Wronczanka najlepsza w meczu Orlen Ligi!

Pochodząca z Wronek, Marta Biedziak została najlepszą zawodniczką meczu Orlen Ligi pomiędzy Pałacem Bydgoszcz a Legionovią Legionowo!

Oryginalny tekst znajduje się tutaj: Wywiad z Martą Biedziak

Oferty Pracy Wronki

4

Czy wiesz może, ile dni minęło od poprzedniej ligowej wygranej Pałacu do soboty?

Oj, chyba dużo.

460.

Rany. Nawet bardzo dużo.

Miałyście to gdzieś z tyłu głowy? Że po tylu porażkach wasze zwycięstwo jest tak przez wszystkich wyczekiwane i każdy się zastanawiał, kiedy ono nastąpi?

Presja na wyniki na pewno jest. Wiadomo, że każdy chce wygrywać. Dziewczyny, które są w tym klubie dłużej, częściej zaznawały zwycięstw, bo kilka lat temu sezony były dla nas dość udane. Jakby nie patrzeć, teraz jest znacznie gorzej. Czekałyśmy na tę wygraną, doczekałyśmy się w końcu. 460 dni to bardzo dużo czasu. Poprzednia wygrana była w czwartej kolejce tamtego sezonu, teraz musiałyśmy czekać na nią aż do osiemnastej kolejki.

Co twoim zdaniem było w sobotę kluczem do zwycięstwa w pojedynku z Legionovią?

Myślę, że nie było jednego typowo siatkarskiego elementu, który o tym zaważył. Wygrałyśmy to zespołem! Chyba dużo osób się ze mną zgodzi, że to było najważniejsze. Byłyśmy jednością – w każdym secie ktoś inny brał na siebie ciężar gry. To nie było tak, że miałyśmy liderkę, która wygrała nam wszystkie sety i cały mecz. Każda z nas dołożyła do tego sukcesu cząstkę siebie, dobrze spisały się zmienniczki. Każda dała z siebie maksa, mogła spojrzeć w lustro i powiedzieć: zrobiłyśmy to wszystkie razem. Dałyśmy radę!

Jeszcze jedna rzecz była bardzo ważna. Dziękuję Patrycji Tomczyk za to, że pożyczyła mi swoje nakolanniki na ten mecz. Chyba musimy częściej stosować taki wariant!

Przystępowałyście do tego meczu w ciężkiej sytuacji, bo straciłyście waszą kapitan. Gra „dla Zuzi” była dla was dodatkową motywacją?

Na pewno tak. Szkoda, że Zuzi nie ma z nami i odniosłyśmy pierwsze zwycięstwo bez jej obecności. Taki niestety jest sport, kontuzje się zdarzają, nie miałyśmy na to żadnego wpływu. To jest wypadek losowy, każdą mogło to spotkać. Niestety padło na Zuzkę, znowu… To dla niej ciężka sytuacja, bo trudno było jej wrócić po kontuzji barku w zeszłym sezonie, a teraz to kolano. Wszyscy życzymy jej powrotu do zdrowia. Wiemy, że jest bardzo silną dziewczyną, ciężko pracowała rok temu, żeby wrócić do nas i w tym sezonie móc nas prowadzić jako kapitan. To zwycięstwo jest taką naszą niespodzianką dla niej. Mimo tego, że nie było jej z nami, na pewno się ucieszyła. To też jest na pewno jej zasługą! Przecież ta wygrana to nie tylko efekt pracy wykonanej na treningach w zeszłym tygodniu. Już we wcześniejszych meczach widać było oznaki tego, że jest to coraz bliżej i że to zmierza w dobrym kierunku. I przyszedł ten dzień, w którym wszystko ułożyło się tak, jak tego chciałyśmy. Nie ma dla nas żadnego znaczenia, że wygrałyśmy dopiero po tie-breaku. Przecież w czwartym secie byłyśmy już praktycznie jedną nogą w szatni.

No właśnie – co się myśli w takich momentach? Legionovia prowadziła 2:1 i 21:15, była bliska zakończenia spotkania w czterech setach. Co pomaga, żeby wychodzić z takich opresji, jak uczyniłyście to w sobotę?

Stałam wtedy na zagrywce i pomyślałam: musimy to zrobić. Teraz. Jak nie teraz, to kiedy? Trener nas bardzo motywował. W zasadzie była to końcówka seta, bez możliwości wzięcia przerwy czy przeprowadzenia zmiany. Jedyne, co nam trener powiedział to to, że wszystko zależy od naszego charakteru. Teraz jest ten moment. Kto wyjdzie i zawalczy do końca, ten wygra. Poskutkowało.

We wcześniejszych meczach waszą bolączką było to, że w najważniejszych momentach popełniałyście błędy własne. Teraz na przykład w rozgrywce tie-breakowej zrobiłyście tylko jeden błąd. Wygląda na to, że poradziłyście sobie z tym problemem.

Tak, w całym spotkaniu popełniłyśmy bardzo mało błędów. Miałyśmy na przykład tylko sześć ataków bezpośrednio zepsutych. A zdarzało nam się, że pojedyncze zawodniczki miały taką ilość w trzech czy czterech setach. Tu grałyśmy tie-breaka, a miałyśmy ich sześć wspólnie jako zespół! Na treningach mocno skupiamy się na tym, żeby nie popełniać tych błędów. Ćwiczenia motywują nas i zmuszają do tego, żebyśmy ich nie robiły. Na razie to skutkuje, miejmy nadzieję, że jak najdłużej to utrzymamy i w następnych meczach też tak będzie. Te błędy zawsze podcinają skrzydła, tym bardziej, gdy wynik jest na styku.

Otrzymałaś w tym meczu statuetkę MVP. To pierwszy taki twój tytuł w karierze! Jak się czujesz z tym wyróżnieniem?

To miłe wyróżnienie, ale tak naprawdę nie przywiązuję do tego dużej wagi. Najważniejsze dla mnie było to, żebyśmy wygrały, o niczym innym nie myślałam. Uważam, że po takim meczu każda z nas zasłużyła na to, żeby dostać taką statuetkę. Wszystkie na to zapracowałyśmy i nawet po statystykach widać, że każda była dobra w tym meczu, czy punktowo czy statystycznie w różnych elementach.

W wielu spotkaniach w tym sezonie tak niewiele brakowało, by wygrać. W końcu to wy jesteście górą. Będzie to jakiś przełom, za którym pójdą kolejne zwycięstwa?

Dobrze by było, żeby tak się stało. Teraz czekają nas mecze z zespołami, które są blisko nas w tabeli. Wiadomo, że nie możemy teraz popadać w hurraoptymizm i od razu mówić, że wygramy wszystkie spotkania do końca rundy zasadniczej. Na to naprawdę trzeba zapracować, my cały czas ciężko trenujemy. Chciałybyśmy, żeby to przyniosło więcej zwycięstw. Jak dalej będziemy grać tak zespołowo, jak w sobotę, to będzie dobrze.

Pierwszym z tych rywali będzie PTPS Piła, wasz sąsiad w tabeli. Pamiętając o porażce 1:3 z tą drużyną u siebie w pierwszej rundzie na co szczególnie musicie uważać w grze pilanek?

Mamy tydzień, żeby przygotować taktykę pod zespół PTPS-u. Piła to ciężki teren, zawsze przychodziło tam na mecze dużo kibiców. Trzeba być dobrej myśli i pracować, żeby nasza forma szła w górę lub utrzymała się na takim poziomie, jaki jest obecnie. Na pewno nie byłyśmy mentalnie w najlepszym stanie, bo tyle porażek siedzi z tyłu głowy i nie jest łatwo przegrywać co tydzień. Jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli, co boli nas wszystkich, a przede wszystkim kibiców, bo to dla nich gramy. Ale wszystko przed nami, z tego można się podnieść! Pierwszy krok wykonałyśmy w meczu z Legionovią, fajnie by było kontynuować to w Pile.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *