Nasze miejsce tu i teraz
|„Skąd przychodzimy, dokąd idziemy, kim jesteśmy” – to pytania szczególnie ważne dla lokalnych społeczności, czyli dla nas wszystkich.
„Skąd przychodzimy, dokąd idziemy, kim jesteśmy” – to pytania szczególnie ważne dla lokalnych społeczności, czyli dla nas wszystkich. Bo to małe społeczności, zbiorowiska ludzi znających się i starających się zrozumieć są prawdziwą twarzą narodu – a nie anonimowe masy mieszkańców metropolii.
Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie o własną historię, czyli „Skąd przychodzimy”, żeby można było ustalić nasze cele i dążenia, czyli „Dokąd idziemy”. Trzeba na te dwa pytania odpowiedzieć, żeby wiedzieć, kim jesteśmy, czyli jakie wyznajemy wartości, czego możemy i powinniśmy się wstydzić, a z czego być dumni, co mamy cenić, a co zwalczać i potępiać.
Bo to nieprawda, co od lat pewne środowiska usiłują wmówić naszemu narodowi, że wystarczy ciepła woda w kranie zamiast wartości moralnych, a przynależność do NATO zamiast znajomości historii narodowej. Historii, tej dużej, narodowej i tej małej, lokalnej, trzeba się uczyć i to uczyć naprawdę, nie tylko poznając ją, ale i przeżywając.
Dlatego z wielkim szacunkiem myślę o działaniach wronieckiej „Historiki”, pokazującej rekonstrukcje dawnych zdarzeń oraz o pracach TMZW nad upamiętnieniem naszego, wronieckiego udziału w biegu Historii. A ponieważ rok szkolny się kończy i warto się zastanowić także nad rolą szkoły w budowaniu świadomości historycznej. chcę zaproponować inne, chyba równie sensowne jak wcześniej wymienione, podejście do spojrzenia na historię.
Wczoraj i dziś
Tak jak Kraków żyje w cieniu Wawelu i to określa życie tego miasta, tak Wronki żyją w cieniu więzienia i to także wyznacza tam bieg zdarzeń, a w każdym razie jest warunkiem zrozumienia lokalnych spraw.
Na historię Stanów Zjednoczonych można i warto patrzeć z wyżyny gmachów banków i giełdy, na historię Wielkiej Brytanii – z żurawi portowych i magazynów na nadbrzeżach. Na historię Polski najlepiej patrzeć przez pryzmat więzienia. Tam się splatają nitki najważniejszych historycznych zdarzeń.
Być może żyjemy w takim czasie, że nasi potomkowie nie będą musieli naszych losów poznawać przez pryzmat więzienia. Chcemy w to wierzyć. Ale właśnie dlatego powinniśmy poznawać tamte czasy, tamtych ludzi, którym historia postawiła inne, znacznie trudniejsze wyzwania. A teraz można to robić, bo – przy wszystkich niedoskonałościach naszego życia publicznego i naszego prawa – więzienie wronieckie nie jest tym, czym było ongiś. Zaczęło służyć społeczeństwu, także dla poznawania przeszłości.
Projekt
20 maja tego roku razem z żoną mieliśmy dwugodzinne spotkanie z uczniami pierwszej klasy III Liceum Ogólnokształcącego im. Św. Jana Kantego w Poznaniu. Wykorzystując naszą książkę „Powrót do Wronek”, przedstawiliśmy uczniom obrazki i sylwetki z czasów stalinowskich represji we Wronach. Był to pierwszy etap realizacji projektu edukacyjnego z historii, pod tytułem „Więźniowie polityczni czasów stalinowskich (Wronki)”.
Projekt prowadzony przez historyka tego liceum, Marka Jekela, zakładał nie tylko nauczenie młodych ludzi samodzielnego poszukiwania wiedzy w bibliotekach oraz internecie i wnioskowania na podstawie znalezionej literatury, ale także emocjonalne zaangażowanie uczniów w ich pracę, stworzenie uczuciowej więzi między „dawnemi i młodszemi laty”, jak to ujął wieszcz. Zakładał także coś bardzo ważnego dla poznawania historii – bezpośrednie zetknięcie się młodych ludzi z materialnymi pamiątkami przeszłości.
Kiedy już po ponad dwóch tygodniach pracy w bibliotekach, uczniowie III Liceum byli gotowi do kontaktu z pamiątkami przeszłości, 8 czerwca 2015 roku zjawili się ze swoim nauczycielem we Wronkach. Bardzo życzliwa i mądra postawa dyrektora Zakładu Karnego, Marcelego Sauermanna sprawiła, że nie tylko mogli obejrzeć wnętrza budynku owianego ponurą sławą, ale także dowiedzieć się wiele o więzieniu i jego historii z ust jednego z funkcjonariuszy, zajmującego się (poza normalnymi obowiązkami) upowszechnianiem wiedzy o historii więzienia, majora Michała Godlewskiego.
Trzy godziny pobytu za murami minęły błyskawicznie i można było przejść na wroniecki cmentarz, będący jakby dalszym rozdziałem owej więziennej historii. Kolejne półtorej godziny to konfrontacja wiedzy książkowej z tym, co pozostało jako materialne świadectwo tamtych czasów. Ale także momenty wychowawcze: złożenie kwiatów pod tablicami na murze kaplicy cmentarnej i wysłuchanie informacji o tym, jak Wronki dorastały do uczczenia pamięci zamęczonych w więzieniu.
Przy okazji wyszło na jaw, że jeden z uczniów na własną niejako rękę poszukuje pamiątek i informacji o akowcu Stanisławie Zgaińskim (mógł wreszcie zobaczyć jego grób), inny ma w telefonie fragmenty tekstu o represjonowanych, ale trudno na ich podstawie ustalić, o kogo chodzi. Cóż, ci młodzi ludzie będą mieli jeszcze wiele czasu na zaspokojenie swojej ciekawości, ważne, że chcą poszerzać wiedzę i lepiej teraz wiedzą, jak to robić.
Podsumowanie projektu odbędzie się w poznańskim gmachu Biblioteki Kórnickiej, w końcu czerwca 2015 roku.
Po co piszę?
Ta wizyta poznańskich uczniów we Wronkach jest według mnie ważna z dwóch powodów. Po pierwsze, promuje nasze miasto, pokazuje, że warto do niego przyjechać, że wiele się tu na dobre zmieniło. Że jest się czego we Wronkach uczyć i jest co zwiedzać.
Po drugie – chcę pokazać, jak wartościowa jest nowa, od paru lat polecana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej (w gimnazjach obowiązkowa) forma projektu edukacyjnego. Jest to zadanie wykonywane zespołowo, przez dłuższy czas, wdrażające uczniów do samodzielności i współpracy.
Uczniowie klasy pierwszej poznańskiej „Trójki” podzieleni na kilka zespołów, zapoznawali się z dostępnymi materiałami na temat wybranych więźniów Wronek, w trzech zakresach tematycznych: więźniowie polityczni, których sylwetki i zasługi uformowały się w dwudziestoleciu międzywojennym, dalej ci, których zasługi są ściśle związane z wojną, wreszcie ci, których rzekoma wina powstała już po wojnie.
Projekt łączył nauczenie młodzieży, jak pozyskiwać wiedzę, zaszczepienie uczniom zapału i wartościowej motywacji oraz przemówienie do wyobraźni poprzez pokazanie konkretu. Ten konkret, czyli mury, kraty i groby, jest tylko we Wronkach, nie znajdziecie go w żadnej bibliotece, a nawet muzeum.
Może więc i wronieccy nauczyciele pokuszą się o skorzystanie z tego, co mamy na miejscu.
Klemens Stróżyński