„Konwój wstydu” na ziemi wronieckiej [komentarz posła PO]
|W dniu wczorajszym przez Polskę przejeżdżał tak zwany „konwój wstydu”. Także w Szamotułach oraz Wronkach stanął mobilny bilbord z wizerunkiem Maksa Kraczkowskiego, byłego posła PISu, a obecnie wiceprezesa Banku PKO BP.
Koordynatorem akcji w okręgu pilskim jest Beata Hancyk, dyrektorka biura poselskiego posła Jakuba Rutnickiego. O komentarz do sprawy poprosiliśmy ww. posła, który w rozmowie z naszym portalem zarzuca ministrom obłudę oraz hipokryzję. Bilbordowa akcja finansowana jest ze środków partyjnych Platformy Obywatelskiej.
Staramy się dotrzeć do każdej miejscowości , zaczęliśmy wczoraj od naszego powiatu. Prawo i Sprawiedliwość mówiło w kampanii wyborczej o tym, że pieniądz publiczny będzie szanowany, a stworzono sformalizowany system wyprowadzania pieniędzy z budżetu, bo inaczej nie można nazwać tych premii.
Normalny człowiek premię dostaje za coś: za dobre wyniki w pracy, za wysiłek, za określone działania. A tutaj mamy do czynienia z taką zasadą, że premia została dołożona z automatu. Część premii na poziomie 5 tysięcy złotych (miesięcznie), w zależności od poszczególnych ministerstw i ministrów.
My chcemy to pokazywać, chcemy jeździć po małych miejscowościach i o tym mówić.
Byliśmy wczoraj we Wronkach, z pracy wychodzili pracownicy Samsunga czy Amiki, których, powiedzmy, średnia pensja wynosi trzy tysiące złotych za miesiąc pracy. Patrząc na to, że Pan Maks Kraczkowski, ex-poseł PISu z naszego okręgu, zarobił w zeszłym roku półtora miliona złotych, to taki przeciętny wronczanin musiałby pracować na to czterdzieści dwa lata.
Na takie rzeczy nie można przymykać oka, bo jeżeli dany polityk mówi o pewnych działaniach, a robi coś zupełnie innego, to obowiązkiem opozycji parlamentarnej jest pokazywanie tej hipokryzji.
Wczoraj byliśmy we Wronkach, w Szamotułach, jutro będziemy w Pniewach. Jeździmy po miejscowościach w okręgu pilskim, organizujemy krótkie konferencje prasowe, żeby o tej obłudzie i o tym zakłamaniu mówić. Zobaczymy, jak się ta akcja będzie rozwijać, ale już widać poruszenie wśród mieszkańców, także wśród zwolenników Zjednoczonej Prawicy.
Jeżeli premier Polskiego Rządu, Pani Beata Szydło, krzyczy z mównicy sejmowej, że te premie się im „po prostu należały” i nie widzi w tym problemu, to ja Ich wszystkich zapraszam do Pniew, zapraszam do Wronek, niech Pani Szydło powie ludziom wracającym z pracy z Samsunga albo z Amiki, że premie w wysokości sześćdziesięciu pięciu lub nawet powyżej osiemdziesięciu tysięcy złotych, rocznie, do bardzo dobrej ministerialnej pensji, się ministrom „po prostu należą.” To jest oderwanie się od rzeczywistości i śmianie się w twarz Polakom.
Ja rozumiem, że z perspektywy Warszawy, z mównicy sejmowej, takie słowa o premiach jeszcze PISowi uchodzą. A nasza akcja to taka konfrontacja z ludźmi, którzy rzeczywiście muszą żyć „od pierwszego do pierwszego”, a nie jak mówi Pan Gowin, że za dziewiętnaście tysięcy złotych, to On ledwo wiąże koniec z końcem. To są słowa, które nigdy nie powinny paść z ust polityka, ponieważ człowiek, który takie rzeczy wygaduje, powinien zakończyć działalność publiczną i odejść z honorem. Bycie w polityce, bycie w rządzie, jest służbą publiczną.
Teraz kolejne historie zaczynają wychodzić. Ta cała „afera premiowa”, wynikła z tego, że posłowie Platformy, szczególnie nasz poseł – Krzysztof Brejza, zaczął do tych rzeczy dochodzić. Te informacje, o których mówiliśmy, o premiach dla Pani Szydło (65 tys. Premii), dla Pana Gowina (70 tys.), dla Pana Błaszaczaka (82 tys.) i to tylko za rok 2017. A okazuje się, że te premie były brane już w 2016r. Zaczęto brać je wtedy, kiedy skandaliczny projekt PISu spotkał się z wielkim oburzenie społeczeństwa.
Była taka akcja, kiedy chcieli takie podwyżki na poziomie 5 tys. złotych wdrożyć. I jak tylko tego nie zrobiono, wymyślono „pod stołem” zasadę „dofinansowywania ministrów”, rzecz absolutnie skandaliczna, ale największym skandalem jest to, że Pani Premier, która mówiła o umiarze i pokorze, sama sobie przyznawała premie.
Rząd bardzo stara się to zamiatać pod dywan, nie chcą za bardzo tych spraw ujawniać, dopiero zgłoszenie tej sprawy do sądu, spowodowało to, że PIS z wielkimi oporami zaczyna o tym mówić. Jeszcze wiele informacji ujrzy światło dzienne. Na ustach frazesy, a tak naprawdę „skok na kasę”.
Lokalnie staramy się pokazywać „Bohaterów” z naszego okręgu – Maks Kraczkowski, człowiek, który był wieloletnim posłem z okręgu pilskiego, w nagrodę za bycie wzorowym funkcjonariuszem partyjnym, dostał stanowisko wiceprezesa Banku PKO BP i dostaje półtora miliona złotych rocznie, dodatkowo wyjazdy szkoleniowe za 272 tys. złotych. – mówił dziś rano w rozmowie z portalem Wroniecki Bazar, poseł Jakub Rutnicki.
O odniesienie się do zarzutów posła Platformy Obywatelskiej poprosimy w dniu jutrzejszym Maksa Kraczkowskiego.
Tak, jest wstyd! Ale z kolei jaroslaw K. mowi, ze zmnieszy pensje burmistrzom i wojtom o 20% …
A pisiory zamiast pomyśleć że jedyna i najwspanialsza Partia w tym kraju obiecała dobra zmianę (chyba tylko dla siebie) powiela to co robili poprzednicy, tylko PIS jest w tym bardziej bezczelny, mało tego pisiory zamiast przyznać że ich idole robią źle cofają się kilka lat wstecz i pokazują że „tamci”tez kradli. To wkońcu iało byc lepiej czy tylko zmiana warty przy kasie?