Kolejny list w sprawie pracy wydziału komunikacji
|Usprawnienie pracy w Wydziale Komunikacji Starostwa Powiatowego w Szamotułach leży chyba wszystkim na sercu. Czytelnicy podpowiadają różne rozwiązania. Sęk w tym, że decydenci nie chcą z nich korzystać. Najprościej byłoby zapytać ludzi bezpośrednio zaangażowanych, czyli tych, którzy z tych usług korzystają, co zrobić, żeby pracę urzędu usprawnić. Z wielogodzinnych rozmów z petentami wykreował mi się dziwny obraz, który postaram się zweryfikować w rozmowie ze starostą. Wygląda na to, że w starostwie jest osoba, której nie zależy na wyprostowaniu tych problemów, a wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że się mylę…
W sprawie obsługi Wydziału Komunikacji chciałbym dodać kilka słów…Po uzyskaniu terminu załatwienia sprawy zarejestrowania auta przez Internet, czas mojej wizyty (od momentu wyjścia z auta na parkingu przed Biedronką do powrotu) wyniósł 23 minuty za pierwszym razem i 19minut za drugim razem.Natomiast przy tradycyjnym „szamotulskim” systemie załatwiania spraw w Wydziale Komunikacji udało się to po 5 godzinach czekania w niepewności na numerek i oczywiście przy trzech wizytach w wydziale.Dlaczego tam nikt nie chce uzgodnić (wyznaczyć) terminu załatwienia spraw, tylko każą petentom codziennie walczyć o numerek ?Bywa, że udaje się to dopiero po kilku wizytach.Co zrobić, gdy ma się do urzędu ponad 40km? Poświęcić tydzień urlopu na załatwienie sprawy?Życzę osobom decydującym o takim systemie pracy w Wydziale Komunikacji, aby ich wkrótce spotkało podobne traktowanie przy załatwianiu ich spraw.Czytelnik (dane do wiadomości redakcji)
komentarze 2
Na temat pracy tego wydziału można napisać wielotomową książkę.
Opowiem o przypadku który zdarzył się mi jakiś czas temu.
Kupiłem przyczepkę samochodową i chciałem ją przerejestrować, kilka kolejnych wizyt, cztery lub pięć, kończyło się na podejściu do „maszyny losującej” na ekranie której niezmiennie widniał napis: brak biletów (numerków).
Wydawało mi się to nieco dziwne, bo kolejka na poczekalni nie była jakaś ogromna.
Dopiero przy kolejnej wizycie, gdy scenariusz powtórzył się, okazało się, że w kolejce jest mój znajomy, który podpowiedział mi, że biletomat jest zepsuty i numerki należy pobierać w okienku. Przyjrzałem się dokładniej cudownej maszynie i dopiero teraz zauważyłem w prawym dolnym rogu poniżej ekranu przyklejoną karteczkę wielkości połowy znaczka pocztowego, na której widniał
napis „NUMERKI – STANOWISKO 1”.
I tak w prosty sposób państwo urzędnicy załatwili sobie 2 lub 3 tygodnie spokojnej pracy bez tłumu interesantów po drugiej stronie szyby, a mnie kosztowało to 6 wycieczek do stolicy powiatu.
Skoro Starostwo gnębi przedsiębiorców rejestrujących pojazdy w imieniu klienta, to tylko patrzeć czy od lipca nie zamkną wszystkich zakładów fryzjerskich, bo przecież każdy ma nożyczki w domu, a strzyżenie jest proste.
Ps. Może od lipca ograniczą zakładom fryzjerskim obsługę tylko jednej osoby, a dalej mechanikom, cukiernikom, płytkarzom, malarzom etc.