Trzymajcie kciuki za dziadków Nykaza jutro w południe!
|W piątek, 3 marca w Sądzie Rejonowym w Szamotułach o godz. 11.30 odbędzie się rozprawa oczekiwana od sierpnia 2016 roku w sprawie przyznania opieki nad wnukami państwu Nykazom – dziadkom
O sprawie pisałam już wielokrotnie. Dziadkowie Nykaza starają się o przejęcie opieki nad wnukami. W ub. roku w sądzie zapadł wyrok w sprawie oddania dwojga wnucząt do domu dziecka.
Powodem była zła sytuacja rodzinna: ojciec poszedł do więzienia, a matka wyjechała wraz z dziećmi, po czym je porzuciła. Pan Stefan – dziadek – pojechał po wnuki, zabrał je do siebie i zaopiekował się nimi.
W tym czasie zapadła decyzja sądu o odebraniu praw rodzicielskich ojcu i matce dzieci oraz o umieszczeniu nieletnich w placówce opiekuńczej.
Wyrok ten już dwukrotnie starano się wyegzekwować. Raz dzieci miały być oddane do placówki w Szamotułach, co skutecznie zablokowano poprzez nagłośnienie sprawy w mediach lokalnych i ogólnopolskich oaz akcję Zbigniewa Stonogi, który zorganizował pikietę pod sądem w Szamotułach.
Drugim razem dziadek miał odwieźć dzieci do domu dziecka w Liskowie koło Kalisza. Ostatnią decyzję udało się także zablokować dzięki zaangażowaniu mediów – ogólnopolskich i lokalnych.
Prezes sądu osobiście ogłosił na specjalnej konferencji prasowej, że decyzja została wstrzymana.
Jutro proces w sprawie przejęcia opieki nad wnukami przez dziadków. Starają się o to od sierpnia ub. roku.
Mamy wszyscy nadzieję, że sprawa zakończy się pozytywnie dla dzieci, czyli, że zostaną, tak jak chcą, z dziadkami.
Spodziewamy się, że będzie to decyzja próbna i czasowa, obwarowana wieloma nakazami dla dziadków. Oni jednak są przygotowani na taką ewentualność. Wiedzą, że muszą spełnić jeszcze wiele warunków, by dzieci mogły poczuć się naprawdę bezpiecznie. Są na to gotowi.
Z więzienia wyszedł przedterminowo ojciec dzieci, jednak póki co, nie będzie starał się o przywrócenie opieki nad dziećmi, aż sam dopełni wiele warunków, które z reguły trzeba spełnić, by odzyskać prawa rodzicielskie. Pracuje już od następnego dnia po wyjściu na wolność i obiecuje, że będzie pomagał w utrzymaniu dzieci. Zarzeka się także, że nie będzie pił, gdyż to właśnie alkohol i pijackie rozróby z partnerką, matką dzieci, stały się głównym powodem odebrania praw rodzicielskich.
W sprawę pomocy dzieciom zaangażowało się mnóstwo ludzi: osób prywatnych i instytucji (oprócz wronieckiej opieki społecznej i urzędu miasta).
Wyremontowano gruntownie dom, w którym dzieci mieszkają z dziadkami, zebrano pieniądze na utrzymanie dzieci przez rok.
Do tego czasu, mam nadzieję, sprawa się na tyle rozstrzygnie i ustabilizuje, że dziadkowie będą dostawać 500+ na dzieci. Od lipca ub. roku świadczenie to zostało wstrzymane, gdyż los dzieci nie był uregulowany. Ojciec siedział w ZK, matka zniknęła, a dziadkowie nie mają przyznanych praw do dzieci, które, jak to się wyraziła pani kurator „są obecnie własnością państwa”.
To „Wroniecki Bazar” rozpoczął sprawę pomocy, ale bez zainteresowania i wsparcia Państwa, moich Czytelników, nic bym nie zrobiła. To Państwo udostępniliście i nagłośniliście sprawę na cały świat (!)
Pomoc przychodziła także z zagranicy, szczególnie przez Fundację Zbigniewa Stonogi (który sam teraz potrzebuje pomocy).
Jutro akcja się zakończy.
Mamy nadzieję, że pozytywnie dla dzieci, bo o to walczymy. O ich spokój, pewność, że już będzie dobrze, że nikt ich nie będzie chciał odebrać dziadkowi.
Trzymajcie Państwo jutro w południe kciuki lub módlcie się, co kto woli!
O rozstrzygnięciu sprawy zapewne Państwa poinformuję.
Grażyna Kaźmierczak