Wroniecka bufonada, czyli chcemy być najlepsi

Ostatnio pojawiła się we Wronkach ulotka wydana przez wroniecki ratusz. Na czterech stronach burmistrz chwali ostatnie cztery lata swoich rządów w Gminie Wronki. Oprócz niego na zdjęciach i w tekście nie ma mowy o zastępcy, Radzie MiG – decydentach. Jest tylko on. Naszego Czytelnika, który nie jest anonimowy, uderzyło jednak jeszcze coś innego, coś, co nazwał bufonadą. Zapraszam do lektury listu i komentowania rzeczywistości wronieckiej

Oferty Pracy Wronki

Chcemy być lepsi

Wczoraj wyjąłem ze skrzynki pocztowej gazetkę wydaną  przez gminę Wronki zatytułowaną  „Gmina  Wronki najlepsza w regionie”.  Gazetkę  dostali wszyscy moi sąsiedzi, wśród nich również ci, którzy mają dzieci w wieku szkolnym, którym gazetka może namieszać nieco w głowie. Dlatego  wyjaśniam, że zgodnie z polskimi zasadami stopniowania przymiotników najlepszy jest  ten, który zajął pierwsze miejsce. Jeśli było czterech lepszych od kogoś,  to ten ktoś nie jest najlepszy. Jeśli zdobywca piątego miejsca pyszni się tym, że jest najlepszy, to stroi się on w cudze piórka. Jest piękne polskie określenie takiego zachowania: bufonada.  Tak zachowują się politycy i nie zdziwiłbym się, jeśli kandydat na burmistrza pyszniłby się wobec swoich wyborców, chociaż mnie osobiście taka papkinowska postawa nieco śmieszy, a czasem  irytuje.

Zdecydowanie jestem przeciwko używaniu bufonady w materiałach sygnowanych przez gminę Wronki. Co  może pomyśleć o gminie Wronki mieszkaniec gminy, która zajęła pierwsze miejsce? Może z przekąsem zapytać: Od kiedy to wy jesteście najlepsi? Czuję się bardzo zażenowany, moje zażenowanie jest tym większe, że gazetka ukazała się w czasie,  który nie sprzyja poczuciu zadowolenia z funkcjonowania gminy. Zamknięcie mostu  na Warcie wykazało jak wielkie są braki w zakresie usług publicznych na Zamościu,  jak nierównomiernie rozwijają się obie części gminy rozdzielonej  Wartą.  Po prawej stronie rzeki nie ma nic; nie ma przychodni  lekarskiej, nie ma żłobka, przedszkola, apteki,  przystanku autobusowego, agencji pocztowej. Są trzy nieduże sklepy, kiosk, bankomat i placówka dusznickiego banku.

Władze gminne  były dotychczas zainteresowane budowaniem dużych obiektów położonych centralnie. Duże przedszkole na Borku,  olbrzymia szkoła na Borku, a dzieci, zwłaszcza  te mniejsze, trzeba  do nich doprowadzić. Czy burmistrz zastanawiał się dlaczego tak dużo ludzi pracuje we Wronkach, a tak mało chce w nich mieszkać?  Co może skłonić młodego człowieka, który chce założyć rodzinę do osiedlenia się na Zamościu?
Nieudany park przy Nadbrzeżnej z dziesięcioma miejscami parkingowymi  dla nikogo? Siłownia z nieudanym urządzeniem, które po roku zostało nazwane odwrócony motyl, który nie umie latać? (proszę sprawdzić)  A może tor przeszkód i schody przy kładce zamiast tańszego nasypu, albo niekompletna świetlica bez zaplecza socjalnego?

Wszystkie te przedsięwzięcia mają dwie cechy wspólne: są nie do końca udane i z wyjątkiem kładki na Warcie nie poprawiają  w istotnym stopniu warunków życia na Zamościu. Odbieram to jako rodzaj placebo, albo ochłap rzucony zamiast prawdziwej potrawy. Nie czuję się mieszkańcem najlepszej gminy w regionie,  podziwiam wiele rzeczy w innych gminach i zazdroszczę,  że ich władze  umieją wiele problemów rozwiązywać lepiej od nas.

A za bufonadę przepraszam i  zapewniam, że nie wszyscy w gminie są tak zarozumiali.  Zdaję sobie sprawę z naszych braków i chcę, by  nasza gmina była lepsza, bo przecież ma do tego warunki.
Gmina przeżywa okres prosperity i jest tak bogata,  jak nigdy dotychczas nie była. Trzeba tylko tę  szansę wykorzystać i wydawać pieniądze na mądre cele, a inwestycje dobrze przygotować i prowadzić w  sposób przemyślany.

Tomasz Ziółek

komentarzy 9

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *