przedsiębiorców – niech wygra najlepszy w najlepszej cenie, oferujący najlepsze warunki dla np. obsługi scenicznej i eventovej, ulgę dla przedsiębiorcy, który zechce prowadzić w kinie małą gastronomię – i to on przejmuje na siebie ryzyko utrzymania tejże placówki oraz pracowników.
Ulga plenerowa – przedsiębiorcy że stoiskami są zwolnieni z opłat podczas imprez.
To pierwsze pomysły dające impuls dla zmian…
Zamiast kilku kierowników.
Manager kultury oraz nowa funkcja – pracownik projektów integracyjnych – osoba, która będzie odpowiedzialna za tworzenie eventów dla naszych obcych społeczności – nie tylko ukraińskiej – tak, by łączyć i mieszać wspólnie imprezy w dobrym duchu – tak, by nasi przybysze czuli się u nas dobrze, ale i żebyśmy my mogli dzięki takim inicjatywom wspólnie małymi krokami się integrować i redukować złe emocje, które osiągają apogeum, a są wynikiem zarówno bierności samorządu jak i ośrodka kultury, który nie posiada komórki, która powinna tworzyć integracyjne projekty.
To się da zrobić, tylko trzeba wreszcie, kogoś, kto potrafi porządnie uderzyć pięścią w stół, kogoś kto potrafi dobrze liczyć i na tę chwilę rozliczyć działalność WOK do chwili obecnej, i mieć odwagę na reorganizację, tak, by nasz naprawę imponujący na tle innych gmin budżet na kulturę, zaczął wreszcie realnie owocować dla wszystkich mieszkańców, bez względu na pochodzenie, nację i zainteresowania kulturalne.
WOK ma być wreszcie placówką, która przestanie być kojarzona z często niezrozumiałymi decyzjami i wydatkami.
To jest czas decyzji – zaniedbania zaszły za daleko i dziś zbieramy tego owoce.
Dzwonniku, znów mówisz moim głosem.
Dodam tylko, że od DWÓCH lat jeżdżę na imprezy poza gminę i pokazuję, jak można za niewielkie pieniądze zrobić całkiem fajne imprezy. Zresztą jeszcze za Jana Jankowskiego pomagaliśmy jako stowarzyszenia w tworzeniu fajnych, integrujących środowiska imprezach.
Od dwóch lat piszę głośno, że źle się w WOK-u dzieje! I co? I burmistrz z dyrektorem twierdzili, że jestem nieobiektywna i się czepiam :)
Trochę czasu im zajęło to, o czym od lat piszę! Megaloman, twierdzący, że on wniósł nam kulturę do Wronek od samego początku zasługiwał, żeby mu podziękować za współpracę, a nie umacniać w jego samolubstwie i samouwielbieniu.
Zniszczył nam TMZW (na żądanie Wieczora, zresztą), zniszczył obelisk przed WOK-iem, wykańcza organizacje i stowarzyszenia. NIKT już nie chce z nim współpracować! Prawie wszystkie tegoroczne imprezy na wsiach odbywają si e już bez udziału WOK-u. Ludzie nie chcą współpracować z naszą placówką od kultury, bo odrobinę pomogą, a przypiszą się jako współorganizatorzy imprezy!
To powinno dać do myślenia.
I gwoli jasności, mój post jest wynikiem obserwacji życia kulturalnego w mieście oraz funkcjonowania placówki.
To nie jest „atak na dyrektora” lub „preludium do kampanii wyborczej” – tak, by nie próbowano mi sugerować tego typu intencji.
Intencja postu wyżej brzmi „sprawdzam” – czy obecny dyrektor, jak i jego namiestnicy, mają w sobie dosyć pokory i przyzwoitości, by przyznać się do nie trafionych decyzji i czy mają w sobie tyle determinacji, by dokonać odważnych zmian.
Teraz wiesz Dzwonniku, jak ja się czuję, gdy chcę tylko poprawić to, co kuleje, podpowiadam, a przypisuje mi się intencje, że „wyborczo”, że się mszczę i takie inne dyrdymały! :)
Zatem Grażynko „sprawdzamy” razem:) W dobrych intencjach, z dala od mszczenia się, że „wyborczo” i tego typu dyrdymały. Czekamy na reakcję dyrektora WOK, władz lub inicjatywy radnych, może oni mają moc sprawczą, by zażądać sprawozdania finansowego z działalności WOK, upublicznić ją i poszukać nowych rozwiązań reorganizacyjnych.
Oczywiście liczę tu na kreatywność radnych niezależnych, ponieważ laurki radnych z obozu władzy w kierunku WOK, jakie znaliśmy z dawnych sesji na zasadzie „łu bu du bu niech żyje nam!”, które potrafiły rozbawić nawet samego burmistrza, raczej nie zmienią nic.
Dyrektor WOK ma czas, by uderzyć się jeszcze w pierś i zwyczajnie sam wyjść z propozycją przedstawienia audytu i jego wizji reorganizacji – teraz to od niego zależy ruch wyprzedzający, lub może wybrać inną drogę, iść w zaparte w obecnej koncepcji ku marazmowi i coraz większemu niezadowoleniu społeczeństwa, co paradoksalnie na pewno wypunktują przeciwnicy w najbliższych wyborach i wtedy to Ty, Grażynko będziesz mogła powiedzieć dyrektorowi WOK i obecnym decydentom – przecież dobrze wam radziłam, chciałam dla was dobrze, zatem nie przypisujcie mi złych intencji :)
Dzwonnik! Jak zwykle w punkt. Jedno tylko sprostowanie – sprawozdania WOK-u radni MAJĄ OD MIESIĄCA! Zresztą jest ono ogólnodostępne. Stamtąd właśnie wyciągam wnioski do krytyki! Stamtąd wyczytywałam ilość ludzi zatrudnionych, kierowników i kasy wydanej na imprezy (takie sobie).
Postaram się je jutro upublicznić na moim portalu, bo skoro Ty nie wiesz, to pewnie większość mieszańców też nie ma pojęcia gdzie szukać.
Ciągle zastanawiam się ILE MIAŁY KOSZTOWAĆ WIANKI W TYM ROKU, że je odwołali ze względu na brak środków….
Czy radni policzyli ile kosztuje suma etatów jak i ile kosztuje na rok poszczególny kierownik, ile kosztuje obsługa sceniczna – czy został wybrany w konkursie najbardziej korzystny oferent, ile kosztuje danina z tytułu korzystania z miejsca dla gastronomi na Olszynkach, o ile zmniejszyć się może koszt utrzymania etatów w kinie, jeżeli wprowadzimy prywatnego przedsiębiorcę.
Myślę, że tu raczej chodzi o to by, ktoś dokonał rzetelnej analizy, która przedstawi realne korzyści po ewentualnej reorganizacji – oczywiście na bazie sprawozdania – nie kojarzę żadnej tego typu inicjatywy – ale dobrze, że na Wronieckim Bazarze pojawi się sprawozdanie, może sami mieszkańcy będą w stanie przedstawić swoje pomysły na to, gdzie pieniądze wydawane są źle i co można zmienić, skoro radni od miesiąca są w posiadaniu sprawozdania – myślę, że odebrane pieniądze na rzecz placówek społecznych przez burmistrza, na pewno zrewidowała plany budżetowe WOK, ale też łatwiej pozwoli dostrzec, gdzie są przejadane obecne i tak duże pieniądze – w których miejscach są wydawane słusznie lub poszukać miejsc, gdzie można w tym budżecie zlikwidować niepotrzebne balasty.
Chyba są jeszcze poza nami osoby, które dostrzegają ten problem, taką mam nadzieję, niech to ocenią mieszkańcy.
Co do ostatniego zdania – mam wątpliwości…
A powinni je mieć przede wszystkim radni. Jednak klub burmistrza nie ma, a pozostali tak średnio…
Co do mieszkańców. to jakoś mało kto pyta o finanse wok-u
To jest problem z naszą społecznością, poza pustosłowiem, hejtem, narzekaniem na Ukraińców na to, że we Wronkach „nic się nie dzieje”, „nie ma niczego”, to brakuje refleksji i merytorycznej dyskusji.
To smutne.
Apropos imprez wronieckich i ostatniej, czyli Dni Wronek. Jak sama nazwa wskazuje, powinno to być święto miasta i mieszkańców, wronieckich przedsiębiorców. Grażyna poruszyłaś temat cen na tej imprezie, co miały być odzwierciedleniem opłat płacowych w Olszynkch. Przecież na taką imprezę powinni być ZAPROSZENI wronieccy przedsiębiorcy z gastronomią, wytwórcy lokalni, rękodzielnicy, zwolnieni z takich opłat, żeby pieniądze zostały w mieście. Takie święto powinno być okazją do integracji wszystkich nacji zamieszkujących nasze miasto. To by była okazja do poznania kultury, kuchni, folkloru czy zwyczajów emigrantów wronieckich.
A co do bezpieczeństwa w mieście, czy wgl w kraju. Moim zdaniem to, co się dzieje, zaczęło się jeszcze przed wojną, bo wtedy przybysze zza wschodniej granicy byli pod ochroną, bo przyjechali do nas pracować i byli potrzebni w polskich firmach. To nie oni uczyli się polskiego, a przełożeni uczyli się ukraińskiego lub rosyjskiego. Do pracy byli wożeni, nawet jak mieli 500m, opłacone wyżywienie i zakwaterowanie. To państwo polskie, prawo, przepisy, nowe ustawy spowodowały, że zaczęli korzystać z przywilejów, a wręcz je naciągać. A po wybuchu wojny wszystko się jeszcze powiększyło. Absurdalnych sytuacji nie brakuje w każdej praktycznie dziedzinie życia, doszło do kumulacji i ludzie są już po prostu zmęczeni. Oczywiście nie generalizję, bo znam wielu pracowitych, świetnych ludzi ze Wschodu. Ale w tak małej społeczności jak wroniecka, gdzie prawie każdy się zna, to takie sprawy, zmiany widać jak na dłoni, na co dzień.