Robert Minge stawia pytania ministrowi infrastruktury w sprawie zdarzenia na przejeździe kolejowym we Wronkach
|Film o sytuacji na przejeździe kolejowym we Wronkach na ul. Poznańskiej widziało pewnie wielu z Państwa. Ukazał się na portalu Moje Wronki. Dyskusji wokół było sporo. Do naszej redakcji napisał Robert Minge, żywo zainteresowany tematem, zresztą specjalista od spraw kolejnictwa i niejeden raz już podobne tematy poruszający. Sprawa jest poważna. Pan Robert w piśmie do ministerstwa infrastruktury nakreśla problem i prosi jego rozwiązanie. Zapraszam do lektury
foto – kadr z filmu ukazanego na portalu Moje Wronki, Robert Minge
Dzięki uprzejmości, jak zwykle niezawodnej Redakcji Wronieckiego Bazaru przedstawiam pismo skierowane do Ministra Infrastruktury.
Powstało ono w związku ze zdarzeniem, które miało miejsce w weekend, na przejeździe kolejowym, na ul. Poznańskiej. W zasadzie, zawarte w nim pytania powinny być skierowane bezpośrednio do osób funkcyjnych z poznańskich struktur PKP Polskich Linii Kolejowych S. A. (PLK).
Niestety, próby porozumienia się z nimi skazane są na sukces porównywalny z tym, jaki ludzkość osiąga w kontaktach z obcą cywilizacją. Ale taką bardziej od robienia kółek w życie.Jeśli kogoś ominęła aluzja, wyjaśniam: do ww. „peelkowców” można gadać, jak przysłowiowej krowie na rowie. Skąd ta wiedza? Ano stąd, że od lat już pięciu z górką (jak ten czas zasuwa…) próbowałem wpoić im potrzebę stosowania trochę – garści dosłownie – elementarnych, nieskomplikowanych zasad bezpieczeństwa kolejowego ruchu. Efekt? Żaden albo wręcz przeciwny. No bo co tam ja – ani pastuch z papierami (za tzw. komuny byli tacy ludzie pracy), ni cyrkowy treser. Jeśli już, klaun raczej.
Pozwólcie zatem Państwo, że w temacie wronieckiego przejazdu posłużę się przykładem jednego z Waszych przedstawicieli. Oto bowiem, przed „zaledwie” trzema laty (jak ten czas zasuwa…), podobnej łaski dostąpił również ówczesny wroniecki radny (Jarosław Mikołajczak – przypis redakcji).
Walczył chłop dzielnie (o co? – stoi w załączonym piśmie) – apelował, domagał się, uzasadniał. Kolejarze przyznali rację, obiecali poprawę i… Jak w sucharze – skoro obiecali, że zrobią, to obiecali i zrobią. I nie trzeba im co trzy lata o tym przypominać.Film:
www.facebook.com https://www.facebook.com/mojewronki/videos/545399947916558/?__cft__[0]=AZWGlhebLfu-GtIhxNOkxpKyOfL5Ft8fmXRBf06OxHYZ2vFlaW0EI3dgiw7Dhei8n-BRrmEuS3J8jUfJWeaSY7kkFCKI7qWB52o06KiWFeyzc
ukazał się wprawdzie na portalu po sąsiedzku, jednak jego Redakcja nie wykazała zainteresowania podjęciem tematu. Cóż, nie można mieć pretensji do młodzieży. Może, kiedy już pospłacają kredyty i stwierdzą, że stać ich na niezależność, nie będą musieli zadowalać się, suflowanymi im dla zachowania „balansu”, wrzutkami z potiomkinowskich wiosek: www.facebook.com https://www.facebook.com/mojewronki/posts/pfbid02KqqzNzFpvJusfjwSGfBTTuSBaGcMXqtoPMWeMeHhCGGUPKZDaKUu2jkDr1doP6b2l?__cft__[0]=AZV4_kBSi1z6JdVlfkzM9fEv0mWprVviyS8i5ZaTAoAShBUwqxO2pz
Czego, dla pożytku powszechnego, życzmy.
W piśmie do MI poruszonych jest kilka spraw. Z zamiarem jego napisania nosiłem się od jakiegoś czasu. Co zadecydowało, że powstało akurat teraz?
Po pierwsze, konieczność sprostowania i wyjaśnienia kwestii obsługi rogatek.
Kiedy modernizacja linii kolejowej była w fazie przygotowań, do obsługi przejazdów takich, jak we Wronkach, a także Kiekrzu, Szamotułach, Miałach i Drawskim Młynie, przewidziane było odrębne stanowisko w centrum zdalnego sterowania, w Poznaniu. Zaplanowano je specjalnie po to, by odciążyć, prowadzących pociągi, dyżurnych ruchu, zmniejszając tym samym ryzyko popełnienia przez nich błędu, szczególnie w stresujących sytuacjach awaryjnych. Pisząc o tym w komentarzu pod linkowanym materiałem, nie przypuszczałem nawet, że w PLK znaleźli się pacjenci zdolni te, podyktowane potrzebami bezpieczeństwa, założenia zepsuć. Cóż, jak się okazało, dali radę. Mea culpa – nie doceniłem Geniuszu. Po wtóre, tak zwane farmy internetowych trolli, ewidentnie po zdarzeniu uruchomione i przez całą następną dobę robiące w komentarzach pod filmem niesamowity jazgot. Kto to „coś” odpalił? Domyślić się nietrudno. Niezawodna zasada „cui bono” – ten, kto zyskał. Na czym zyskał? Na rozwodnieniu rzeczywistego problemu – ot co. Pomiędzy setkami, jeśli nie tysiącami wypowiedzi w rodzaju: idiota kierowca – zabrać mu dożywotnio prawo jazdy; autor filmu dzban, bo nagrywał, zamiast podnieść rogatkę itp., łatwo było ukryć te, wskazujące pierwotne przyczyny zamieszania. Tak to, niestety, działa.
Nie brakowało również, niewątpliwie światłych, lecz w tym przypadku zupełnie bezużytecznych porad z gatunku, jak łatwo i przyjemnie wyłamuje się rogatkę.
O, na przykład, jak tutaj: www.youtube.com https://www.youtube.com/watch?v=H0xl-eWJXBs Uwierzyliście?
No to zapraszam na wroniecki przejazd. Przedstawicieli PLK, dla zaprezentowania, jak to się robi, a także Was, Szanowni, byście podziwiać mogli.Robert Minge
A ja zapraszam do zapoznania się z pismem pana Roberta skierowanym bezpośrednio do ministra infrastruktury (skan poniżej. Z przyjemnością poczekam na odpowiedzi :) Z przyjemnością też spotkam się pod rogatkami z przedstawicielem PKP PLK.
Poza całą resztą niezwykle cenna jest uwaga o sygnalizatorze świetlnym po prawej stronie, który służy tym jadącym od strony Dworcowej – może to i dobrze, ale w takim razie powinien być drugi dla tych jadących Poznańską.
Inny absurd – wszyscy liczyli na to, że po remoncie linii pod wiaduktem na ul. Powstańców Wielkopolskich, w końcu po kilkudziesięciu latach będą mogły się mijać bez problemu 2 samochody. Ale nie – jakiś genialny projektant wymyślił, a PKP to przyjęło, że mają być 2 chodniki (przedtem nie było żadnego) i mało tego – 2 pasy zieleni :) Pewnie, że trawka po pół metra z każdej strony jest ważniejsza niż sprawna komunikacja w rejonie wiaduktu.