Nie złamaliśmy dzisiaj prawa- felieton Tomasza Ziółka o „wrzutce do ustawy – willa plus”

O wrzutce do ustawy oświatowej, popularnie zwanej „willa plus” ministra oświaty Przemysława Czarnka pisze Tomasz Ziółek, nasz felietonista. Panie Tomku, lubimy czytać Pana felietony, więc prosimy o więcej :)

Minister Przemysław Czarnek broni swej ustawy rozdawniczej w sejmie, foto: Rzeczpospolita

Niedziela 20 czerwca 1993 roku przeszła do historii polskiego futbolu pod nazwą „niedzieli cudów”. Podczas rozgrywanych tego dnia meczów piłki nożnej dwie drużyny walczące o mistrzostwo Polski zdobyły rekordową liczbę bramek. Legii Warszawa i łódzkiemu ŁKS-owi zależało na bramkach, ponieważ w sezonie piłkarskim te zespoły wywalczyły tyle samo punktów i o mistrzostwie decydowały gole zdobyte w ostatnim meczu. Okazało się, że ich strzelenie było dla obu drużyn niezwykle łatwe, jedna drużyna zdobyła ich 6, druga 7.
Akurat tego dnia ich przeciwnicy byli wyjątkowo niedysponowani i coś im wiązało nogi. Tym czymś były prawdopodobnie pieniądze otrzymane za przegranie meczu. Podobnie sądziła zdecydowana większość delegatów uczestniczących w walnym zebraniu związku piłkarskiego. Spośród 99 delegatów tylko 11 głosowało za tym, że korupcji nie było, aż 68 było przeciwnego zdania. Liczba delegatów, która wierzyła w uczciwy przebieg meczów była na pewno jeszcze mniejsza. Mimo tego można jedynie napisać o prawdopodobnym przekręcie, ponieważ przekupstwo nie zostało udowodnione. Nie dlatego, że dowodów nie było, ale dlatego, że prokuratorzy nie zajęli się ich szukaniem. W świetle obowiązującego wtedy prawa przestępstwo korupcyjne mógł popełnić wyłącznie urzędnik państwowy, przekupstwo w sporcie nie było karalne. Działacze sportowi, arbitrzy i piłkarze mogli oszukiwać bez obawy o to, że staną przed sadem.

Niedziela cudów nie była pierwszym oszustwem w piłkarstwie. Już w 1988 roku powstał film „Piłkarski poker”, pokazujący jak działacze piłkarscy zawiązali spółdzielnię ustawiającą wyniki meczów. Mimo tego politykom nie spieszyło się z doprowadzeniem do karalności za oczywiste oszustwa. Zastanawiali się 10 lat, by od 1 lipca 2003 roku do kodeksu karnego wprowadzić pojęcie przekupstwa sportowego. Dzięki temu mogło dojść do afery korupcyjnej, którą zajęli się prokuratorzy. Jej niechlubnymi bohaterami byli ci, którzy nie docenili, jakie nieprzyjemne konsekwencje przynosi dokonana przez polityków zmiana prawa. Wcześniej przestępstwo to, mimo że nie było karalne, było takim samym oszustwem, jak oszustwo popełnione po zmianie prawa. Prawodawca wprowadził z wielkim ociąganiem kary za coś, co w opinii zwykłego zjadacza chleba było od samego początku zwykłym przekrętem. Władza ociągała się, bo jej to nie przeszkadzało.

Nie zawsze politycy reagują z tak wielkim opóźnieniem. Czasami potrafią wykazać się refleksem godnym zwycięzcy wielkoszlemowego turnieju tenisowego, a nawet dalekowzrocznie przewidywać przyszłe wydarzenia i odpuszczać grzechy, zanim zostaną popełnione. Robią to wszystko z myślą o interesie obywateli, są przecież wśród nich ich ulubieńcy. O przenikliwości i – trzeba to przyznać – zaradności niektórych polityków świadczy błyskotliwa akcja przeprowadzona przez obóz Zjednoczonej Prawicy w 2022 roku.

A było to tak:

22 marca 2022 roku rząd przedstawił sejmowi projekt ustawy, w której chodziło o ułatwienie egzaminu ośmioklasisty i maturalnego po nauce realizowanej w niekorzystnych warunkach spowodowanych epidemią. Ni z gruszki, ni z pietruszki jeden z posłów Zjednoczonej Prawicy zaproponował, by do ustawy o systemie oświaty dodać art. 90x dający ministrowi edukacji prawo do przekazywania innym podmiotom środków na inwestycje. Zapis nie miał żadnego związku z egzaminami i był z nikim nie konsultowaną wrzutką, mimo że dotyczył bardzo istotnej sprawy. Uprawniał ministra do rozdawaniu publicznych pieniędzy na cele wcześniej zakazane. Nic dziwnego, że senat w ustawie z 28 kwietnia zaproponował skreślenie tego artykułu. Poprawkę odrzucono i już 12 maja sejm przyjął ustawę w niezmienionej treści. Mimo kryzysowej sytuacji spowodowanej inflacją i dużymi potrzebami związanymi z łagodzeniem skutków epidemii, bardzo szybko znalazły się pieniądze dla ministra na pokrycie niedawno wymyślonych wydatków. Już 22 sierpnia, minister Czarnek ogłasza program skierowany do organizacji zajmujących się oświatą pozwalający na ubieganie się o środki na zakup nieruchomości po nazwą „Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania”. Wśród dokumentów, które podmioty ubiegające się o dotację powinny dołączyć do wniosku jest „opis zrealizowanych działań na rzecz wspierania systemu oświaty i wychowania, zgodnych z polityką oświatową państwa, oraz podmiotów, o których mowa w art. 2 ustawy – Prawo oświatowe, w okresie ostatnich 5 lat liczonych od dnia złożenia wniosku”. Na 23 września wyznaczono zakończenie terminu składania wniosków, więc należało je przygotować w niezwykle szybkim tempie. Nie możemy zapominać, że chodzi o możliwość pozyskania pieniędzy stworzoną przez przyjęty niedawno i spontanicznie przepis zgłoszony przez zwykłego posła.
Nikt się go nie spodziewał, mimo tego wszyscy, którzy „powinni”, zdążyli złożyć skomplikowany wniosek w terminie. Jest to godne podziwu, ale największy podziw budzą te organizacje, które 5 letnie doświadczenie w pracy na niwie oświaty uzyskały w ciągu paru miesięcy, a nawet 3 dni. I to wcale nie zajmując się oświatą!
A może by tak rozpowszechnić zwyczaj obchodzenia po 15 dniach srebrnego wesela, a po miesiącu złotych godów? Wtedy to i Chuck Norris miałby powód do zazdrości!

Już 4 listopada pieniądze zostały ostatecznie rozdzielone. Według uznania ministra, bez uwzględnienia opinii ekspertów oceniających projekt.

Czarnek nie uwzględnił również warunków, które postawił uczestnikom otwartego postępowania. Nie musiał, bo z góry wiedział dla kogo pieniądze były przygotowane? Kiedy na niedawnym posiedzeniu sejmu bronił swojej decyzji, nie potrafił jej sensownie uzasadnić i posłużył się tradycyjną bronią przyłapanych na wypasaniu bydła na cudzym polu, czyli cepem. Walił nim w lewicę za to, że jest lewicą i w opozycję za to, że jest opozycją.
O tym, że jest bezradny i szuka ratunku, jak ktoś złapany na gorącym uczynku, świadczył jeden szczegół.

Ale najpierw anegdota.
Pamiętam jak prawie siedemdziesiąt lat temu pewien cwaniak rozdawał na odpuście w Psarskim medaliki. Najpierw głośno je reklamował wierszykami i nawoływaniami, że wkrótce zdarzy się wyjątkowa okazja. Kiedy wokół niego zebrała się spora grupa osób oznajmił, że za chwilę rozda za darmo 10 mających uzdrawiającą moc medalików. Medaliki nie wyglądały imponująco, ale kto nie weźmie ich za darmo?… Wyciągnęło się wiele rąk chętnych do przyjęcia prezentu. Wszyscy próbowali dopchać się jak najbliżej hojnego darczyńcy spodziewając się, że nie będzie on zwracał uwagi na to, kogo obdarowuje. Ten jednak rozglądał się wśród tłumu i wsuwał prezenty w ręce starannie wybranych, zamożniej wyglądających osób. Można powiedzieć, że celebrował rozdawanie. Każdemu wybrańcowi składał życzenia i pytał o imię osoby, która będzie nosiła medalik. Wszystkim kazał pozostać chwilę po otrzymaniu medalika, bo powie coś ważnego, bez czego nie będzie on miał swojego cudownego działania. Wiedział, że obdarowani go posłuchają, bo ludzie na wsi są honorowi i jeśli obiecają, że będą czekać, to poczekają. Po rozdaniu medalików hojny darczyńca skierował do obdarowanych następujące słowa:
– Macie za darmo wyjątkowo piękne medaliki. Zauważcie, że każdy z nich jest zawieszony na naszyjniku wykonanym z bardzo cennego materiału. Nie jest to srebro, nie jest to złoto, ale coś o wiele bardziej cennego. Jest to cieniuteńki jak włosek i przezroczysty materiał wynaleziony przez Amerykanów. Nazywa się nylon. I za ten naszyjnik musicie zapłacić tylko 10 złotych…
Nikt się nie wyłamał, bo wszyscy byli honorowi, nikt nie zwrócił za darmo otrzymanego medalika tylko z tego powodu, że trzeba było bardzo dużo zapłacić za kawałek żyłki. Również nikt nie czuł się oszukany, bo o tym, że będzie on za darmo nie było mowy.

W wystąpieniu sejmowym wygłoszonym w obronie swojego programu i swojego stołka minister Czarnek powiedział, że dopiero po 15 latach jego beneficjenci będą mogli zbyć nieruchomości kupione lub pobudowane za podarowane publiczne pieniądze. Jest to nieprawda. W programie jest jak byk napisane „trwałość inwestycji nie krótsza niż 5 lat”. Beneficjenci będą rozczarowani, bo w otwartym konkursie minister obiecał profity po 5 latach, a teraz to zmienił. Nie myślę jednak, że wycofają się z tego powodu z programu, albo zaskarżą ministra do sądu. Mają wielką szansę sprawę wygrać, ale jestem pewny, że tego nie zrobią. Nie dlatego, że są honorowi. Zrezygnują z sądu, ponieważ należą do tego samego układu. Wiedzą, że minister nie zmienił decyzji dlatego, że to planował. Minister zmienił okres związania umową, bo się wystraszył.

Zapewne nie za to otrzymał od swoich kolegów partyjnych owację na stojąco. Bito mu brawo za to, jak potraktował pieniądze podatników. Za to, że nie próbując zachować pozorów przyzwoitości rozdawał je swoim.

Prezydenta wśród oklaskujących nie było, ale z jego wypowiedzi wynika, że działania ministra Czarnka są mu obojętne. Jego twierdzenie, że pieniądze dla organizacji na fundowanie sobie siedzib były rozdawane zawsze jest nieprawdziwe. Wydawanie pieniędzy na ten cel jest legalne od momentu, kiedy podpisał ustawę. Odnosząc się do zarzutów pod adresem ministra prezydent mówił: – „Wszystkie są organizacjami, jak rozumiem, które kwalifikowały się do tego, by otrzymać pieniądze, no chyba, że otrzymała je jakaś organizacja, która takich warunków nie spełniała.”

Prezydent nie zauważył, że to, która organizacja dostała kasę, a która nie, która jest zadowolona, a która nie, jest sprawą mało istotną. Chodzi przede wszystkim o nabijanie swoich portfeli z pieniędzy publicznych. Chodzi o nonszalancję przy rozdawaniu pieniędzy i stanowisk spowodowaną pewnością bezkarności, pazernością polityków i arogancją przy reagowaniu na krytykę.

Nonszalancja, pazerność i arogancja. IV Rzeczpospolita.

Mieliśmy Rzeczpospolitą szlachecką, mamy kolesiowską.
Jest to najłagodniejsze określenie tego, co udało się zbudować w ciągu ostatnich 8 lat.

Tomasz Ziółek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *