Wroniecka wolta synchroniczna. List Tomasza Ziółka
A jednak nie da się wyłączyć się całkowicie z wronieckich spraw. Myślę, że to co się dzieje wokół budowy szkoły w Nowej Wsi dotyczy nie tylko Nowej Wsi. Coś się w samorządzie wronieckim dzieje niepokojącego. Radnym wydaje się, że wystarczy, że będą dbali wyłącznie o interes swojej wioski i tę postawę burmistrz wykorzystuje – pisze do mnie Tomasz Ziółek. A już się zaniepokoiłam, że nic nie napisze. Sprawa szkoły w Nowej Wsi bliska jest sercu pana Tomasza oraz Jego rodziny, podobnie jak mnie. Pan Tomasz jest specjalistą w sprawach szkolnych, przez wiele lat bowiem był dyrektorem SAPO, zajmując się sprawami oświaty w gminie. Zna się na przepisach prawa i przetargach. Mało kto lepiej wyjaśni Państwu to, co się zadziało w sprawie budowy szkoły i przedszkola w Nowej Wsi. Zapraszam do lektury
Mój znajmy hydraulik powiedziałby, że sprawa jest prosta jest drut. Nieruchomości należące do gminy sprzedaje się w trybie przetargu. Przepis wprowadzający ten obowiązek wprowadzono po to, by uniknąć niejasności związanych z wycenami dokonywanymi przez rzeczoznawców, które, jak uczy doświadczenie, znacznie różnią się między sobą.
Ponadto wartość ziemi zależy od wielu czynników i nie ma lepszego sposobu na jej sprawdzenie aniżeli ogłoszenie przetargu. W ten sposób działka położona w atrakcyjnym miejscu może osiągnąć cenę wielokrotnie wyższą od ustalonej przez eksperta.Wprowadzając przepis o przetargowym trybie sprzedaży majątku gminnego ustawodawca pozostawił furtkę dla podmiotów, które dzierżawiły majątek gminny przez dłuższy okres.
Trudno jest bowiem uznać za sprawiedliwą sytuację, gdy np. ktoś, kto przez wiele lat korzystając z gruntu, zarabiał na życie, miał dach nad głową, dbał o niego i pomnażał i nagle dowiedział się, że musi stanąć do przetargu i zdobyć na niego sumę pieniędzy przerastającą jego możliwości. Pochylając się nad sytuacją tych osób ustawodawca postanowił, że z bezprzetargowego trybu sprzedaży mogą skorzystać podmioty, które… zawarły umowę dzierżawy na okres dłuższy niż 10 lat.Drut okazał się prosty, ale niezwykle rozciągliwy… Mogą się przecież znaleźć osoby, które wydzierżawią majątek jedynie w tym celu, by ominąć przepis zobowiązujący do trybu przetargowego i na drugi dzień po zawarciu umowy dzierżawy będą próbowały nabyć grunt na własność. Za dużo korzystniejszą cenę.
Odpowiedź na pytanie dlaczego nie ustanowiono wyjątku dla wieloletnich użytkowników i przepis sformułowano tak, by w dziecinnie łatwy sposób można było go obejść, może być tematem szerszych rozważań. Pewną tamą dla nadużyć miał być warunek, by przed sprzedażą w trybie bezprzetargowym burmistrz uzyskał zgodę rady gminnej. Według intencji ustawodawcy radni, którzy w imieniu mieszkańców gminy stoją na straży dobra wspólnego sprawiedliwie rozstrzygną, czy sprzedaż w tym trybie jest korzystna dla gminy, czy przeciwnie, to inwestor osiągnie nienależną korzyść. Teoretycznie.
20 lutego 2020 r. gmina Wronki zawarła umowę dzierżawy gruntu w Nowej Wsi, na którym dzierżawca zobowiązał się pobudować przedszkole. To, że znalazł się dzierżawca, który zdecyduje się inwestować na gruncie nie będącym jego własnością, było raczej niespodzianką. Wcześniej wszystko wskazywało na to, że trzeba będzie grunt sprzedać, bo większość podmiotów zainteresowanych budową przedszkola wolała nie ryzykować inwestowania na cudzym gruncie.
Mówił o tym zastępca burmistrza, Robert Dorna na posiedzeniu komisji oświaty, które odbyło się pół roku wcześniej.25 września 2020 roku inwestor wystąpił do gminy z wnioskiem o sprzedanie mu gruntu, jako dzierżawcy, a więc oczywiście w trybie bezprzetargowym. Od momentu zawarcia umowy dzierżawy minęło 225 dni, tj. nieco ponad 7 miesięcy.
W okresie od złożenia wniosku (25 września) do 30 grudnia 2020 roku burmistrz nie nadał wnioskowi dalszego biegu.
Napisał do wnioskodawcy, że wnioskiem musi się zająć Rada Miasta i Gminy, ale nie przekazał go do zaopiniowania, co jest rzeczą co najmniej dziwną.Wniosek był niezwykły, bo przecież wnioskodawca chciał skorzystać z przywileju zarezerwowanego dla wieloletnich dzierżawców po bardzo krótkim okresie trwania umowy. W tej sytuacji prośba do komisji Rady, by zbadała jego zasadność wydałaby się rzeczą oczywistą.
Burmistrz nie zwrócił się również do wnioskodawcy o uzupełnienie wniosku, mimo że brakowało w nim uzasadnienia.
Nie przeszkodziło to w skierowaniu do rady gminnej projektu uchwały wyrażającej zgodę na zbycie gruntu na rzecz inwestora w trybie bezprzetargowym.
Rada projekt przyjęła na sesji w dniu 30 grudnia 2020 r. Do projektu nie załączono żadnej opinii (podpis radcy prawnego opinią nie jest). Uzasadnienie ograniczało się do jednego zdania zawierającego podstawę prawną decyzji rady, a przecież sprawa dotyczyła majątku gminy i zmniejszenia dochodów gminy z tytułu umowy dzierżawy. Rzeczą oczywistą wydawała się być potrzeba bardzo mocnego merytorycznego uzasadnienia mającego na celu rozwianie wątpliwości radnych i przedstawienie opinii publicznej przejrzystego komunikatu, że sprawa jest uczciwa.W trakcie sesji okazało się, że burmistrz nie przygotował się również do odpowiedzi na pytania radnych opozycji związanych z uzasadnieniem projektu uchwały.
Mimo kiepskiego przygotowania burmistrza i mimo rażących braków w materiałach przekazanych radnym, głosowanie się odbyło.
Głosami radnych koalicji burmistrzowskiej rada wyraziła zgodę na bezprzetargową sprzedaż działki.Do 30 grudnia 2020 r. wydarzenia towarzyszące budowie przedszkola „Złota Rybka” były przewidywalne i przebiegały według znanych schematów. Skomplikowany i niejasny wniosek potraktowany został jako rzecz oczywista. Niezbyt gorliwi w spełnianiu swoich obowiązków urzędnicy, automatycznie głosujący radni. Normalka.
Nikt się nie spodziewał, że w styczniu nastąpi zwrot akcji o 180°. Nic nie zapowiadało gwałtownego zwrotu akcji, chociaż napięcie zaczęło rosnąć, gdy 12 stycznia 6 radnych wysłało do wojewody wielkopolskiego wniosek o stwierdzenie nieważności grudniowej uchwały. Jako przyczynę podali zbyt krótki okres użytkowania działki, co poparli przykładem orzeczenia sądu administracyjnego, uchylającego podobną uchwałę.
Wniosek był lakoniczny, nie zawierał żadnych zarzutów pod adresem burmistrza. Zwykły wniosek, który mógł spowodować unieważnienie uchwały. Sytuacja, która zdarza się dość często.
Nic nie wskazywało na to, że 21 stycznia 2021 r., tj. 23 dni po uchwaleniu zgody na bezprzetargową sprzedaż działki, zostanie ona cofnięta na wniosek … samego burmistrza.
Doszło do tego na specjalnie zwołanej w tym celu sesji rady gminnej. Cała sesja odbyła się w systemie zdalnym, radni uczestniczyli w sesji w sposób wirtualny i włączali się do obrad za pośrednictwem Internetu. Jedynie burmistrz Mirosław Wieczór miał problemy techniczne i uczestniczył w sesji w sposób analogowy, dzieląc krzesło z przewodniczącym rady. Sesja trwała 53 minuty, z czego 36 minut poświęcone było na uchwalenie programu sesji, około 10 minut na podjęcie uchwały, a 7 na sprawy personalne rady gminy.
Na początku sesji radni wysłuchali długiego wystąpienia Mirosława Wieczora poświęconego głównie krytyce radnego Marcina Wilka, który zagłosował za uchwałą, a potem stwierdził, że postąpił pochopnie i, by swój błąd naprawić, razem z radnymi opozycji podpisał się pod petycją do wojewody, by uchylił uchwałę. W wystąpieniu było użalanie się nad swoimi krzywdami (standard w każdym wystąpieniu Mirosława Wieczora) i ani słowa o meritum sprawy, tj. argumentach za zgodą na zbycie gruntu w trybie bezprzetargowym i jej wpływie na finanse gminy. Burmistrz stwierdził, że przyczyną zwołania nadzwyczajnej sesji było… umożliwienie radnemu Marcinowi Wilkowi ponownego głosowania, co podkreślił w podsumowaniu swojego wystąpienia: – „Sesja jest, jeszcze raz powtarzam, zwołana tak naprawdę na Pana (tj. Marina Wilka – dopisek mój) prośbę, w związku z tym, w tym sensie, że Pan jakby komunikuje społeczeństwu, że nie mógł, że jakby Pan mógł, to by Pan zagłosował inaczej, dlatego ma Pan konkretną uchwałę, gdzie Pan może zagłosować inaczej i proszę mieć odwagę, żeby to zrobić.”(cytat spisany z materiałów wideo)
Radny, „dla którego zwołano nadzwyczajną sesję”, po krótkim oświadczeniu, że o nią nie zabiegał, wylogował się z dalszych obrad.
Uchwalanie porządku obrad trwało tak długo, bo przewodniczący rady Piotr Rzyski uznał za rzecz konieczną, by na zwołanej w trybie pilnym sesji „dla Marcina Wilka” zajęto się odwołaniem… Marcina Wilka z funkcji przewodniczącego komisji oświaty. Prosił w związku z tym burmistrza o zgodę o wstawienie dodatkowego punktu do porządku obrad i burmistrz łaskawie na to się zgodził.
Żenujące.
W 10 minutach poświęconych głównemu tematowi sesji nie padło ani jedno zdanie dotyczące meritum sprawy, tj. dlaczego trzeba podjąć uchwałę unieważniającą poprzednią uchwałę o sprzedaży nieruchomości w trybie bezprzetargowym. Cały czas rada gminna zajmowała się sobą i stosunkami między burmistrzem Mirosławem Wieczorem a radnym Marcinem Wilkiem.
Po wycofaniu się radnego Wilka spodziewałem się, że przedstawiony projekt uchwały anulującej zgodę na zbycie działki zostanie odrzucony. Wydawało się to oczywiste, bo radni opozycyjni nie byli obecni i na placu boju, pozostali tylko zwolennicy burmistrza. Wronki potrafią jednak zaskoczyć: wszyscy radni byli za cofnięciem uchwalonej uprzednio zgody. Od żadnego z radnych nie usłyszałem argumentów, dlaczego tak zagłosował.
Według „Uniwersalnego Słownika Języka Polskiego” PWN słowo wolta ma parę znaczeń. W sporcie oznacza zręczny obrót ciała w czasie walki, wykonywany w celu uniknięcia ciosu przeciwnika lub zadania mu ciosu z niespodziewanej strony. Wolta może oznaczać również nieoczekiwaną decyzję, zmianę w czyimś zachowaniu, poglądach, zaskakujący zwrot akcji, np. powieści lub filmu.
A zatem woltę wykonują sportowcy, artyści i politycy. Jest zasadnicza różnica między woltami wykonanymi przez poszczególne grupy. Atleci wykonują wolty po to, by zwyciężyć przeciwnika i by kibice podziwiali ich zręczność i spryt. Autorzy książek, sztuk teatralnych i scenariuszy filmowych stosują wolty po to, by czytelnik, czy widz poczuł dreszczyk emocji i podziwiał kunszt budowania akcji. Politycy, wykonując wolty chcą, by były one niezauważalne i zawsze twierdzą, że się ani trochę nie zmienili. Upierają się, że to inni z całym światem obrócili się wokół nich, a oni niezmiennie trwają przy tym samym poglądzie. Innym się tylko wydaje, że to polityk zmienił o 180°swoje poglądy. Nawet wtedy, kiedy wykonali woltę, bo się im grunt palił pod nogami, twierdzą, że nic się nie stało. Pewnie dlatego wolta wykonana przez szermierza jest postrzegana jako coś pozytywnego, jako dowód jego zręczności i sprytu, natomiast wolta wykonana przez polityka jest postrzegana negatywnie, bo niesie ze sobą nieprzyjemny zapaszek. Bo polityk coś ukrywa, bo w sprawie może być jakieś drugie dno.
Radny Marcin Wilk przyznał, że popełnił błąd i próbował go naprawić. Zwolennicy burmistrza uznali za naganne to, że Marcin Wilk zmienił zdanie i tak mocno go potępili, że na komendę burmistrza wszyscy zrobili to samo. Wykonali manewr polityczny będący ewenementem na skalę światową, który powinien przejść do historii jako wroniecka wolta synchroniczna!Ale żarty na bok. Mamy wierzyć, że zgodę na sprzedaż bezprzetargową cofnięto w związku z oświadczeniem Marcina Wilka, że popełnił błąd głosując za nią? Przecież głos jednego radnego nie był decydujący. Jeżeli sprawa była tak jednoznacznie korzystna dla gminy, to dlaczego radni tak łatwo z tych korzyści zrezygnowali?
Dlaczego uchwała została uchylona? Tego opinia publiczna się nie dowiedziała. Rada ukarała Marcina Wilka nie za to, że zmienił zdanie, bo zrobili to wszyscy radni, ale za to, że odważył się publicznie zakwestionować nieomylność burmistrza.
Rzekomo zrobiono to w imię przejrzystości. Na sesji padło wiele słów mówiących o niej, ale nie przedstawiono przejrzystego i przekonującego uzasadnienia decyzji podjętych przez radę i trybu ich przygotowania przez burmistrza.Przejrzystość może być bardzo mętna.
Tomasz Ziółek
Dobry opis tego co się wydarzyło. Na pewno będzie też stanowił nieocenioną pomoc dla urzędnika sporządzającego protokół z sesji.
„Jedynie burmistrz Mirosław Wieczór miał problemy techniczne i uczestniczył w sesji w sposób analogowy, dzieląc krzesło z przewodniczącym rady”.
Ja zauważyłem, że następca radnego Wilka w komisji, dostrzegł zobiektywizowaną potrzebę do powoływania się na inny przepis niż ten o 10 letniej dzierżawie. Wymuszał nawet na inwestorze, by ten go potwierdził.
Coś tam było o tym, że jak ktoś wybuduje na dzierżawionej działce budynek o wartości wyższej niż działka, to ma do czegoś prawo. Ja nie neguję, ale mam potrzebę poznania tego przepisu. Mam niedosyt, bo pan Zobiektywizowany go nie podał i szukaj karpiu wiatru w polu.
No i puzzle poskładał nam sprawnie i w obrazowy sposób autor listu. Knowania, knowania, knowania. To był misterny i przebiegły plan, który tym razem trafił na opór. No właśnie, na tym polega sztandarowa transparentność naszej władzy, która jest niestety, tylko na ustach. Wykorzystywanie braku świadomości zdecydowanej większości Rady służy podejmowaniu takich uchwał jak ta, do której nawiązuje autor listu. To efekt brak przygotowania radnych do pełnienia funkcji kontrolnych, co jest na rękę.. A kiedy grunt zaczął się palić, wtedy ta sama część rady, po raz kolejny wykorzystana została do wykonania popisowej „wolty synchronicznej”, której dyrygentem jest sam „transparentny mistrz”.
Jak w cyrku…
Dobrze opisane. Radni bezradni opisani w całej okazałości .
Karpiu- zapewne radni usiłują przepchnąć sprzedaż na zasadzie art. 231 kc twierdząc ze inwestorowi się należy bo wybudowa na działce coś, co wartością znacznie przewyższa wartość samej działki…niestety chyba nie doczytali ze przepis 231 kc dotyczy tylko takiej sytuacji, gdzie ktoś jest posiadaczem działki bez żadnego tytułu prawnego. Poza samym kc wypadałoby żeby radni poczytali komentarze i orzeczenia do tego przepisu. W przypadku przedszkola tytułem prawnym jest umowa dzierżawy…
Zreszta pytania radnych czy inwestor ma jakaś podstawę prawna żeby domagać się sprzedania mu działki i odpowiedz inwestora, ze tak jest absurdalna.
Tak wiec podstawę do sprzedaży w trybie art. 37 ustawy o gospodarce nieruchomościami uwalili radni, którzy podnieśli argument długoletniej dzierżawy w piśmie do wojewody… no a sprzedaż na podstawie art. 231 kc nie może mieć miejsca w tym przypadku.
Zreszta gdyby inwestor miał mocne podstawy żeby działeczkę nabyć to nie prosiłby o zgodę Rady tylko poszedł do sądu…
No cóż dobrze, że „Wroniecki Bazar” istnieje można dowiedzieć się o ciekawych sprawach. Zawsze uważałem, że prasa to POTĘGA.
Pani Grażyno życzę pani nadal bystrego oka i dobrego pióra, no i wytrwałości w tym gąszczu nieprawości.
Bardzo dobry opis zdarzeń wykonany przez pana Tomasza Ziółka.
Dziękuję za miłe słowo.
Pan Tomek ma świetne oko i świetne pióro! Nie mówiąc o znawstwie tematu.
Zawsze namawiam Go, żeby opisywał widzianą rzeczywistość.
Grażyna
Obserwator, dzięki za wyjaśnienie. To nowy przewodniczący komisji niech wpisze art.231 kc jako podstawę prawną uchwały i podda pod głosowanie.
Kiedyś jeden durny wójt zbudował na mojej działce studnię i kilka innych rzeczy bez mojej wiedzy. Wykopał przy tym stanowisko archeologiczne, które wiele lat później jego ludzie wstawili mi do mpzp. Muszę znaleźć przepis kc , który mi pozwoli mu dać kopa w d… , kiedy go spotkam.
Myślę, że opis rzeczywistości na podstawie felietonu jest bardzo trafiony…moja refleksja co do ” potencjału intelektualnego radnych”, oczywiście demokracja wymaga by wybierać ludzi z ludu największą ilością głosów, lecz czy choćby postawa pana Wilka nie dowodzi, że osoba dobrze wykształcona potrafi lepiej analizować to co się dzieje wokoło rady? Czy radny dobrze wykształcony daje gwarancje, że nie zostanie zwykłym przyklepywaczem uchwałowym, ponieważ, gdy zwyczajnie zabraknie wykształcenia a co za tym podstawowego obycia związanego ze zrozumieniem procedur, nie ma zdolności analitycznych w zakresie procedowania ustaw..czy dobry radny to wolnomyśliciel…a nie osoba funkcjonująca w rzeczywistości …” na rozkaz bez zadawania zbędnych pytań” … jak szeregowy funkcjonariusz ? Myślę, że z całym szacunkiem choć takim ” folwarkiem zwierzęcym” z myśli Orwella rządzi się lekko łatwo i przyjemnie ku uciesze zarządzających folwarkiem… to nachodzi taka myśl…czy stolarz..powinien doskonalić się z zakresu tworzenia mebli..a piekarz…z zakresu dobrych wypieków, a radnymi powinni zostać ludzie o odpowiednim merytotycznym przygotowaniu, odpowiednich predyspozycjach intelektualnych…. i osobowosciowych…czy we Wronkach naprawdę jest aż taki deficyt intelektualny? Uważam, że nie …problem w tym, by na przykładzie pana Ziólka czy Wilka…wyciągnąć wnioski na przyszłość….że wybór radnego przez nas jako społeczeństwo powinien być też dokładnie przeanalizowany pod każdym kątem.
I znów Dzwonniku mówisz moimi myślami…
Dziękuję Ci za to. Czasami, kiedy czytam komentarze burmistrza i wiceburmistrza, albo słucham radnego Sobańskiego – o mnie, to faktycznie idę do lustra, patrzę sobie w oczy i zastanawiam się, KTO TU tak naprawdę tworzy ALTERNATYWNĄ RZECZYWISTOŚĆ. I gdyby nie takie wypowiedzi, jak Twoje, Dzwonniku, to po jakimś czasie wmawiania mi, że nie jestem wprawdzie czarna, ale jestem Murzynem, o przepraszam Afroamerykaninem, to byłabym w stanie uwierzyć w to!
Dziękuję więc wszystkim, którzy pomagają mi nie zwariować w tej alternatywnej rzeczywistości.
Szykuje się kolejna – w Samołężu. Znów ktoś będzie „musiał zrozumieć wyższą konieczność” i wąchać smrody, by ktoś urzeczywistnił swe plany?
Mamy kolejną szansę na pokazanie, że jednostki zebrane, że się tak wyrażę, „w kupę” – mogą wiele (i wcale nie muszą śmierdzieć)!
Szwarc Gapa
Zdaje się, że dwóch czy trzech kandydatów na radnych w ostatnich wyborach miało wykształcenie prawnicze lub administracyjne, jakieś podyplomowe studia i doświadczenie w pracy w samorządzie, ale nie zdobyli uznania u wyborców. Widać nie są to cechy pożądane u radnych. A kto wygrał to już wszyscy widzą. Szkoda gadać. Tak się tylko zastanawiam, czy radnym z listy burmistrza nie jest po prostu wstyd?
Radny Mikołajczak odpowiedział już na to pytanie :)
Sz.G.
Nie znam Prawa Oświatowego. Czy ktoś mądrzejszy w temacie mógłby wyjaśnić podstawy prawne prowadzenia publicznych przedszkoli przez prywatne podmioty? Czy dotacje są takie same jak dla przedszkoli prowadzonych przez gminy? Kto może być w takich przypadkach organem prowadzącym?
Czy wymagania wobec personelu są takie same jak w placówkach prowadzonych przez gminę?
Prawo oświatowe to jedno z najbardziej rozbudowanych i skomplikowanych gałęzi prawa, postaram się jednak wyjaśnić jak najprościej i odpowiedzieć na Pana pytania.
Podstawą zakładania i działalności szkół i przedszkoli niepublicznych regulują m.in. Ustawa – Prawo oświatowe tekst jednolity (Dz. U. 2020 poz.910), Ustawa z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (tekst jedn.:Dz.U. z 2018 r. poz. 1457 ze zm.), ustawa z 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych (Dz.U. z 2017 r. poz. 2203 ze zm.) oraz liczne rozporządzenia.
Przedszkola niepubliczne prowadzone mogą być przez osoby prawne inne niż samorządy np. firmy, spółki, stowarzyszenia, fundacje, organizacje religijne, albo jak jest najczęściej przez osoby fizyczne (w tych przypadkach to są organy prowadzące). Przedszkola niepubliczne są niezależne organizacyjnie od samorządów, a wiązać je mogą jedynie odpowiednie umowy cywilno-prawne i obligatoryjne dofinansowanie wynikające z ustawy Prawo Oświatowe.
Przedszkola niepubliczne (inaczej prywatne) mogą działać na zasadzie publicznego, jeśli otrzymają stosowne pozwolenie i spełnią określone warunki m.in.: realizują programy wychowania przedszkolnego uwzględniające podstawę programową wychowania przedszkolnego; zapewniają bezpłatne nauczanie, wychowanie i opiekę w czasie ustalonym przez organ prowadzący, nie krótszym niż 5 godzin dziennie; przeprowadzają rekrutację dzieci w oparciu o zasadę powszechnej dostępności; zatrudniają nauczycieli posiadających kwalifikacje określone w odrębnych przepisach (chociaż ten ostatni wymóg jest dziwny ponieważ nauczyciele w przedszkolach publicznych i prywatnych muszą mieć takie same kwalifikacje)
Niepubliczne przedszkole może otrzymywać dotację z budżetu na każdego ucznia w wysokości:
– równej wydatkom bieżącym (100%) przewidzianym na jednego ucznia w przedszkolach prowadzonych przez gminę (jeśli jest przedszkole publiczne lub dotacja dotyczy dzieci niepełnosprawnych)
– nie niższej niż 75% ustalonych w budżecie danej gminy wydatków bieżących ponoszonych w przedszkolach prowadzonych przez gminę w przeliczeniu na jednego ucznia; pomniejszonych o opłaty za korzystanie z wychowania przedszkolnego oraz za wyżywienie, stanowiące dochody budżetu gminy;
Bardzo dziękuję za obszerne wyjaśnienie. Jednak to konkretne na dzierżawionym gruncie ma status publicznego i jest prowadzone przez prywatny podmiot.
Czy można jeszcze prosić o kilka słów o tym jakie warunki musi spełnić podmiot prywatny, żeby prowadzić publiczne przedszkole?
Czy w tej sprawie były 2 przetargi? W necie jest informacja z 3 stycznia 2020 o wyniku przetargu i zarządzenie burmistrza z 31 stycznia 2020 o pierwszym przetargu na dzierżawę działki 184/6.Dziwne.
Do otwarcia publicznego niesamorządowego przedszkola konieczne jest uzyskanie pozytywnej opinii kuratora oświaty oraz następnie zezwolenia gminy, na podstawie art. 88 ust. 4 pkt 1 ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r. Prawo oświatowe, t.j. Dz. U. z 2019 r., poz. 1148.
Zgodnie z § 4 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 4 marca 2004 r. w sprawie szczegółowych zasad i warunków udzielania i cofania zezwolenia na założenie szkoły (w myśl prawa oświatowego szkoła oznacza też przedszkole) lub placówki publicznej przez osobę prawną lub osobę fizyczną (Dz. U. Nr 46, poz. 438, z późn. zm.) „zezwolenie na założenie szkoły lub placówki publicznej jest udzielane, jeżeli:
1) statut lub inny dokument stanowiący podstawę funkcjonowania osoby prawnej będącej założycielem przewiduje prowadzenie przez nią działalności oświatowej;
2) projekt aktu założycielskiego i projekt statutu szkoły lub placówki publicznej są zgodne z przepisami ustawy i aktów prawnych wydanych na jej podstawie;
3) warunki lokalowe oraz wyposażenie szkoły lub placówki publicznej w pomoce dydaktyczne i sprzęt zapewniają realizację statutowych zadań szkoły lub placówki publicznej, w tym bezpieczne i higieniczne warunki nauki, wychowania i opieki;
4) nauczyciele posiadają kwalifikacje wymagane do zatrudnienia w szkole lub placówce publicznej danego typu lub rodzaju;
5) utworzenie szkoły w miejscowości wskazanej przez założyciela stanowi korzystne uzupełnienie sieci szkół w tej miejscowości, gminie, powiecie, województwie lub regionie;
Udzielenie i odmowa udzielenia zezwolenia na założenie szkoły lub placówki publicznej następuje w drodze decyzji administracyjnej.
Wobec powyższego należy uznać, że jeśli podmiot prywatyny spełnił wszelkie wymagania dotyczące założenia przedszkola niepublicznego, to gmina co do zasady nie powinna odmówić udzielenia zezwolenia. Jedynym argumentem przemawiającym za brakiem takiej zgody jest to, że utworzenie nowego przedszkola publicznego nie będzie stanowić korzystnego uzupełnienia istniejącej sieci szkół danego typu na określonym obszarze.
Jeszcze raz dziękuję.
Nie odkryję Ameryki, bo zauważył to już ktoś na fejsie WB, że przetarg to też była ustawka. Strony musiały być przedtem po słowie, a wysoka stawka miała odstraszyć innych, żeby nie stanęli do przetargu. Nie rozumiem tylko po co była najpierw informacja o rozstrzygnięciu przetargu, a później zarządzenie w sprawie przetargu.
Były dwa przetargi. Pierwszy został unieważniony bo zainteresowany (stale to samo konsorcjum) nie zgłosił się na podpisanie umowy. Powodem mógł być brak podziału nieruchomości – bo wówczas była to jedna działka razem z budynkiem szkoły. Może to psuło jakieś wspomniane już „ustalenia” i konieczny był podział działki i ponowny przetarg na dzierżawę (działki wydzielonej i z innym już numerem, żeby wrócić do tematu zbycia w trybie bezprzetargowym)? Tak tylko się zastanawiam czy takie „ustalenia” o sprzedaży o jakich mówiono na komisji RMiG, a nie ma słowa w przetargu i umowie dzierżawy są aby legalne?
Pisząc o raptownej zmianie poglądów niektórych radnych pominąłem inny aspekt sprawy sprzedaży mienia gminnego, mianowicie nie dokonałem jej oceny z pozycji inwestora. I tu nie mam na myśli inwestora, który pobudował przedszkole i wystąpił o sprzedaż działki, ale jego konkurentów. Zrobiłem tak, bo bardziej interesują mnie politycy, a przy tym nie chciałem zaciemniać przekazu. Do napisania niniejszych słów sprowokował mnie głos jednego z komentatorów, który wyraźnie nie rozumiał, że chodzi o sprzedaż mienia publicznego i obchodzenie przepisów dotyczących sposobu jej przeprowadzenia jest złamaniem zasad uczciwej konkurencji. No bo jak może czuć się inwestor, który zrezygnował z inwestowania, bo nie chciał inwestować na cudzym gruncie? Gmina nie dała mu szans zakupu działki, bo przecież nie ogłoszono przetargu na sprzedaż działki (proszę mnie sprostować, jeśli się mylę). Moim zdaniem złamanie zasad uczciwej konkurencji byłoby wystarczającym powodem do uchylenia uchwały przez któryś z organów kontrolnych.
Tak, potrzebna była nowa decyzja o lokalizacji inwestycji celu publicznego na 184/6. Nie mogę znaleźć rozstrzygnięcia drugiego przetargu nazywanego w ogłoszeniu pierwszym:
http://www.bip2-wronki.mserwer.pl/content.php?cms_id=7452
Inni inwestorzy mogli zrezygnować także dlatego, że nie mogli mieć wiedzy, że dzierżawa będzie trwała mniej niż 10, czy nawet 20 lat.
Wedle ogólnie dostępnej wiedzy, poza zainwestowaniem na cudzym gruncie, budynek miał przejść po 20 latach na własność gminy, po wycenie, ale z uwzględnieniem amortyzacji. Wiedzę tajemną mógł mieć tylko 1 inwestor.
Poza tym karp prosi Mirosława I o dołączenie treści zarządzenia do informacji:
https://bip.wronki.pl/1niipp2021-zarzadzenie-1niipp2021-z-dnia-4012021-r-w-sprawie-ogloszenia-wykazu-nieruchomosci-przezna.html?