Wronczanka Iza Wielicka pięknie pisze o Pakawiu

Na skraju Puszczy Noteckiej, 13 kilometrów na zachód od Wronek, znajduje się wyjątkowa osada. Jeziora, lasy, świeże powietrze, cisza i święty spokój – po prostu raj na ziemi. To idealne miejsce do wypoczynku. Można np. usiąść w cieniu ogromnych dębów z filiżanką lub termosem aromatycznej kawy i zapomnieć o największych kłopotach. À propos kawy… Dawno, dawno temu pił ją tutaj pewien bardzo sławny Francuz – czytamy na stronie www.wielkopolska-country.pl artykuł Izy Wielickiej, wronczanki, która pięknie pisze o ciekawych zakątkach Wielkopolski na swoim portalu

Pakawie pierwszy raz wzmiankowane jest w 1284 roku. Stanowiło wówczas własność Tomisława Nałęcza z Szamotuł. W XV wieku należało do Chrzypskich, a w 1580 roku było w posiadaniu Jędrzeja Kosińskiego i Jakuba Chrzypskiego. Od końca XVIII wieku aż do 1939 roku właścicielami wsibyli Kwileccy z Wróblewa. W latach 1975-1998 wieś należała do województwa pilskiego.

Oferty Pracy Wronki


Dziś Pakawie należy do gminy Wronki i powiatu szamotulskiego. Jest rozległą wsią położoną na skraju Puszczy Noteckiej, między dwoma jeziorami: Pakawskim i Mylinek, Osada liczy 135 mieszkańców (w 2014 r.). W połowie to wieś rolnicza, w połowie letniskowa.

Do najcenniejszych zabytków Pakawia należą zespół folwarczny z domem z początku XX wieku, wozownią i stajnią oraz spichlerz, również z początku XX wieku. Są tu dwa gospodarstwa agroturystyczne: „Pod Lipami” i „Rybaczówka”. A jest to idealne miejsce na agroturystykę – cicho, pięknie, spokojnie, woda, las i cudowne powietrze, zapach lasów i pól … Wszystko to w zasięgu ręki. To także świetne miejsce dla wędkarzy.


We wsi stoją śliczne domy nowo wybudowane, ale i domy stare, które zapewne popadłyby w ruinę, gdyby nie nowi właściciele (może spadkobiercy), którzy potrafili zachować w nich dawny klimat. Niektórzy przyjeżdżają tu tylko na lato, bo latem jest tu najpiękniej.

Jednak i w zimowej scenerii miło jest spacerować po Pakawiu, delektować się ciszą i delikatnym skrzypieniem śniegu pod butami, popatrzeć na zamarznięte jezioro, podziwiać dostojeństwo dwóch olbrzymich, pomnikowych dębów rosnących w południowej części wsi. Widać je z daleka, bo nie zasłaniają ich inne drzewa. Jakże pięknie wyglądają nad pustym polem. Nawet gdy stoją takie nagie, bezlistne, bije od nich siła, duma, stałość i nieugiętość. Stoją i cierpliwie czekają na wiosnę, jakby chciały powiedzieć „Wszystko ma swój czas”. Oba mają ponad 500 cm w obwodzie.

Nazwa Pakawie pochodzi prawdopodobnie od imienia Paweł – dawniej Pak. Jednak miejscowa tradycja wywodzi ją od postaci samego Napoleona Bonaparte, który rzekomo zatrzymał się tutaj na popas, a „po kawie” ruszył w dalszą drogę. Wydarzenie to upamiętnia stojąca na środku wsi piękna tablica z płaskorzeźbami autorstwa Mariana Radomskiego. Kto wie, może to właśnie w cieniu wiekowych dębów siedział Napoleon, studiując mapy i popijając żołnierską kawę.

 

Autorka artykułu – Izabela Wielicka (zd. Kuroczycka) jest wronczanką z urodzenia.
Z wykształcenia bibliotekarz, ale lubi odnajdywać ślady przeszłości nie tylko na kartkach książek.
Zafascynowana wielkopolską prowincją najchętniej spędza wolny czas na wsi lub w małych miasteczkach.
Iza jest regionalistką z romantyczną duszą.
Zwiedza Wielkopolskę, szukając ciekawych miejsc i niezwykłych historii, którymi dzieli się na zainicjowanym przez siebie portalu wielkopolska-country.pl.

Artykuł pochodzi z tej właśnie strony:

http://www.wielkopolska-country.pl/448-w-pakawiu-po-kawie?fbclid=IwAR1w93TtwP1fM1RyEwA5kxhyrlRjJteYLyjq6ooAxNHJ4WjkjsxXvk7ghfY

 

Izie gratulujemy i oczekujemy kolejnych artykułów o pięknych zakątkach naszej gminy Wronki.

 

 

Komentarz Szwarc Gapy:

Ciągle ubolewam nad tym, że Wronki mają tylu wspaniałych ludzi w różnych dziedzinach, brakuje nam jednak regionalistów, którzy chcieliby opisywać piękne miejsca gminy i dzielić się tym z innymi. Tak jak to robili nieżyjący już Janusz Łopata – Łowiński czy Piotr Piechota.
Bo nie sztuką jest coś napisać dla siebie, do szuflady, czy na stronie z zastrzeżeniem, że upublicznienie „grozi śmiercią lub kalectwem:( ” . Taka sztuka dla sztuki nie edukuje, a szkoda…
Pięknie o swoim regionie pisze Jarosław Mikołajczak. I dzieli się tym z innymi, tak więc okolice Chojna są opisane nieźle.

Świetnie też pisze Piotr Pojasek, ale to jest właśnie ten przykład powyżej. Tekstów nie można udostępnić, bo zastrzega sobie to, jako autor. Choć ciągle mam co do tego wątpliwości, że jeśli pisze je w godzinach pracy i korzystając ze zbiorów muzealnych, to jednak powinno to wyglądać trochę inaczej. Ale póki co dyrektor Poniewski nie potrafi sobie z tym poradzić, pozostaje mi więc zaprosić Państwa na stronę wronieckiego muzeum, gdzie artykuły Piotra Pojaska są dostępne do przeczytania.

Mamy też zdigitalizowane archiwalne zbiory „Wronieckich Spraw”, które są skarbnicą wiedzy regionalnej, do tej pory (po muzeum) największą i, co ważne, ogólnie dostępną (adres na stronie Towarzystwa Miłośników Ziemi Wronieckiej).

 

komentarze 4

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *