Jako społeczeństwo miasta nie dorośliśmy do posiadania jadłodzielni…

Bazarek Ekipa Pralni dla Olka wystawił na licytację JADŁODZIELNIĘ, którą Ekipa Pralni zakupiła ze zbiórki mieszkańców. To bardzo smutna dla mnie informacja. Sama dokładałam się do zbiórki. Ale rozumiem rozgoryczenie Sebastiana z Ekipy Pralni – inicjatora akcji zakupu dwóch jadłodzielni

Oferty Pracy Wronki

Wystawiamy na licytację domek, który służył jako Jadłodzielnia, do której jeszcze nie dorośliśmy jako społeczeństwo.
Cena nowej to około 3 tys.
Wygrywający licytację na własny koszt zabierze ją z terenu parafii we Wronkach.
Lodówka nie wchodzi w skład licytowanego domku, ale jest w zestawie okablowanie, gniazdo i lampa halogenowa z czujnikiem ruchu.
Start 1.500 zł.
Zakończenie licytacji 8 kwietnia 20:00.
KOMENTARZ:
To bardzo smutna informacja, ale zgadzam się z Sebastianem: Nie dorośliśmy jeszcze jako społeczeństwo do takich akcji. Może też trochę smutno, że ta jadłodzielnia jest tak jakby sprawą „Ekipy Pralni”, takie mam wrażenie. Do współpracy nie zaangażowały się inne jednostki, typu Gmina, OPS…
Inne Gminy składały wnioski o dofinansowanie na jadłodzielnie, my dostaliśmy je ze zbiórki mieszkańców i jakoś przeszliśmy obok sprawy obojętnie.
Szkoda…
Naprawdę szkoda, bo akcja mieszkańców została zmarnowana. To nie jest tak, że jadłodzielnia nie jest we Wronkach potrzebna, tylko nie ma komu tym zarządzać. Trudno mieć pretensje do Ekipy Pralni o to, że zorganizowała zbiórkę i zakupiła jadłodzielnie.
Kiedy powstawały wronieckie jadłodzielnie miałam nadzieję, że któraś z organizacji przejmie działalność i pomoże skoordynować pomoc. Myślałam o parafialnych Caritas. Tak się jednak  nie stało. Szkoda.
Teraz pieniądze ze sprzedanej jadłodzielni (jednej czy obydwu?) zasilą pomoc dla potrzebującego rehabilitacji dziecka. Bardzo dobrze.
Szwarc Gapa

Sebastian Spychała Ekipa Pralni:

Szczanie w jadłodzielni, robienie sobie z niej meliny, wykorzystywanie prądu do ładowania telefonów itd. itp. Proboszczowie dbali, sprzątali szczochy po kretynach, którzy zamiast mózgu mają siano.
Wziąłem na siebie organizację jadłodzielni, ale to miało być SPOŁECZNE miejsce, byśmy wspólnie o to dbali. Tak jak ludzie niszczyli puszkojady, wrzucali śmieci, zużyte kondomy do pojemnika, który był opisany jako urządzenie do pomagania, to ja się poddaję i mogę jedynie przeprosić, że zebrane pieniądze nie zostały spożytkowane tak jak sobie zakładaliśmy.
Kasa ze sprzedaży jadłodzielni zasili zbiórkę dla chorego Olka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *