Sylwia Anklam – obecna prezes GS SCh we Wronkach odnosi się do procedowania planu zagospodarowania przestrzennego
|Pani Sylwia Anklam – obecna prezes Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska we Wronkach odnosi się do sytuacji procedowania planu zagospodarowania przestrzennego. Sprawa ciągnie się od 2017 roku… I końca nie widać
Nie ma słów, które powinny być wypowiedziane w odniesieniu do postępowania w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dotyczącego ul. Mickiewicza we Wronkach.
8 lat walki, wyczekiwana zmiana władzy w urzędzie na stanowisku burmistrza, a także częściowa zmiana w składzie rady miasta, a dzieje się jak zawsze…
Większość zna temat z jakim się mierzymy od tak wielu lat. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dotyczący ulicy Mickiewicza jest niezwykle interesujący i inspirujący dla naszych „przeciwników”. Jest problemem dla urzędu jak to ujęła Pani mecenas na ostatniej sesji. Jest to sytuacja patowa i finansowo nieopłacalna dla gminy, ale się dzieje.
Na listopadowej sesji radni uchwalili „bubel prawny” nadzorowany przez prawnika urzędu. Zaraz po sesji dało się słyszeć głosy jak cała sprawa się zakończy czyli, że wojewoda unieważni uchwałę. I tak też się stało. A my straciliśmy kolejny czas. Trudno nie odnieść wrażenia, że było to celowe działanie, mające na celu maksymalne rozciągnięcie procedury w czasie. Dobrze wiemy, że wszystko można kupić… oprócz czasu. Straconego czasu nikt nam nie zwróci, dwa miesiące zostały wrzucone do kosza. Wydanych pieniędzy już też nikt nie zliczy. Wiele lat pracy urzędników, projektantów czy urbanistów w zakresie tego tematu to przecież ogromne koszty. Koszty, które będą ponoszone jeszcze przez następne miesiące. Pytanie 'kto zapłaci za takie postępowanie” zdaje się być retoryczne.
Niezdecydowanie rady a raczej ciągła zmiana decyzji w tym temacie bo przecież część starej rady, która była nam przychylna nagle stanęła po drugiej stronie barykady.
Czy ktoś weźmie odpowiedzialność za taki stan rzeczy?
Niestety tylko część radnych kieruje się podstawowymi zasadami takimi jak HONOR. Im za to dziękujemy! Honor to przede wszystkim uczciwość we wszystkich aspektach społecznych. Osoba honorowa darzona jest szacunkiem za przestrzeganie określonych reguł postępowania.
W dzisiejszym świecie HONOR to wartość na wagę złota!
Teren Gminnej Spółdzielni to teren należący do 37 jej członków. Tu nie ma interesu jednej osoby czy jednej firmy. Spółdzielnia działa na rzecz lokalnej społeczności ponad 70 lat. Równe traktowanie wszystkich terenów w obrebie miasta i gminy, a nie tylko dla wybranej jednostki zostały całkowicie zniszczone.
Dla nas jako właścicieli terenu sprawa niekończącej się historii związanej z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego daje poczucie niesprawiedliwości, zaniedbań i lekceważenia naszego prawa do decydowania o swoim terenie. Daje poczucie zawieszenia, destabilizacji i trudności w podejmowaniu dalszych decyzji w odniesieniu do Najemców którzy związani są z tym terenem ( a jest ich około 40).
Proszę sobie wyobrazić jak ten mechanizm prac nad planem działa degenerująco na całą strukturę ludzi związanych ze Spółdzielnią.
Przez 8 lat radni miasta nie mogą się zdecydować jak nasze miasto ma wyglądać. Swoim postępowaniem zawieszają, utrudniają i działają na szkodę nas wszystkich. Mam nadzieję, że będą z tego rozliczeni!
Ps. Ciekawe czym tak mocno zawiniliśmy, że jesteśmy tak surowo karani?!
Czyli ktoś „się pomylił” przy głosowaniu, a przez to Rada generalnie zrobiła sobie słabą opinię (mówiąc delikatnie), spółdzielnia GS być może traci przez to finansowo, a urząd miasta również traci pieniądze (czyli w sumie my wszyscy), bo przecież ktoś musi teraz wprowadzić znowu jakąś nową wersję planu, a z tego co widzieliśmy robi to jakaś pani architekt z zewnątrz – chyba za darmo nie pracuje. Czas urzędników też chyba kosztuje, a dodatkowo mogliby w tym czasie robić inne rzeczy dla mieszkańców niż enty rok siedzieć nad tym planem – może ktoś w trybie informacji publicznej spyta ile godzin pracy spędzili nad nim i ile ogólnie kosztowała do tej pory ich praca nad tym.
A radni być może przy tego typu głosowaniach powinni jak posłowie dostawać ściągę jak głosować, bo jak widać coś szwankuje – chyba że jednak to pomyłka nie była, co też nie jest wykluczone, patrząc na to jak biegną sprawy.
Odnośnie „informacji” do Wojewody to zapewne pewna sąsiednia spółdzielni GS firma zadbała, żeby każdy pracownik z Osiedla Borek podpisał jakieś gotowe pisemko w tej sprawie, bo inaczej będzie po premii.
Co by nie było już sama konieczność ponownej dyskusji nad tym tematem najpierw na komisji, a później na sesji będzie w pewnym sensie upokorzeniem dla urzędu i radnych (ile razy można?), ale to dobrze, bo powinno być im po prostu wstyd, że tak się to długo ciągnie i w takim stylu odbywa.