Fachowcy od węgla sprawili mi na gwiazdkę „prezent”. Jedno wielkie PIS-owskie oszustwo. W końcu ku mojej uciesze pojawił się w określonych składach węglowych „rządowy” węgiel.

Za przywóz, niestety, musiałem zapłacić 50zł (do tej pory przywożono mi za darmo). Oczywiście cena za tonę narzucona przez rząd PIS-owski trzy razy wyższa jak rok temu.

Jedyne, co mnie radowało, to fakt, że węgiel bardzo ładnie wyglądał. Co prawda koleżanka studziła mój entuzjazm przytaczając powiedzenie, że  „ładna miska jeść nie daje”,  no i niestety, miała rację.

Mamy piec na ekogroszek. Gdy w podajniku skończył się stary węgiel, piec wygasł, niestety nowy, ładny węgiel nie chciał się palić.

Przez noc i cały następny dzień próbowałem ustawić na wszystkie sposoby piec, by przystosować go do spalania czegoś, co było czarne i wyglądało jak węgiel. NIE BYŁO SZANS.

Pozostało mi tylko wyjęcie z podajnika około 120 kg tego g…, które rząd sprowadził, a nie dało się tego w żaden sposób spalić.

Czyli znów jak od ostatnich siedmiu lat jeden wielki kant!

Ciekawe kto i w jaki sposób zapłaci mi za stracone godziny idiotycznej pracy i kto odda kasę za ten szajs?

Spróbuję reklamować ten „węgiel” i mam nadzieję, że znajdą się winni.

Ciekawe jakie Wy macie doświadczenie z tym „węglem”?

Czesław Szuflak
fot. Czesław Szufak

Komentarz: