Prezydenckie tematy, czyli list Tomasza Ziółka

Z przyjemnością prezentuję Państwu kolejny list Tomasza Ziółka. Tym razem związany z wyborami

Oferty Pracy Wronki

Prezydenckie tematy

Zastanawiałem się jak wybory prezydenckie mógłby ocenić obserwator nie mający pojęcia o obowiązującym w Polsce porządku konstytucyjnym i kampania wyborcza byłaby dla niego pierwszą lekcją wychowania obywatelskiego. Teoretycznie poszczególni kandydaci do urzędu prezydenckiego przedstawiając swoją wizję działalności na tym stanowisku, powinni nawiązywać do kompetencji określonych w  konstytucji, bo przecież tam są zapisane ich obowiązki. Taki obserwator na pewno pomyślałby, że przed startem do kampanii wyborczej kandydaci starannie studiowali zadania prezydenta, mają całą wiedzę na ten temat w małym paluszku i najlepiej uczyć się od nich.  Czy rzeczywiście kandydaci na prezydenta przekazywali w swoich wystąpieniach i programach prawdziwy program prezydentury? Aby bez uprzedzeń odpowiedzieć sobie na to pytanie wyrzucam całą uprzednio zdobytą wiedzę na ten temat, zamieniam się na pewien czas w Alfa z planety Melmac i chłonę wiedzę, jaką przekazują w swoich wystąpieniach kandydaci do urzędu prezydenckiego… dowiaduję się, że…

Prezydent zajmuje się inwestycjami. Sztab urzędującego prezydenta zapowiedział  budowę mostu na Wiśle oraz  przedstawił plan wielkich inwestycji  strategicznych: Centralny Port Komunikacyjny, przekop Mierzei Wiślanej, Baltic Pipe, Via Balticę, Rail Balticę, Via Carpathię, a także rozbudowę Portu Gdańskiego i gazoportu w Świnoujściu. Prezydent, w trakcie kampanii wyborczej, udał się do prezydenta Stanów Zjednoczonych i załatwił z nim trzy miliardy inwestycji prywatnych firm Google i Microsoft! Mało tego, prezydent załatwił dla Polski elektrownie jądrowe, w których nie powstają żadne odpady radioaktywne!!!

Jego główny konkurent planuje również zająć się inwestycjami, jednak nie miał tak wielkiego rozmachu i ograniczył się do małych „inwestycji za rogiem”. Planuje przekazanie co najmniej 30 mln zł na każde miasto powiatowe. Alf stwierdził, że nasz prezydent ma większą władzę od prezydenta Stanów Zjednoczonych, bo ten musiał mocować się z parlamentem o głupi płot na granicy z Meksykiem.

Prezydent kieruje gospodarką. Kandydat na prezydenta może sprawić, by nie były zamykane kopalnie węgla i jednocześnie walczy z globalnym ociepleniem. Zobliguje wielkie sieci handlowe do zaopatrzenia się w określony przez państwo asortyment rolno-spożywczy pochodzący z naszego kraju. Uratuje pegeery. Z tym Alf miał pewien kłopot, bo obecnie nie ma pegeerów, ale poszperał w Internecie i dowiedział się, że prezydent uratuje  firmy zlikwidowane prawie trzydzieści lat temu. Jego konkurent zadba, aby w przyszłości wydatki krajowe na rolnictwo wzrosły do poziomu 3% PKB. Inny kandydat w swoim programie twierdził, że zajmie się modernizacją linii kolejowych i rozwojem gospodarczym Górnego Śląska (bez obietnicy utrzymania kopalni węgla kamiennego). Prawicowy kandydat na prezydenta obiecywał m. in., że cena 1 litra paliwa na stacji benzynowej będzie wynosiła 3 złote. Oczywiście po likwidacji większości podatków.

Prezydent decyduje o emeryturach i dodatkach socjalnych wypłacanych przez państwo. Prezydent może spowodować, że wszyscy pójdą na emeryturę wcześniej.  Wszyscy będą mogli pracować jeszcze krócej, bo prezydent wprowadzi emerytury stażowe, dzięki czemu osiągniecie wieku emerytalnego nie będzie konieczne. Wystarczy określony staż pracy. Urzędujący prezydent dał 500+ na każde dziecko i tylko on jest jedynym gwarantem, że ten dodatek będzie wypłacany w dalszym ciągu. Jego konkurenci tylko czekają, by po wyborze na prezydenta wszystkie dodatki socjalne odebrać. Jak to zrobią to, na razie Alf się nie dowiedział, ale wywnioskował, że dzięki dobrej współpracy rządu i prezydenta, który nie wetuje ustaw z prezentami dla wyborców uda się  wprowadzić tyle dodatków socjalnych, że wcale nie będzie potrzeby pracować. Kto będzie płacił na te dodatki, na razie nie dowiedział się.

Alf z planety Melmac dopisał do listy zadań prezydenta  zdrowie, edukację, budownictwo mieszkaniowe – dziedziny, które kandydaci na prezydenta będą naprawiać. Zastanawiał  się, czy wpisać do listy kompetencji prezydenckich politykę zagraniczną i obronną, bo o tym kandydaci mówili bardzo mało, wydawało mu się, że tym prezydent się nie zajmuje. Zdecydował się je wpisać, kiedy usłyszał, jak niektórzy kandydaci coś bąkali o wyjściu z Unii Europejskiej i o tym, że wolą Amerykanów od euro .

Przybysz z Kosmosu nie dopisał do zadań  prezydenta niczego z zakresu sądownictwa, bo nie usłyszał konkretów na ten temat. W kampanii wyborczej o tym się nie mówiło. Alf nie usłyszał o jakości prawa, na które prezydent ma potężny wpływ, a więc nie dowiedział się, że prezydent może zawetować każdą ustawę uchwalaną bez potrzebnych analiz i konsultacji. Każdą ustawę uchwalaną „na kolanie” w ekspresowym tempie. Każdą ustawę stanowioną pod doraźne potrzeby jednej partii. Każdą ustawę przywłaszczającą dla jednej partii media publiczne. Każdą ustawę podporządkowującą jednej partii sądownictwo. Każdą ustawę, która, nadawała się zaraz po uchwaleniu do kosza. Każdą ustawę odbierająca prawa mniejszości. Każdą ustawę wymagającą nowelizacji zaraz po uchwaleniu.  Każdą ustawę przybliżającą nas do Białorusi. Jak widzimy słuchając tego, co wygadywali kandydaci, Alf odebrał kiepską lekcję wychowania obywatelskiego. Materiał naukowy, który mu dostarczyli był nie najlepszej jakości. Kandydaci, mówiąc o swoich zamierzeniach zapominali o konstytucyjnych kompetencjach prezydenta, a więc przeważnie mówili nie na temat. Stałe odbieganie od tematu zaciemnia treść przekazu i w końcu słuchacz albo czytelnik nie bardzo rozumie, co autor miał na myśli. Gdyby wystąpienia kandydatów potraktować jako wypracowanie na temat zadań prezydentury, to nie jestem pewny, czy zasłużyliby ocenę mierną. A może rację mają socjotechnicy, którzy przygotowali kampanię prezydencką, a ja, oczekując merytorycznej debaty,  jestem zramolałym naiwniakiem?

Tomasz Ziółek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *