Ostatnia czarownica w Gminie Wronki

Trudno uwierzyć, ale w naszej okolicy jeszcze zaledwie (!) 322 lata temu polowano na czarownice! Wg Czesława Grota ostatnią czarownicę w naszej okolicy złapano w Samołężu. Oto historia, którą przedstawił nieżyjący już Janusz Łopata – Łowiński we „Wronieckich Sprawach”

Oferty Pracy Wronki

Sprawa niżej opisana miała miejsce w Samołężu, ale na szczęście w roku 1695, a więc u schyłku XVII wieku. Badacz dziejów Wronek- Czesław Grot, natrafił w księdze wójtowskiej ze wspomnianego wyżej roku na relację z przebiegu procesu posądzonej o czary komornicy Anny Drayk, o czym można przeczytać w jego książce: „Wronki- z dziejów miasta od czasów najdawniejszych do 1945 roku” (str. 51-54, wydanej w 1987 r. przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Wronieckiej):

Nieszczęsna Drayka w Wielką Sobotę udała się do samołęskiego kmiecia z prośbą o jałmużnę, a po kilkunastu dniach ów gospodarz stwierdził, że na skutek tych odwiedzin poniósł straty w różnych dobytkach „jako to w trzech koniach stajennych, w parę wołach, we dwóch krowach i świni, macierze od prosiąt i proszczakach”. Wobec tego gospodarz, Jakub Kuta wniósł skargę do urzędu wojewódzkiego: „Ja, Jakub Kuta, przysięgam Panu Bogu wszechmogącemu, w Trójcy Świętej jedynemu, iż taka szkoda, która mi się w dobytku moim, to jest w koniach, wołach, krowach, nie przez kogo inszego jest uczynione, tylko przez Annę Draykę”.

Po tym stwierdzeniu oddano Draykę w ręce egzekutora, aby na niej wymusił przyznanie się do winy. W czasie pierwszych tortur oskarżona nie przyznała się do niczego, tylko mówiła: „Niewinnie cierpię i nikomu nic złego nie uczyniłam, choćby małą rzecz w oku zaprószyć… Niech ze mną panowie czynią, co zechcą, ja się nie przyznam i przyznać się nie mogę, gdyż jestem niewinna i niewinnie mnie męczą”.

W czasie tortur czwartego stopnia crudelissime (okrutnie) męczona i śrubami żelaznymi kręcona nic statecznego nie wyznała.

Ale w końcu, tracąc z bólu przytomność, z trudem wymówiła: „Żem czarownica i żem Kucie uczyniła, że jego bydło pozdychało”.

W skutek zadanych jej tortur niewinna Drayka zmarła w miejskim więzieniu.

Takie procesy były dość powszechne jeszcze w XVIII stuleciu nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach europejskich.

Oskarżeniu o czary podlegały najczęściej kobiety, które posądzano o kontakty z siłami nadprzyrodzonymi (diabłami), z siłami nieczystymi, przez co mogły zaszkodzić innym osobom, spowodować wiele zła, a nawet przyczynić się do śmierci upatrzonej ofiary.

Często te niewinne kobiety palone były na stosie.

Z encyklopedii można się dowiedzieć, że w Polsce zakazano procesów o czary w roku 1766. Niestety, niezbyt chwalebną rolę w tej kwestii odegrał w przeszłości Kościół katolicki, powołując w 1220 r. instytucje inkwizycji, która nakazywała zwalczanie i niszczenie, nawet w sposób fizyczny, różnych heretyków i odszczepieńców.

O ile w wiekach późniejszych kościół nie wykazywał jawnego poparcia dla procesów czarownic, to jednak nie przeciwstawiał się im w sposób zdecydowany i oficjalny.

Należy przypomnieć, że dopiero nasz rodak, Ojciec Święty, Jan Paweł II, wielki humanista i intelektualista, przypomniał z ubolewaniem światu, iż Kościół katolicki także popełniał w przeszłości błędy trudne do wybaczenia..

Janusz Łopata- Łowiński
„Wronieckie Sprawy”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *