Zbigniew Stonoga w więzieniu targnął się na własne życie

To bardzo smutne, ale dostałam dziś informację, że Zbigniew Stonoga, przebywający w więzieniu w Warszawie na Białołęce od czerwca br., 25 lipca targnął się na własne życie. Pomagał innym, teraz sam potrzebuje pomocy…

Oferty Pracy Wronki

To właśnie dzięki osobistemu zaangażowaniu i pomocy Zbigniewa Stonogi wnuki pana Nykazy miały za co żyć, dopóki sąd nie rozstrzygnął sprawy zabrania dzieci do domu dziecka lub przyznania opieki nad wnukami dziadkom. Stonoga za pomocą swojej fundacji zebrał w ciągu tygodnia ponad 18 tys. Pieniądze dzieci dostają do dziś

Bardzo zaniepokoiła mnie informacja o próbie samobójczej Zbigniewa Stonogi w warszawskim więzieniu.

Oto list w sprawie Zbigniewa Stonogi, który dostałam i cytuję w całości:

„ To już nie jest zwykły post na Facebooku nie jest to nawet prośba do tych wszystkich, którzy stanowicie gigantyczną podporę psychiczną w moim cierpieniu.

To jest wrzask człowieka, którego żywcem obdarto z godności i wolności publicznie zamordowano i kazano żyć.
To jest ryk w stronę Rzecznika praw Obywatelskich i żądanie, aby przestał być rzecznikiem Platformy Obywatelskiej i innych tworów składających się na szambo z Wiejskiej.

4 czerwca 2017 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy Żoliborza pod niewiedzę moich prawników i mnie samego w tajny i stalinowski sposób wyznaczył rozprawę, podczas której skazano mnie na 10 miesięcy więzienia. Nie wezwano mnie ani moich adwokatów, a nawet nie zawiadomiono o jej terminie. Wyrok przesłano już do więzienia i rozpoczęto jego wykonywanie.

Zwracam się do wszystkich ludzi, którym wolność nie jest obojętna o udzielenie mi pomocy poprzez stworzenie miasteczka przed sądem przy ulicy Kocjana 3 i domaganie się, aby zwrócono mi prawo do obrony, które zostało mi odebrane.
Ja nawet nie wiem o co byłem oskarżony w tamtej sprawie.
Za pośrednictwem Facebooka, na którym często krytykowałem i chwaliłem policję i za pośrednictwem którego ratowałem też życie policjantów, ich kariery oraz pozostawione po śmierci na służbie dzieci i żony, chcę serdecznie podziękować młodej dziewczynie – policjantce z sądowego aresztu przy ul. Al.  Solidarności, która podniosła alarm w dniu 25.07 i zdążyli mnie odciąć po tym, jak targnąłem się na własne życie.
Jestem w więzieniu nielegalnie i nikt nie chce mi pomóc.

Kaczyński, Ziobro, Duda- kiedyś ja Was zamknę lub zrobi to naród za te Wasze stalinowskie krzywdy na narodzie polskim.”

W sądzie szamotulskim, w oczekiwaniu na wyjście z informacjami pana Nykazy, Stonoga udzielał wywiadu obecnym mediom

Nie mnie oceniać kto ma rację polityczną, a kto nie.

Nie oceniam Stonogi pod względem zapatrywań i wiary. Oceniam Go jako człowieka, którego poznałam w danej sytuacji.

Wiem jedno. Kiedy w listopadzie 2016 roku opowiedziałam we „Wronieckim Bazarze” historię wnuków pana Nykazy (a właściwie On sam opowiedział mi to do kamery, a ja puściłam w obieg), Zbigniew Stonoga już po 10 godzinach od ukazania się artykułu zadzwonił do mnie i zapytał: „Tu Zbigniew Stonoga. Chcę pomóc dzieciom. Wie pani kim jestem?”

Wiedziałam. W końcu mam Internet. Afera podsłuchowa, ośmiorniczki i klęska PO. To On.

Powiedział, że poprzez swoją fundację zbierze pieniądze dla dzieci. Za bardzo nie wierzyłam, ale dałam Mu szansę :) Przyjechał, nakręcił materiał o dzieciach i pojechał.

Po tygodniu mieliśmy na koncie ponad 18 tys. zł. Nie mieliśmy co z nimi zrobić. Trzeba je było przelać na jakieś publiczne konto. Sąd w Szamotułach nie chciał, wroniecki urząd i opieka społeczna też nie. Byliśmy w kropce. Wówczas przypomniałam sobie, że TMZW założyło specjalne (bezkosztowe) konto w związku ze 100 leciem ZHP, ponieważ to właśnie TMZW zdobyło dotację na wydanie książki na 100 lecie. Konto akurat po rozliczeniu Zlotu stało puste, mieliśmy je zamknąć. Poprosiliśmy prezesa TZMW, Pawła Bugaja, o pomoc. Zgodził się. Skarbniczką jest Maria Urban, która zajmuje się sprawami finansowymi TMZW i też wyraziła zgodę na comiesięczne wypłacanie umówionej kwoty, która pozwoliła rodzinie normalnie żyć. Wroniecka pomoc społeczna wypłaciła dziadkowi jednorazowo 250 zł. Dzieci akurat szły do szkoły, trzeba było kupić wszystko, tylko nie było za co.

Gdyby nie zbiórka pieniężna Fundacji Zbigniewa Stonogi byłoby Im ciężko przeżyć.

Rodzina otrzymała przeogromną pomoc z okolicy, całej Polski i pół świata, ale była to pomoc materialna, a dzieci jeść muszą codziennie. Dzięki zaangażowaniu ludzi dobrej woli wyremontowano Im dom.

W tej trudnej sytuacji nie pomogły tylko instytucje, na które, wydawałoby się, powinniśmy liczyć: wroniecka opieka społeczna (jej opinia przyczyniła się wręcz do wniosku o zabranie dzieci do domu dziecka, a pan Waroś, ten od alkoholu w Gminie, zapytał mnie telefonicznie, czy wiem, że pomagam cyt.:  patologii?).

Nie zapytał mnie w czym pomóc wroniecki urząd, mimo nagłośnienia sprawy przez wszystkie radia i TV w Polsce (oprócz radia Maryja i TV Trwam :)  oraz nie zareagowali  przedstawiciele kościoła.

Co miesiąc do dziś wypłacamy dzieciom umówioną kwotę, chociaż teraz już nie ma ona takiej wartości jak dawniej, ponieważ dzieci otrzymują pomoc z państwa.
M.in. jest to 500+, które po zniknięciu matki dzieci zaprzestano wypłacać. Do tej pory byłam przekonana, że jest to świadczenie dla dzieci a nie rodziców, jednak gdy tych zabrakło, dziadkowie nie dostali na dzieci NIC. I nie ważne było, czy mają z czego kupić jedzenie dla wnuków, czy też nie.

W sumie można powiedzieć, że dzięki akcji Zbigniewa Stonogi dzieci nie trafiły do domu dziecka. To On zorganizował późnym wieczorem ogólne poruszenie, gdy pan Nykaza zadzwonił do mnie, że kuratorka sądowa w obstawie  policji przyjechała po dzieci. Zasięg mojej strony jest raczej lokalny, ale gdy apel z pomocą w ochronie dzieci przed zabraniem Ich do domu dziecka na swoim Fb umieścił Stonoga, to zanim wróciłam z Szamotuł, gdzie akurat byłam, pod domem dzieci były już tłumy ludzi z Obornik, Międzychodu Sierakowa i Wronek…

Wronieccy policjanci, którzy sami w akcję pomocową się zaangażowali wcześniej, odmówili zabrania siłowego dzieci z domu.

Następnego dnia pod sądem w Szamotułach, z inicjatywy Zbigniewa Stonogi odbył się protest, w którym uczestniczyli wszyscy chętni. Ci, którzy przyjechać nie mogli, byli z nami duchem. Było bardzo pokojowo. Oprócz okrzyków nie zanotowano żadnego incydentu, mimo iż byli tam przeważnie młodzi ludzie.
Takiej obstawy policyjnej sądu, to od czasów stanu wojennego na własne oczy nie widziałam.

Sprawa dzieci Nykaza jeszcze się ostatecznie nie zakończyła. Póki co dzieci są na próbę w domu dziadków, we wrześniu kolejna rozprawa, myślę, że ostateczna. Póki co dziadkowie współpracują z instytucjami pomocowymi, nawet z Wronek, które przemówiły ludzkim językiem i pomagają, do czego w sumie są powołane.

Tymczasem człowiek, który pomagał setkom ludzi teraz sam potrzebuje pomocy.

Aby robić pikiety pod sądem w Warszawie mamy trochę daleko, chociaż jeśli będzie trzeba tym razem ja ogłoszę pospolity zryw! Po tej akcji Stonogi nasz Fb „Wroniecki Bazar” nabrał kosmicznego rozpędu!

Mam jednak propozycję dla wszystkich, którzy chcieliby podtrzymać na duchu Zbigniewa Stonogę: PISZCIE DO NIEGO LISTY!

Oto adres ZK:

Zakład Karny Warszawa- Białołęka
ul.Ciupagi 1 B
03-016 Warszawa
Z dopiskiem  na kopercie:
Zbigniew Stonoga, syn Ryszarda

Albo w Jego sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich:

 BIURO RZECZNIKA PRAW OBYWATELSKICH
Al. Solidarności 77
00-090 Warszawa

Każdy głos się liczy!

Możecie też pisać maile na adres redakcji, a ja je zbiorczo prześlę dalej:

bazar@CzarnyKruk.info.pl

I nie martwcie się o mnie! Mam nadzieję, że mnie nie zamkną za ten wpis. Ale gdyby, to wówczas piszcie też do mnie :)
lubię czytać.

W DOMU I POD DOMEM DZIECI W ICH OBRONIE PRZED ZABRANIEM DO DOMU DZIECKA W KALISZU

POD SĄDEM I W SĄDZIE W SZAMOTUŁACH  ORAZ NA WSPÓLNEJ KAWIE

PRZED SĄDEM

Szwarc Gapa
fot. archiwum WB z ostatnich akcji

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *