„Dziecioki i łogary…” – czyli felieton z 2009 roku inspirowany sławami druha drużynowego Zbigniewa Biedziaka

Mam w domu oprawiony w ramkę od wielu lat (2009) felieton z cyklu „Białe na czarnym” – jeden z moich lepszych (tak mówili!) właśnie inspirowany spotkaniem ze Zbychem i Jego stwierdzeniem, że wroniecka władza dzieli dzieci na „dziecioki i łogary”. Przypomnę go dziś Państwu – napisałam w komentarzu na Fb „Wronieckiego Bazaru”.  Był bardzo wrażliwy na krzywdę i niesprawiedliwość, szczególnie dzieci i młodzieży.  Ale i tak nie mogę pozbierać łez… To takie niesprawiedliwe…. Dlaczego tacy ludzie odchodzą zawsze za wcześnie?

Oferty Pracy Wronki

 

 

Dziecioki i łogary…

Wprawdzie Dzień Dziecka już za nami, ale przecież tak naprawdę temat dzieci jest zawsze aktualny. No, przynajmniej powinien być, bo przecież „takie będą Rzeczypospolite, jakie jej młodzieży chowanie..” „dzieci – przyszłością narodu..” i tym podobne hasła z różnych epok pojawiały się i pojawiają nadal.
No i dobrze.

Ale czy my w Polsce, a w naszej gminie w szczególności rzeczywiście chcemy wychować i wykształcić mądre dzieci?

Mam co do tego pewne wątpliwości, a pogłębił je mój zaprzyjaźniony instruktor harcerski, który oburzony jest (i słusznie!) zachowaniem Rady MiG, która dzieląc nadwyżkę budżetową 4 miliony,  „nie widziała potrzeby” przekazania pięciu tysięcy na to, by harcerze mieli swoje lokum.

No, nie wiem dokładnie, jaka  jest średnia wykształcenia radnych, ale przecież o harcerzach słyszeli wszyscy, a że Polska to naród martyrologiczny, to i o wojnie pewnie niektórzy wiele wiedzą. A co się stało w czasie wojny z przedwojennym skautingiem, czyli po polsku z harcerstwem? Przekształciło się w PODZIEMNE (!) Szare Szeregi!
A co wyrosło z Szarych Szeregów? Ano AK! A jak „kończyli” szaroszergowcy i AK-owcy po wojnie? Ci, którzy nie uciekli na Zachód, we wronieckim więzieniu!

No i właśnie w ten sposób chcą wronieccy radni chronić nasze dzieci przed niepotrzebnymi problemami z więzieniem!

Za daleko idąca interpretacja? No może, ale co mam napisać, że radni wronieccy są krótkowzroczni, bo nie widzą i nie wiedzą, że harcerstwo „wyciąga” młodzież spod budek z piwem, strzeże od picia, palenia i ćpania (bo harcerz jest czysty w mowie i uczynkach, jak mówi Prawo Harcerskie). Że radni są stronniczy, dając kasę tylko na sport w gminie, bo ich dzieci nie należą do żadnej z trzech wronieckich drużyn, a piłę pokopać lubi każdy chłopiec czy duży, czy mały, a jak nie pokopać, to chociaż popatrzeć jak kopią ich latorośle lub wnuki. Że radni wronieccy są niesprawiedliwi, bo zawsze znajdą jakiś grosz na sportowców,  a na dofinansowanie letnich harcerskich obozów w gminie nie ma? Bo … (nie wiem już jakiego określenia użyć!) nie widzą, że harcerze, jeśli już mają swoje bazy, to muszą utrzymywać je za własne pieniądze (Chęchacze harcówkę i ogród, Wodniacy stanicę w Samołężu, a Czerwone Berety… no chwilowo pewnie chcieliby móc coś utrzymywać, ale im nie dano!)
Najstarsza wroniecka drużyna, która jako jedyna się na władzę nie obraziła i jest zawsze i na każde zawołanie pod pomnikiem i przy każdej innej „klęsce” – jest p o prostu BEZDOMNA!

To woła o pomstę do nieba, Panowie Radni…

I stąd właśnie tytuł dzisiejszego odcinka, tak właśnie „podzielił” dzieci wronieckie mój zaprzyjaźniony harcerz: na dziecioki i łogary. Dziecioki, to „po naszymu” w ogóle dzieci, a tutaj w znaczeniu „dzieci lubiące sport”.

Łogary, to te niedopieszczone przez władzę naszego miasta dzieci, które mają inne zainteresowanie niż sport. Nie jestem wrogiem sportu. Jeżdżę regularnie na basen. Pojechałam nawet do Szamotuł na ten odkryty w pewne wakacyjne późne popołudnie i jakież było moje zdziwienie, że zamykają go w wakacje o 18.oo! A na krytym tłumy!   A basenu to nam we Wronkach nie chcą wybudować.

No, ale wracając do sprawy, skąd ten temat?

Ano są wakacje, a ja, jako „działacz harcerski”,  jeszcze ciągle instruktor (w stanie spoczynku – z osłabienia!) z zaliczonym przeszkoleniem na komendantów, organizatorów stacjonarnych obozów nie tylko letnich – siedzę w domu. To, że ja siedzę, to Pikuś (pan Pikuś już teraz, jak słyszę), ale że siedzą też harcerze, bo czasy trudne, rodzice kasy nie mają, instruktorzy są zbyt mało nachalni w swych żądaniach, a rada nie widzi potrzeby dofinansowania letniego wypoczynku innego niż sport, a piłka w szczególności, to już nie jest śmieszne. I cóż pozostało?

Nic tylko założyć we Wronkach HWDP!

Harcerską Wroniecką Drużynę PIŁKARSKĄ!

No to koledzy Do roboty!

Grażyna Kaźmierczak

Wronki, lipiec 2009

I w końcu Czerwone Berety doczekały się harcówki. I to od razu „w podziemiu” (! ) pospomaszowskiego biurowca.

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *