Robert Deska o fotografii [WYWIAD]

Zapraszamy Was do przeczytania wywiadu z Robertem Deską, którego największą życiową pasją jest fotografia

FOTO: Robert Deska FB

Marcin Hojan: Jak zaczęła się Twoja przygoda z fotografią?
Robert Deska: Moja przygoda z fotografią zaczęła się w 2006 roku. Nie była to praca z ludźmi, a wręcz przeciwnie była to makrofotografia i fotografia krajobrazowa. Wtedy myślałem, że jest to coś, co mnie wciągnie i chwilę w tym kierunku brnąłem, ale nie za długo. W 2008 roku makrofotografię zamieniłem na fotografię portretową, a od 2009 roku zacząłem się interesować fotografią reportażową. W fotografię portretową wtajemniczył mnie Remigiusz Śpiewak (www.fotomagik.pl), wyciągał mnie na sesje zdjęciowe i tłumaczył ze spokojem co robić. Modeli szukaliśmy na portalu maxmodels.pl i były to sesje na zasadach TFP. Wtedy był to jedyny tego typu portal, gdzie fotograf szukał modela i odwrotnie. Zazwyczaj takie sesje odbywały się w Poznaniu, ponieważ tam było bardzo dużo osób zainteresowanych taką współpracą. To dzięki Remikowi poznałem podstawy fotografii.

Oferty Pracy Wronki

W którym roku odbył się i jak wyglądał Twój pierwszy reportaż ślubny?
Pierwszy fotograficzny reportaż ślubny wykonałem w 2009 roku. Była to dla mnie straszna nerwówka, ale starałem się nie dać poznać po sobie, by nie stresować młodej pary. Oczywiście dałem z siebie 100% i zrobiłem reportaż najlepiej jak potrafiłem. Rozpoczynając przygodę w fotografii reportażowej nie było wtedy innej możliwości, jak spróbować w ten sposób rozbudować portfolio i tak powoli wystartować. Nie było takich możliwości jaką mają dzisiaj początkujący fotografowie, czyli na wesele idzie główny fotograf i idzie fotograf pomocniczy, który dopiero zaczyna swoja przygodę. Odpowiedzialności praktycznie nie ma żadnej. Działa to na takiej zasadzie, że fotograf pomocniczy robi materiał i udostępnia to głównemu fotografowi. Para Młoda ma większy materiał ze swojego dnia, fotograf główny ma pomoc, a fotograf pomocniczy może rozbudować sobie portfolio i obyć się ze sprzętem i pracą w stresie. Ja niestety musiałem iść od razu na głęboką wodę.

Jakiego rodzaju fotografią zajmujesz się aktualnie?
W tej chwili zajmuję się w zasadzie szeroko pojętą fotografią reportażową: chrzciny, komunie, osiemnastki, reportaże z eventów firmowych, wykonuję też sesje indywidualne, dziecięce, ale nie zabieram się za sesje noworodkowe. Głównie zajmuję się fotografią ślubną.
A akty? Podejmujesz się?
Jeśli chodzi o temat aktów, to niekoniecznie. Zdjęcia w bieliźnie jak najbardziej tak, jeśli chodzi o fotografię aktu wycofałem się z tego, mimo kilku zleceń, ponieważ nie czuję się w tym dobry, a wydaje mi się, że jest to taki temat, który musi to być zrobione ze smakiem. Bardzo łatwo można przekroczyć cienką linię, gdzie robi się już to niesmaczne. Znam osoby, które zajmują się tylko i wyłącznie fotografią aktu i robią to naprawdę fajnie. Ja się w tym nie czuję, a jeśli mam robić coś na siłę, to mija się to według mnie z zamierzonym celem. Dlatego zajmuję się tym, w czym czuję się mocny, w takiej fotografii, w której wiem, że nie zawiodę swoich zleceniodawców.
Fotografia to Twoje zajęcie główne czy dodatkowe?
Jest to dodatkowe zajęcie. Na co dzień pracuję jako informatyk we wronieckiej firmie, a po godzinach zajmuję się fotografią reportażową.
A jak z podejściem do sesji indywidualnej?
Sesje indywidualne, które wykonuję, traktuję jako taką miłą odskocznię, od fotografii reportażowej. Jest to coś innego, fajne odprężenie. Oczywiście podchodzę do tego również profesjonalnie i z poświęceniem.
Twój pierwszy aparat?
Były to lata dziewięćdziesiąte, na komunię dostawało się trochę inne prezenty niż dzisiaj. Ja uzbierane pieniądze zainwestowałem w aparat. Aparat mam do dzisiaj, zostawiłem go sobie na pamiątkę. Dzisiaj nie nadaje się już do robienia zdjęć amatorskich, a co dopiero profesjonalnych.
Najtrudniejsze wyzwania bądź obawy w Twojej branży?
Przed każdym weselem zawsze to samo: stres i obawa, że coś może nie pójść tak, jakby się chciało. Na początku stres był o wiele większy, teraz już umiem nad nim panować, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że go w ogóle nie ma. Najbardziej boję się awarii sprzętu; wiadomo, że jest to tylko elektronika. Co prawda na tę chwilę są już takie korpusy (body/aparat), że nie powinny zawieść fotografa, ale wszystko może się zdarzyć. Na każde zlecenie zabieram zapasowy sprzęt. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że musiałbym przekazać młodej parze informację, że nie otrzyma ode mnie zdjęć, nie ma takiej opcji. Obawiam się jeszcze sytuacji losowych np. choroby, tego, że nie mógłbym być na weselu, a zdarzało mi się już bywać na weselach z wysoką gorączką, z bolącym zębem i przyłożonym wkładem chłodzącym do polika. Aktualnie współpracuję z kilkoma fotografami i wiem, że mogę liczyć na ich pomoc, a oni na moją. W razie potrzeby są w stanie mnie zastąpić, a ja ich. Mam jednak nadzieję, że nie będzie nigdy takiej potrzeby.

Foto: Robert Deska FB

W jaki sposób się reklamujesz?
Najlepszą i najbardziej satysfakcjonującą reklamą jest ta robiona przez osoby, które skorzystały z moich usług, z tzw. polecenia, wtedy wiem, że klient był zadowolony w 100%. Dodatkowo prowadzę fanpage na facebooku (www.facebook.com/fotorobertcompl), gdzie umieszczam zdjęcia zrobione przeze mnie, mam też stronę internetową wraz z blogiem (www.fotorobert.com.pl). Zapraszam serdecznie, by zaglądać i obserwować moje fotograficzne poczynania.
Kto był lub jest dla Ciebie mentorem w dziedzinie fotografii?
Jeśli chodzi o fotografię portretową to tak jak powiedziałem na początku – wprowadzał mnie Remigiusz Śpiewak i to on, na samym początku, był dla mnie mentorem w tej dziedzinie. Do dziś śledzę jego stronę i profil na FB. Natomiast jeśli chodzi o fotografię ślubną moimi guru są Adam Trzcionka i Anna Kalina Ciesielska. Jest to czołówka fotografów ślubnych w Polsce, zajmują się tym już dobre dziesięć lat. Prowadzą kursy dla fotografów ślubnych, pamiętam jak zaczynałem, to zawsze chciałem wziąć udział w takim kursie i poznać ich osobiście. W zeszłym roku udało mi się taki kurs odbyć i poznać osobiście Adama w Krakowie. Dało mi to mocnego kopa do działania i trochę inne spojrzenia na fotografię reportażową, z czego jestem bardzo zadowolony.
Ile sprzętu zabierasz na fotografię reportażową/sesję?
Nigdy nie wiadomo co się przyda, w zwyczaju mam zabieranie ze sobą pełnej torby albo i nawet dwóch, a w nich w zasadzie wszystko, co jest potrzebne w danym momencie. Wolę mieć wszystko przy sobie, niż denerwować, że coś zostało w domu, a jest mi nagle potrzebne.

Jakieś szczególnie dziwne miejsce, w którym klient Ci pozował?
Miejsca na sesje plenerowe zazwyczaj są omawiane z klientami – większość z nich to parki z urokliwymi alejkami, jakieś obiekty, z którymi wiążą się historie i wspomnienia Młodych Par, budynki, które stanowią piękne tło dla modeli. Ostatnio zdarzyło mi się zrobić sesję nad morzem, teraz z radością czekam na plener w górach. Póki co, jakiegoś szczególnie dziwnego, kontrowersyjnego miejsca nie było.
A skąd pomysł na miejsca, w których wykonujesz sesje?
Jeśli chodzi o sesje ślubne albo sesje indywidualne, to staram się dobierać miejsce pod konkretne osoby. Bardzo lubię, kiedy propozycję wychodzą od osób, dla których wykonuję zdjęcia. Każdy ma chyba takie miejsce, które mu się podoba lub w jakimś stopniu jest związane z tą osobą. Staram się również podczas rozmowy dowiedzieć czego oczekuje klient i wtedy ja proponuję jakieś miejsca. Ostateczny wybór zawsze należy do mojego klienta.
Najdalsze miejsce od Wronek, w którym wykonywałeś sesję?
W ubiegłym roku robiłem reportaż ślubny w Gąskach nad morzem – piękna młoda para, która mieszka w Anglii, ale ślub postanowili wziąć nad polskim morzem, fajne miejsce zaślubin i idealna pogoda. Był też plener w Mielnie, młoda para zadzwoniła z urlopu, czy dałoby radę zrobić zdjęcia, więc wsiadłem w auto i spełniłem ich marzenie. Mam jeden zaległy plener, który ma odbyć się w Niemczech, ale czekamy cierpliwie na odpowiednią pogodę. Jeśli chodzi o sesje indywidualne, to zazwyczaj są wykonywane lokalnie i robione są w okolicy. Mamy tyle fajnych i ciekawych miejsc, że szkoda ich nie wykorzystać. Oczywiście, jeśli trafi się klient, który będzie chciał sesję nad morzem, w górach, Krakowie, Białymstoku, nawet indywidualną, to nie ma z tym problemu. Fotografia jest świetną pamiątka na długie lata, więc z chęcią spełniam takie marzenia.
A jak z terminami teraz u Ciebie?
Sesje indywidualne, wykonuję na bieżąco, mam teraz na to czas, bo sezon ślubny dopiero się rozpoczyna. Jeśli chodzi o reportaże z uroczystości, to kalendarz się zapełnia bardzo szybko, wiele weekendów już jest zajętych, pojawiają się zapytania na rok 2018 czy 2019…
Jak byś siebie ocenił pod względem stosunku ceny do jakości wykonywanej usługi?
Wydaję mi się, że udało mi się w końcu przygotować ofertę, która jest atrakcyjna dla potencjalnego klienta. Ceny moich usług są atrakcyjne i dobrze skalkulowane na nasz rynek. Zresztą jeśli robi się to, co się lubi, to nie zawsze da się przeliczyć na pieniądze, czasami wystarczy sama satysfakcja, że zrobiło się coś fajnego.
Jak byś się zareklamował przed czytelnikami „Wronieckiego Bazaru”?
Myślę, że w mojej branży najlepszą reklamą są zdjęcia, które wykonuje oraz zadowoleni klienci, którzy wracają.
Pomimo długiego stażu w tej branży, nie mam w zwyczaju chwalić się lub mówić o sobie, sam wiesz z jaką trudnością mnie wyciągałeś – w końcu Ci się udało.
Fotografia jest dość specyficzną branżą, w której nie można stanąć w miejscu i mówić o sobie, że jest się najlepszym. Cały czas trzeba się rozwijać, inwestować w siebie i sprzęt, bo Klient jest coraz bardziej wymagający i wybiera świadomie, co mnie bardzo cieszy.

Jakaś promocja dla czytelników wywiadu?
Dla Waszych czytelników oczywiście znajdzie się mały bonus. Osoby, które do końca kwietnia tego roku zgłoszą się na sesje indywidualną, otrzymają na hasło WRONIECKI BAZAR dziesięcioprocentową zniżkę, więc zapraszam wszystkich zainteresowanych.
                                                                                                                                             

       Rozmawiał
Marcin Hojan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *