Grzegorz Turnau zawitał do Wronek! [wideo]

W niedzielne popołudnie we Wronkach na ulicy Poznańskiej na pewno nie padał deszcz… 8 kwietnia we Wronieckim Ośrodku Kultury odbył się koncert Grzegorza Turnaua z zespołem. Muzycy zabrali licznie zgromadzoną publiczność w sentymentalną podróż poprzez mniej i bardziej znane utwory, takie jak „Cichosza”, „Naprawdę nie dzieje się nic” czy słynna „Bracka”, które zebrały największy aplauz

Oferty Pracy Wronki

 

Tego dnia, artyście towarzyszyli jedni z najlepszych muzyków w tym kraju: Jacek Królik – gitara, Leszek Szczerba – saksofon sopranowy, Robert Kubiszyn – gitara basowa.

Grzegorz Turnau przedstawił publiczności szeroki repertuar, przez co koncert z pewnością nie należał do najłatwiejszych w odbiorze. Oprócz wspomnianych już wyżej przebojów, czyli „Bracka”, „Cichosza”, „Naprawdę nie dzieje się nic”, nie zabrakło trudnych utworów jak np. „Tango Nadziei” do słów Leszka Aleksandra Moczulskiego, którego poezję śpiewali też Marek Grechuta czy Czesław Niemen, a który sam napisał słowa do wielu utworów Skaldów.

Utwory w większości były zaaranżowane na cały zespół, choć nie wszystkie. Do takich należał wiersz Józefa Czechowicza „Jesienią”, którym Grzegorz Turnau wzruszył publiczność piękną interpretacją, przy świetnym akompaniamencie fortepianu.

Twórczość Czechowicza mogliśmy usłyszeć również w utworze „Historia pewnej podróży”, który był ukłonem w stronę Marka Grechuty. Artysta przed wykonaniem tego utworu wspomniał swojego zmarłego przyjaciela z „Piwnicy pod Baranami” takimi słowami: „Bez Grechuty, bez jego twórczości, nie miałbym nawet szans na odkrycie pewnych zjawisk i pewnych ważnych dla mnie spraw(…) i pewnie bym nie pociągnął siebie w taki świat.” – powiedział Turnau.

Koncert ten z pewnością zostanie na długo w pamięci wszystkich tych osób, które przyszły posłuchać Grzegorza Turnaua. Artysta oprócz fortepianu, ciepło brzmiącego wokalu i świetnych muzyków, przywiózł ze sobą jeszcze… wyśmienity humor.

Prawie każdy utwór poprzedzany był ciekawym komentarzem, nie zabrakło też ironicznych komentarzy, które wywoływały gromki śmiech.

Publiczność w pewnym momencie zaczęła nawet gwizdać… oczywiście na prośbę muzyka, co również wywołało pozytywne poruszenie wśród licznie zgromadzonej widowni.

Można pokusić się o stwierdzenie, że Grzegorz Turnau stworzył swój własny styl muzyczny i kompozycyjny.

Poezja śpiewana? Oczywiście, przychodząc na koncerty Turnaua, tekst jest na pierwszym miejscu. Jednak piękne, ciepłe brzmienie saksofonu sopranowego, akustyczny i „czujny” bas oraz niewymuszony, a zarazem bardzo aktywny akompaniament gitary Królika na czele z liderem zespołu, który „malował” klawiszami fortepianu, z całą pewnością muzycznie nawiązuje do muzyki jazzowej.

Kompozycje bardzo trudne, często zmienne, trudne metrum w trakcie trwania jednego utworu. To wszystko sprawia, że muzycy są bardzo czujni i mają ze sobą świetny kontakt na scenie. Grzegorz Turnau oprócz świetnego kontaktu z kolegami ze sceny, ma też świetny kontakt z widownią.

Bardzo cieszy mnie fakt, że mimo tak trudnej dla ucha muzyki, publiczność dopisała, ludzie świetnie się bawili, śpiewając i klaszcząc w trakcie utworów.

Życzę nam więcej takich koncertów z mądrymi tekstami, piękną muzyką, a to wszystko okraszone inteligentnym poczuciem humoru.

Magdalena Janicka

Foto: Mateusz Jędrzejczak  

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *