Pegasus. Czego jeszcze nie wiemy? Felieton Tomasza Ziółka
|Zapraszam na kolejny felieton Tomasza Ziółka dotyczący spraw aktualnych
Ostatnio jednym z głównych tematów dyskusji politycznych jest działalność służb śledczych. Stało się tak za sprawą systemu Pegasus, zakupionego, jak zapewniają politycy obozu rządowego, w celu ścigania przestępców i terrorystów. Jest mało prawdopodobne, aby większość społeczeństwa była inwigilowana przy pomocy tego systemu, na razie jest to najwyżej kilkaset osób i, według Marka Suskiego, nie ma powodów do wywoływania histerii. Czy to znaczy, że powinniśmy spać spokojnie, bo wszystko jest pod kontrolą?
Przypomina mi się anegdota o sąsiadce, opowiedziana przez mojego kuzyna z Gniezna. Otóż pewnej nocy jego sąsiadka usłyszała hałas. Był to dźwięk tłuczonego szkła. Jednocześnie zauważyła, że męża nie ma w łóżku. Kręcił się właśnie koło okna, więc pomyślała, że mąż wstał, by je otworzyć i niechcąco wybił przy tym szybę. Była zbyt rozespana, by sprawdzić, co tak naprawdę się stało. Na drugi dzień, po wstaniu z łóżka, pochwaliła męża: – Po otwarciu przez ciebie okna przestało być duszno i dużo lżej mi się spało. Tak lekko dawno nie oddychałam, nie pamiętam, kiedy tak dobrze się wyspałam. To pestka, że wybiłeś przy tym szybę.
Sęk w tym, że okno pokoju sypialnego było cały czas zamknięte, a szyba cała. Zbita była szyba w kredensie, stało się to w momencie, kiedy mąż sięgał po półlitrówkę, z której w ciągu nocy lubił sobie pociągnąć. Na pewno wiedza o tym nie ułatwiłaby jej oddychania, a jej sen byłby mniej spokojny. A tak, o całej sprawie dowiedział się jedynie sąsiad, któremu mąż musiał wytłumaczyć, dlaczego bardzo wcześnie rano wybijał szybę w oknie małżeńskiej sypialni. Jak twierdził, robił to wyłącznie dla dobra swojej żony. Nie chciał, by poczuła się zażenowana z powodu nadmiernej wiary w dobre intencje małżonka.
Ważni politycy długo zaprzeczali, że państwowe służby używają systemu Pegasus w prowadzonych dochodzeniach; żartowali nawet, że tak naprawdę to nie wiedzą o co pytającym o jego stosowanie chodzi. Kiedy o całej sprawie zaczęło być głośno za sprawą ujawnienia podsłuchów polityka, adwokata i prokuratora, decydenci przyznali, że z systemu korzystają. Że był tylko maleńki problem, bo przy jego zakupie troszeczkę naruszono dyscyplinę finansów publicznych, zapewne niechcący. Najważniejsze jest to, że system zakupiono wyłącznie w celu śledzenia przestępców i zapobieżenia krzywdom wyrządzonych ich ofiarom.
Mam być tak naiwny jak sąsiadka z anegdoty i z góry zakładać, że przy zakupie chodziło wyłącznie o śledzenie terrorystów i ciężkich przestępców?
Fakty wydają się temu przeczyć, ale niewiele o nich wiemy. Według decydentów nie możemy się dowiedzieć więcej, bo to tajemnica państwowa. Za jej sprawą opinia publiczna w Polsce wie mniej, aniżeli rząd Izraela, któremu niewielka firma o nazwie NSO przedkłada raporty o tym, w jaki sposób jej klienci wykorzystują system Pegasus. Może to robić, bo – jak wynika z doniesień prasowych – jest posiadaczem bazy danych z podsłuchów wykonywanych za jego pomocą. Po tych raportach doszło do żenującej sytuacji w której Polska została umieszczona przez rząd Izraela, a więc obcego państwa, na liście krajów, którym oprogramowania do szpiegowania nie wolno sprzedawać. Bo prawdopodobnie jej służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo kraju i jego obywateli źle się zachowały. Można sobie w związku z tym zadać pytanie, kto naprawdę kontroluje polskich śledczych: sądy czy premier Izraela?
Nie znamy prawdy, czy faktycznie doszło do jakichś naruszeń prawa z ich strony. Być może obecnie, z uwagi na dobro śledztw, nie można podać opinii publicznej szczegółów na temat osób inwigilowanych i wyników inwigilacji. Niech się tym zajmie komisja śledcza. Bardziej interesuje mnie co innego, mianowicie chodzi o odpowiedź na trzy ważne pytania:
Po pierwsze, czy Polska, decydując się na zakup Pegasusa rzeczywiście powierzyła bazę danych na temat prowadzonych przez jej organa śledztw zagranicznej firmie?
Po drugie, czy w związku z tym nasz rząd zdradził sprawy dotyczące obywateli i objęte tajemnicą śledztwa osobom będącym obywatelami obcego państwa?
Po trzecie, kto zdecydował o takim ograniczeniu suwerenności mojego kraju i jaką miał do tego podstawę prawną?
Świadomość, że nad właściwym wykorzystaniem oprogramowania szpiegowskiego czuwa rząd Izraela wcale mnie uspokaja. Na początku listopada 2021 roku NSO wraz z Candiru, inną izraelską firmą produkującą oprogramowanie szpiegowskie, znalazło się na tzw. czarnej liście rządu amerykańskiego. CNN, dobrze poinformowana amerykańska stacja telewizyjna, doniosła, że decyzja o tym była spowodowana działaniami firmy pozostającymi w sprzeczności z polityką zagraniczną i bezpieczeństwem Stanów Zjednoczonych. Na tej samej liście są firmy hakerskie z Chin i Rosji. NSO, podobnie jak te firmy nie będzie mogło swobodnie kupować amerykańskiego sprzętu i technologii. Miejsce na liście oznacza również, że od 4 listopada ubiegłego roku amerykański rząd nie chce, by jego agencje kupowały cokolwiek od NSO.
„Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia”. Te słowa wypowiedział w styczniu 2022 roku Jarosław Kaczyński na pytanie dziennikarza tygodnika W sieci, czy polskie służby specjalne posiadają system Pegasus. W swojej odpowiedzi polityk zastosował figurę retoryczną zwalniająca od pełniejszego wyjaśnienia sprawy. Żyję wystarczająco długo abym wiedział, że jeśli polityk uznaje jakąś decyzję za oczywistą, to nie chce przedstawiać argumentów na jej poparcie. Czyni tak, bo nie zamierza jej uzasadniać. Jest parę prawdopodobnych przyczyn takiej postawy: polityk nie umie uzasadnić decyzji, nie ma argumentów przemawiających za nią, jest również możliwe, że polityk chce ukryć prawdziwe przyczyny podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że wypowiedź prezesa miała miejsce po wielu miesiącach negowania zakupu systemu szpiegowania, jej lapidarność skłania do zastanowienia nad tą sprawą.
Partie opozycyjne chcą powołać komisję śledczą w sprawie inwigilacji prowadzonej przez służby specjalne w latach 2005-2021 r. Można z góry przewidzieć, że wykryje ona szereg nieprawidłowości. Nie znam uczciwie przeprowadzonej kontroli, która skończyła się samymi pochwałami. Ważniejsze będzie ustalenie, czy wykryte nieprawidłowości były wynikiem ingerencji polityków w działalność organów śledczych. Jest to istotne, tym niemniej dla mnie, jako polskiego obywatela, ważne jest przede wszystkim wyjaśnienie, w jaki sposób politycy traktują suwerenność naszego kraju.
Czy doczekam się jasnej odpowiedzi na to pytanie? Mimo że tajemnica państwowa czy tajemnica śledztwa nie ma z tą odpowiedzią żadnego związku, nie jestem tego pewien. Mam już 77 lat, ale pocieszam się świadomością, że każda władza będzie miała swój koniec. Stan niepewności nie będzie trwał wiecznie.
Tomasz Ziółek
To jest wielki skandal. Nawet mi zdarzyło się, że byłam podsłuchiwana. Dzwoniłam do syna za granicę i w pewnym momencie rozmowa, którą toczyliśmy otworzyła się i słuchaliśmy nagranej naszej rozmowy parę minut wcześniej. A ja wówczas mówię do syna, że to już mi mówiłeś te historie, a on dalej gada… myślałem, że się powtarza, ale nie, parę minut rozmowy zostało gdzieś nagrane i zostało odtworzone. Ewidentnie rozmowa była nagrywana …
A zaczęło się od rejestracji wszystkich telefonów na kartę… niby tylko chodziło o przestępców, a wyszło jak zawsze. System podsłuchuje każdego w zależności od słów używanych. System został użyty przed i podczas wyborów, więc na pewno nie było one nie przejrzyste i ani uczciwe.