Jak dodać sobie odwagi w sytuacjach stresujących?

Alina Kaźmierczak- Uskrzydlacze pyta: Co zrobić, gdy odczuwasz lęk i niepewność siebie? Jak dodać sobie odwagi w sytuacjach stresujących?

Oferty Pracy Wronki
Dzień 95

Jak budować pewność siebie?

Kiedy otrzymałam propozycję prowadzenia kursu aktywizacji zawodowej dla skazanych w Zakładzie Karnym we Wronkach, pytali mnie czy się nie boję? Czego tu się bać?- myślałam. Jest zadanie do wykonania- biorę! Poza tym może na kimś robiło wrażenie więzienia wronieckiego jako jednego z największych i najcięższych… Na mnie nie robiło. Przecież jako mieszkanka Wronek patrzyłam na ten budynek codziennie (nie sposób poruszać się po Wronkach i go nie widzieć…) Wysoki mur, kraty, wieżyczki, drut podobny do kolczastego… naturalny widok w mieście. Większość moich znajomych pracuje w tym przybytku, więc z klimatami więziennymi też byłam oswojona. Przynajmniej tak mi się wydawało…
Do wejścia zostałam starannie przygotowana. Moi znajomi zadbali, bym odpowiednio wyglądała. Odpowiednio, znaczy jak najbardziej aseksualnie. Zakryta od stóp do głów, z minimalnym makijażem, bez szminki na ustach. Właściwie najlepiej jak poszłabym w worku jutowym… Dość dużo słyszałam na temat kobiet, które przychodzą do zakładu karnego nieodpowiednio ubrane i prowokują skazanych wyglądem i zachowaniem. Na dodatek zapewniono mnie, że będę bezpieczna. Poza tym otrzymałam listę numerów telefonów, pod które miałam dzwonić w razie jakichkolwiek problemów.
Nic się na martw!- usłyszałam- Jak wejdziesz na biurku masz telefon. Numery pamiętasz. Pod blatem znajdziesz przycisk alarmowy. Gdyby cokolwiek się zadziało, jak naciśniesz to od razu ekipa funkcjonariuszy przybędzie na ratunek.
Przy takich zapewnieniach nie miałam się czego bać. O skazanych wolałam nie pytać, po co mi wiedza, że siedzą za gwałt, morderstwo lub rozbój… Jeszcze zaczęłabym się bać… Na kurs skazani i tak zostają starannie wyselekcjonowani, z krótkim okresem do zakończenia kary (więc nie będą kombinować i ryzykować). I w takiej nieświadomości, z dużą pewnością siebie, ruszyłam na podbój zakładu karnego! Z ambitnymi planami, że ich nauczę jak poszukiwać pracy, że przekażę im cenną wiedzę, że będę miała wkład w resocjalizację, że zmienię świat na lepszy…
I stało się. Wejście do zakładu karnego nie zrobiło na mnie wrażenia. Przecież wiedziałam jak to wygląda. Na początku biuro przepustek, okazanie dowodu i liczne pytania czy mam telefon, broń, narkotyki… Wiedziałam, że tak będzie. Nie zabrałam żadnej z tych rzeczy, nawet torebki nie zabrałam, żeby nie było problemów! Tylko torba z pomocami dydaktycznymi (na temat tego „Jak dbać o narzędzia pracy” będzie w kolejnym artykule, bo też niezwykle ważny aspekt w zakładzie karnym). Później tylko skanowanie torby z pomocami, bramka wykrywająca metale oraz ręczny wykrywacz metali. Spoko!
Po chwili przyszedł funkcjonariusz, który miał mnie zaprowadzić do sali wykładowej. Przejście przez kraty, trzy bramy i już dotarliśmy na miejsce. Przed wejściem czekało już 20 skazanych niezwykle ucieszonych na mój widok. I tu zaczęły się schody…
Wejście do małej salki zrobiło na mnie wrażenie! Zostałam wpuszczona pierwsza, za mną weszli skazani. I to czego nie zapomnę do końca życia, po krótkiej wymianie zdań funkcjonariusz, który mnie prowadził pożegnał się grzecznie i opuścił salę. I wtedy usłyszałam dźwięk zasuwanej na zewnątrz zasuwy drzwi… Dźwięk ten wywołał ciarki na plecach! Szczęk zgrzytu metalu nadal wibruje w moich uszach… Kraty w oknach, mała sala, dwudziestu skazanych i ja… Myślę sobie: Spoko! Przecież wiem co mam robić, telefon, przycisk alarmowy… Dam radę!. I wtedy mój wzrok padł na biurko… Nie ma telefonu! To niemożliwe! To jakaś pomyłka. Trochę spanikowałam…
Nie denerwuj się! Przecież jest jeszcze przycisk alarmowy! -myślałam i nerwowo zaczęłam go szukać pod biurkiem, ale im bardziej go szukałam, tym bardziej go nie było… Kiedy podniosłam wzrok zobaczyłam dwadzieścia par oczu wpatrzonych we mnie… Tylko nie panikuj! -pomyślałam- Nie możesz pokazać, że jesteś zdenerwowana… Jak pokażesz, że się boisz, jesteś skończona!- prowadziłam monolog sama z sobą. Wzięłam głęboki wdech, wyprostowałam się, przesunęłam krzesło do ściany tak, żeby nikt nie mógł mnie zajść od tyłu, grzecznie się przywitałam i rozpoczęłam zajęcia. Poszło!
Trzeciego dnia prowadzenia zajęć panowie rozpoczęli luźną rozmowę… A pani się z nami nie bała? – spytali. Ależ skąd, dlaczego miałabym się bać? Panowie tacy sympatyczni…- odpowiedziałam. – Bo pani taka sama, a my tacy wygłodniali… -ciągnęli temat dalej. -Teraz się boję… odparłam i z uśmiechem wróciłam do tematu zajęć.
To była ważna lekcja życia… Lekcja na temat pewności siebie. Nieważne, że wewnętrznie trzęsiesz się jak osika, że masz mętlik w głosie, że wydaje ci się, że słowa nie wydusisz, że uczestnicy wywołują lęk… Najważniejsze to przekonać samą siebie, że to co robisz, robisz najlepiej jak potrafisz, z wiarą i przeświadczeniem sensu tego, co robisz. Potwierdza to także mowa ciała. Wtedy pewność przyjdzie… Nawet, gdy początkowo w to nie wierzysz…
Mówi o tym Amy Cuddy amerykańska psycholog społeczna, która stworzyła teorię na temat budowania pewności siebie poprzez zmianę postawy ciała. Jej teoria pokazuje, że postawa ciała ma wpływ na poziom naszej pewności siebie oraz na sposób, w jaki inni nas postrzegają.
Według tej teorii, ludzie, którzy przyjmują tzw. „wonder woman”, czyli pozycję, w której zajmują dużo przestrzeni, np. stoją wyprostowani, z dłońmi założonymi na biodrach i lekko rozstawionymi nogami, odczuwają większą pewność siebie. Taka postawa powoduje zwiększenie poziomu testosteronu i zmniejszenie kortyzolu, hormonu stresu, co wpływa na poziom pewności siebie i zmniejsza lęk.
Amy Cuddy opiera swoją teorię na badaniach, które przeprowadziła wraz z kolegami z Uniwersytetu Harvarda. W jednym z badań, uczestnicy zostali poproszeni o przyjęcie przez dwie minuty albo postawy wonder woman, albo postawy, która sugeruje brak pewności siebie (np. skrzyżowane ramiona i nogi). Okazało się, że uczestnicy, którzy przyjęli postawę pewności, mieli poziom testosteronu wyższy o 20%, a poziom kortyzolu niższy o 25%, co wpłynęło na ich poziom pewności siebie.
Poza tym ćwiczenie tej postawy może dodać pewności siebie, nawet gdy początkowo w nią nie wierzysz. Oznacza to, że nawet, gdy się boisz, gdy czujesz się całkowicie niepewny_a, możesz podnieść swoją pewność siebie. Najpierw trochę „odegrać” pewność siebie, dodać sobie jej sztucznie. Później ona z czasem naturalnie przyjdzie.
Tak też uczyniłam podczas tego szkolenia w zakładzie karnym. Najpierw udawałam, że jestem pewna siebie, chociaż bałam się straszliwie. Nie znałam wtedy teorii Amy Cuddy, ale intuicyjnie wiedziałam, że nie mogę pokazać, że jestem niepewna…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *