Pytanie Czytelnika do burmistrza w sprawie placów zabaw
|Brak przeglądów placów zabaw w gminie to duży problem, który dotyczy wielu z nich. Czytelnik pyta burmistrza dlaczego tak się dzieje
Witam serdecznie.
Takie pytanie mam do pana burmistrza:
Czy jak były robione inwestycje parę lat temu na wioskach, takie jak place zabaw, to pan burmistrz tylko zlecił postawienie takiego placu zabaw, aby każdy się odczepił?
Czy są jakieś konserwacje tych placów zabaw? Czy ktoś je sprawdza? Sądzę, że nie.
Deski gniją, belki próchnieją, a konstrukcje od huśtawek całe się ruszają. Dzieci kaleczą się poprzez odpryskująca farbę lub drzazgi.Panie burmistrzu, tam bawią się dzieci!
Nie chciałby chyba pan, aby pana dzieci bawiły się na takim placu zabaw? To powinno być sprawdzane często, moim zdaniem. Ciekawe kto odpowie, gdy plac zabaw się złoży razem z bawiącymi się dziećmi? Nikomu tego nie życzę.
Nie zdradzę gdzie to! Po to, by nie było to sprawdzenie tylko jednego placu zabaw na danej wiosce. Chciałbym, żeby wszystkie place zabaw przeszły przegląd techniczny.
Jak pan kupi auto i zrobi przegląd auta to dożywotniego przeglądu pan chyba nie dostaje?Czytelnik
(dane do wiadomości redakcji)
A mnie dobija to coś co będzie w parku koło Ratusza, jakąś nowoczesna konstrukcja bijącą po oczach, nawet tymi kolorami. Gdzie tu rekreacja, odpoczynek, posiedzieć i delektować się ciszą, gdzie tu klasyka dla tego miejsca.
Najlepszym dla mnie miejscem jest posadowienie tego czegoś na obrzeżach miasta, może nawet koło kładki. Mógłby być tam nawet taki diabelski młyn….
Zamierzenia dobre, ale miejsce pozostawia wiele do życzenia
Takie place zabaw powstawały swego czasu również przy szkołach. Musiały być wydzielone od boiska, opłotowane, z dostępem dla społeczeństwa (odrębną furteczka wejściowa). Wtedy szybko znaleziono tych, którzy odpowiadają za nie – Dyrektor był odpowiedzialny za przeglądy, wymieniał zdewastowane rzeczy, latał i pilnował, aby dziadek z Powstańców Wlkp. mógł wczesnym rankiem wejść z wnuczką, która właśnie zachciała na huśtaweczkę. A biada, jak o 8:00 nie była otwarta furtka do rajskiego placyku! Od razu wykonany był telefon do Ratusza: „Uprzejmie donoszę”.
Tak było z placami przy szkołach, przedszkolach. Znaleziono sprytnie osoby za nie odpowiedzialne, choć formalnie, te place nie należały do szkoły.
A te na wsiach? Są pewnie bezpańską miłością porzuconą. Miały one wzbudzić uznanie, podziw wdzięczność dla władzy w odpowiednim momencie. Teraz, choćby i popiół. A może tym razem urządzić tak sołtysa?