Wroniecki ratusz prostuje!

W ubiegły piątek byłam z kamerą u pani Moniki mieszkającej w małej białej zrujnowanej chatce przy ul. Mickiewicza. Pani Monika najpierw rozmawiała z burmistrzem, który ją odwiedził, potem opowiedziała mi o tym, co ją spotyka w 85 roku życia.

SONY DSC

Oferty Pracy Wronki

Okazało się, że urzędnicy ratusza widzą sprawę inaczej niż pani Monika i ja. Stąd sprostowanie, poniżej.
Nie wiem tylko, czy jest to stanowisko Tobiasza Chożalskiego, podpisanego pod pismem, czy burmistrza Wieczora lub Dorny.
Podpis sugeruje, że Chożalskiego jednak. Nie jest napisane, że „w imieniu burmistrza”, czy „za zgodą burmistrza”, czy też „na życzenie burmistrza”, ani też „dyktował burmistrz”…

Nie wiem więc jak się do sprawy odnieść…

Najbardziej boli mnie fakt sprostowania dotyczący spotkania urzędniczki z panią Moniką. Pani Monika mówi, że po spotkaniu z nią płakała, bo strasznie przeżyła to, co usłyszała.
W sprostowaniu urzędnik Chożalski (kolega urzędniczki) pisze (chyba po rozmowie z urzędniczką, tak myślę), że cyt.: „wizyta pracownicy Urzędu Miasta i Gminy Wronki w domu pani Moniki przebiegła w pozytywnej atmosferze” – koniec cytatu.  W tak przyjemnej, że pani Monika aż się popłakała…
Słowo przeciwko słowu. Ktoś mija się z prawdą…
O tym nieprzyjemnym spotkaniu pani Monika opowiadała nie tylko mnie. Nie widzę powodu, by musiała kłamać…

Kolejne moje zdziwienie budzi fakt, iż urzędnik neguje, że mieszkanie pani Moniki, które zaproponowali, jak napisałam, znajduje się „za zamkniętą bramą”, cyt.: „Nie jest prawdą, że lokal znajduje się „za zamkniętą bramką”. Pewnie tam nie był, albo nie oglądał filmu. Ale faktycznie, pomyliłam się! Na posesji są przecież DWIE bramy; jedna od Sierakowskiej, druga od ulicy Rzecznej :) I są zamknięte (nie zakluczone, ale zamknięte), co znakomicie słychać na filmie, szczególnie, gdy burmistrz otwiera tę bramę na Sierakowską (zgrzyt słychać pewnie w kościele, nieopodal). Na Rzeczną też jest brama. A do domu prowadzi dwoje drzwi (te są jednak zakluczone. I dobrze).

Kolejna niezgodność, to fakt, że w sprostowaniu urzędnik pisze, czyt.: „W środę 14 grudnia starszą kobietę odwiedzili burmistrz Mirosław Wieczór i zastępca burmistrza Robert Dorna” – koniec cytatu.
I znów urzędnik nie dopytał burmistrzów. Pani Monika, gdy do Niej przyszłam w piątek i powiedziałam, że zaraz przyjdzie burmistrz, zdziwiła się, mówiąc, że on był już w środę. Przyszedł razem z zastępcą i panią urzędniczką.
To urzędniczka była czy nie była w środę? Jak prostujemy, to trzymajmy się prawdy!
Pani Monika powiedziała mi też, że przy urzędniczce poskarżyła się burmistrzowi na sytuację, którą tak bardzo przeżyła, mówiąc mu, że płakała przez nią.
Kłamie?

Zgadzam się za to zupełnie ze stwierdzeniem, że Gmina zaproponowała pani Monice mieszkanie (ZNACZNIE przewyższające standard obecnego mieszkania), które ma łazienkę, bieżącą wodę i WC w domu. Nie było potrzeby prostować tego :) Nie negowałam, nawet pokazałam to mieszkanie. Naprawdę niczego mu nie brakuje. Oprócz tego, że też jest piec do palenia, ale kaflowy. Nie można napalić w nim tak, jak w „angielce”, do której od ponad 80 lat przywykła pani Monika. I trzeba mieć pieniądze na węgiel do „kaflaka”. A z tysiąca złotych emerytury to się SAMEMU nie da na wszystko.
Poza tym problem leży nie w warunkach bytowych, tylko lokalizacji.

Burmistrz ironicznie powtarzał, a urzędnik Chożalski za nim, że nie jest to standard taki, jak w bloku, do którego przeprowadziłaby się pani Monika.

A tak naprawdę, to co by się stało, gdyby Gmina wykupiła małe mieszkanko  w bloku – kawalerkę i pozwoliła dokończyć w luksusie żywota kobiecie, o której dom NIGDY, przez 71 lat nie zadbały władze, ani te, ani poprzednie? A Ona całe życie płaciła za nie!
Ile może kosztować taka kawalerka w bloku? 100 tys.? Przecież gdy Gmina sprzeda ten kawałek ziemi, który jest takim świetnym kąskiem dla wielu, (o czym wszyscy w mieście wiedzą, tylko burmistrz udaje, że nie wie o co chodzi), to dostanie  za to 300-500 tys. – kwota zależeć będzie od wyniku przetargu. Osobiście znam dwie osoby, które na pewno do przetargu staną i nie popuszczą.
Tak więc Gmina mogłaby 100 tys. przeznaczyć na mieszkanie dla pani Moniki i miałaby mieszkanie w bloku, które potem mogłaby dalej wynajmować, a pani Monika zostałaby na Borku, wśród swoich przyjaciół, którzy się Nią opiekują na co dzień, w przeciwieństwie do opieki społecznej.
To zresztą nie byłby żaden ewenement w skali Gminy, bo przecież pamiętam sytuację, za burmistrza Michalaka, że Gmina wykupiła trzy mieszkania, żeby wykwaterować trzy rodziny z walącego się domu, a zasobów komunalnych nie było.
Tym radnym, do których taka decyzja należy, a którzy uważają, że mieszkanie w bloku jest „drogie”, radzę przypomnieć sobie kosztorys „slamsów” w Szklarni! Już wtedy liczyłam, że w bloku byłoby taniej! 

I jeszcze jedno zdanie mnie boli, cyt.: „Jeśli lokatorka nie wyprowadzi się w wyznaczonym terminie, podjęte zostaną stosowne czynności prawne”.

Na czym polegać będą te „czynności prawne”? Myślę, że wszyscy wiemy. W końcu oglądają TV albo portale internetowe.

A pani Monika z zaciętością mówi, że obojętnie jak, ale „dożyje żywota” w swoim domu…

Mam nadzieję, że do najgorszego nie dojdzie…

Szwarc Gapa

S2700010 (Kopiowanie)

SPROSTOWANIE:

Szanowna Pani,
w związku z tym, że artykuł pt.: „Pani Monika jak stare drzewo” zawiera nieprawdziwe informacje, proszę o zamieszczenie poniższego wyjaśnienia, które jest jednocześnie odpowiedzią na pytania zadane w poniedziałek 12 grudnia.

Wypowiedzenie umowy najmu wygasa wraz z końcem stycznia 2017 r. i wynika przede wszystkim z faktu, że dom zagraża bezpieczeństwu starszej kobiety. Jeśli lokatorka nie wyprowadzi się w wyznaczonym terminie, podjęte zostaną stosowne czynności prawne.

Zaproponowane przez Gminę Wronki mieszkanie ma zdecydowanie lepszy standard, zostało wyposażone w niezależną łazienkę i znajduje się na parterze. Prowadzą do niego dwa wejścia – od ul. Rzecznej i ul. Sierakowskiej. Nie jest prawdą, że lokal znajduje się „za zamkniętą bramką”. Pod wskazanym adresem mieszkają inni najemcy. W pobliżu ul. Mickiewicza Gmina Wronki nie dysponuje żadnym innym mieszkaniem, tym bardziej w bloku (jak oczekuje pani Monika).

W środę 14 grudnia starszą kobietę odwiedzili burmistrz Mirosław Wieczór i zastępca burmistrza Robert Dorna, którzy następnie pojechali obejrzeć mieszkanie przy ul. Sierakowskiej. Burmistrzowie zgodnie przyznali, że warunki, w których mieszka pani Monika są zdecydowanie gorsze niż w zaproponowanym mieszkaniu przy ul. Sierakowskiej.

Nie jest prawdą, że ktokolwiek groził pani Monice, że zostanie wyrzucona z domu. Gmina Wronki wskazała lokal, do którego możemy panią Monikę spokojnie przenieść W związku z tym, że jest ona najemcą lokalu mieszkalnego, a nie jego właścicielem, obowiązują ją przepisy, które narzuca ustawa o ochronie praw lokatorów.

Absolutnie niezrozumiałe jest stwierdzenie, że „urzędowi zależy na działce”. Działania ratusza w tej sprawie podyktowane są wyłącznie troską o bezpieczeństwo starszej kobiety, której coraz bardziej zagraża stan techniczny obecnie zajmowanego budynku.

Ponadto informuję, że wizyta pracownicy Urzędu Miasta i Gminy Wronki w domu pani Moniki przebiegła w pozytywnej atmosferze. Urzędniczka ograniczyła się wyłącznie do przedstawienia aktualnej sytuacji i w żaden sposób nie uraziła swojej rozmówczyni. Nie można wyciągać jakichkolwiek konsekwencji służbowych wobec podwładnych, którzy prawidłowo wykonują swoje obowiązki.

Ekspertyzę stanu technicznego budynku przy ul. Mickiewicza przesyłam w załączniku.


Pozdrawiam,
Tobiasz Chożalski
podinspektor ds. komunikacji społecznej
tel. 786 839 705
media@wronki.pl

Urząd Miasta i Gminy Wronki
ul. Ratuszowa 5
64-510 Wronki

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *