Kolejny publiczny list Lecha Krzyżaniaka do mnie i o mnie
Drugi list Lecha Krzyżaniaka do WB. Wiem, że powinnam się do niego odnieść, ale naprawdę mam ważniejsze sprawy na głowie, niż kopanie się z kol. Krzyżaniakiem i wspominanie dawnych dziejów, które on widzi inaczej. Też mogłabym udowadniać mu przekłamania w tekstach o mnie, ale nie będę tego robić. Wolę w tym czasie książkę poczytać. Nadal jednak dziwi mnie przypisywanie mi siły i władzy, o którą nigdy bym się nie podejrzewała. Wpływałam na „trzymających władzę”, przeszłam „profesjonalny kurs niszczenia wizerunku wrogów” (?), zwolniłam Pawła Bugaja i Krystynę Tomczak z „Wronieckich Spraw”… Straszna jestem…
Profesjonalizm Grażyny Kaźmierczak w kreowaniu lub niszczeniu wizerunku osób publicznych.
Nie jestem zaskoczony formułą artykułu G. Każmierczak z 21.06, zamieszczonym na portalu Wronieckiego Bazaru, pt. „List Lecha Krzyżaniaka do mnie w sprawie… wszystkiego..,.” ze zniechęcającą do czytania grafiką. Jest poprawa. W paszkwilach na mój temat, pisanych na łamach Wronieckich Spraw (WS) i Wronieckiego Bazaru (WB) od II połowy 2001 r., pisała moje nazwisko małą literą.
To wtedy, po przejściu kol. Grażyny (wtedy radnej) ze zbuntowanej 10-ki do krytykowanego przez nią wcześniej układu, zauważyłem wyraźną zmianę w słownictwie jej artykułów. Oceniłem, że przeszła profesjonalny kurs prasowego niszczenia wizerunku wrogów i kreowania „naszych”.
Samowolna przeróbka mojego prywatnego e-maila i artykułu w tasiemiec ma jeden cel. Ukryć moje retoryczne pytanie o Jej moralne prawo do oceniania innych. Jest to kolejny przykład manipulowania Czytelnikami na przestrzeni 17 lat.
Proszę porównać dwie oceny publikacji kol. Grażyny:
V-ce Burmistrz Robert Dorna w swoim otwartym liście z 18.06.br zarzucił kol. Grażynie
cyt. „Nie mogę przemilczeć Twoich złośliwości wobec mnie w relacji z posiedzenia Komisji Rewizyjnej Rady MiG, odbytego w dniu 13 czerwca. Nie mogę pozostać bierny, kiedy tendencyjnie i bez wniknięcia w istotę sprawy opisujesz wydarzenia o naprawdę dużym znaczeniu. Nie mogę udawać, że nie widzę Twoich niesprawiedliwych ocen i politycznego angażowania się po jednej tylko stronie. Nie umiem wreszcie, (…. wykr. L.K.), pogodzić się z jednostronnym przekazem, czyli łamaniem zasad dziennikarskiej etyki.”
„w swoim pseudosprawozdaniu jednostronnie komentujesz przebieg posiedzenia, używasz oceniających określeń (wytł. L.K.) („żenujące upomnienia”, „żenujący spektakl”), interpretujesz zachowania osób (oczywiście pozytywnie blogera Grasia, Śniegowskiego i Bartniczak-Ginalskiej, a negatywnie: Frankowskiego, Paralusza, Liszkowskiego, Dorny), wreszcie – jako pewnik przedstawiasz swoje domniemania co do intencji osób (pomawiasz Paralusza, że jego celem było znużenie słuchaczy, a Frankowskiego, że „zmanipulował” porządek obrad).”; „Jakim prawem przyprawiasz mi gębę, pomawiając o bierność wobec gwałcenia jawności i wolności słowa?.”
W mętnej odpowiedzi Czarnego Kruka dbr do pkt.2 zapytań V-ce Burmistrza w tym liście nie ma wyjaśnienia przyczyn używania przez Nią specyficznych określeń oceniających uczestników posiedzenia Komisji Rewizyjnej Rady.
Jest to przeoczenie czy bezwzględna realizacja procedury niszczenia lub kreowania wizerunku osób ?.
Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w drugiej ocenie publicystyki kol. Grażyny – sprzed 17 lat.
W obszernym opracowaniu tematyki trzystu numerów Wronieckich Spraw (WS 301) naukowiec z Uniwersytetu A. Mickiewicza, w części dotyczącej 2002 r. (dominacja w Redakcji G. Kaźmierczak) stwierdził cyt. „po dwunastu latach ( ) treść czasopisma zmieniła się. Przed wyborami samorządowymi 2002 r. przedstawiono programy poszczególnych kandydatów.” „pojawiły się również artykuły krytyczne, negujące postawy byłych i przyszłych radnych; tytuły „Weryfikacja radnych”; „Polityczna zmowa”; „Konfrontacja”, a w nich złośliwe uwagi typu „panom już dziękujemy”, słownictwo nacechowane negatywnie (wytł. L.K.) np. gorsze nastroje, kłopotliwe pytanie, niesmak”. „We WS wydawanych dziś zmienił się sposób przedstawiania osób (naszych – przyp. L.K.). To one odgrywają dominującą rolę, one organizują, wprowadzają, zmieniają, działają. Przedstawia się problemy, ale przez pryzmat osób. Wytworzyła się pewna ilość „nazwisk medialnych, należą do nich (… ) burmistrz, (…) przewodniczący RMiG, (…) dyrektor WOK, (…) prezes TMZW. Nazwiska te pojawiają się prawie w w każdym wydaniu gazety, przybliżona jest ich działalność.” „.. można obserwować tworzenie się autoportretu. Przedwyborcze WS wyraźnie podniosły rangę burmistrza (…). On dominował w gazecie, zdjęcia, pozytywne oceny były ułożone w ten sposób, że trudno dostrzec, że był celowo kreowany autorytet społeczny” (wytł L.K.) „nie wiadomo jaka jest zasługa czasopisma ale (…) został ponownie wybrany na stanowisko ojca miasta”.
W wywiadzie z 18.04.03, red. Artur Hibner z G.Sz., zadał mi pytanie:
Czy według pana „WS” pomogły w kampanii wyborczej burmistrza (…) i dzięki temu wyszły z długów (pozyskując intratne ogłoszenia z Urzędu MiG) ?. Czy zatrudnienie redaktora Pawła Bugaja na stanowisku promocji w Urzędzie ( ) to dowód wdzięczności burmistrza (…) ?.
Odpowiedziałem: „cieszę się, że były Redaktor Naczelny „WS” (zwolniony przez kol. Grażynę – inf. L.K.) znalazł pracę. W przedwyborczych „WS” z 24.10.02 nie znalazł się ani jeden wywiad z kandydatem potencjalnej opozycji natomiast znalazło się w nim aż 14 zdjęć Burmistrza i 1,5 strony związanych z nim tekstów. Trudno mi nazwać inaczej niż świadomą manipulację fakt, iż w tym numerze redakcja „WS” zamieściła tendencyjne „Oświadczenie Zarządu MiG” do mojej płatnej publikacji w G.Sz. pt. „List otwarty do Redakcji WRONIECKICH SPRAW i ich cenzorów – Która „PRAWDA” jest prawdziwą ???.” „WS” nie opublikowały tego tekstu pomimo przyjęcia zapłaty za usługę.
Obecnie kol. Grażyna, z wrodzoną skromnością, na koniec swoich wywodów w „moim” liście ??? ma czelność pisać cyt. „I na koniec powiem jeszcze szczerze: nie przypuszczałam, że wówczas miałam aż tak wielką siłę, jaką przypisuje mi Lech Krzyżaniak, że zniszczyłam gazetę (WS), której wówczas nawet nie byłam red. naczelnym, a która była przecież organem TMZW. Ba! Że nawet zablokowałam zmiany w ratuszu na całą kadencję! Nawet nie byłam radną…, bo jak pisze L.K. powyżej: “przerżnęłam wybory”. Kto by przypuszczał, że miałam aż taką siłę…”
A oto fakty:
- Kol. Grażyna była Redaktorem Naczelnym WS i moim zdaniem zniszczyła wiarygodność gazety m. innymi zwalniając ze składu redakcji ich założycieli: Pawła Bugaja i K.T.
Oto dowód na perfidne okłamywanie Czytelników WB – skan stopki redakcyjnej:
- Kolejnym kłamstwem jest stwierdzenie, że zamieszczony (bez pytania o zgodę) załącznik „Minęło 13 lat” był drukowany w WS. Oryginał ma kilka stron, a ten skrót (wykonany 3.11.06) jest mojego autorstwa na potrzeby kampanii wyborczej 2006 r. Gdybym chciał go teraz opublikować zamazałbym w nim nazwiska. Oceniam, że zrobiła to celowo aby zepsuć aktualne, w miarę poprawne, kontakty koleżeńskie z Wymienionymi. Ciekawe dlaczego wybrała tylko ten jeden załącznik z pięciu przesłanych w ramach prywatnej wymiany e-maili. ?
Dla uprzedzenia domniemań o moją rolę w 2006 r. przypomnę, że w już w lutym 2001 r. oficjalnie zapowiedziałem zakończenie, z końcem kadencji, mojej działalności społecznej jako radnego.
- Grażyna doskonale wie, że zmian w Ratuszu nie dokonują radni. Perfidną kampanią wyborczą WS w 2002 r. wybitnie pomogła zablokować zmiany kadrowe na kadencję 2002-06.
Wyborcy pokazali kol. Grażynie w wyborach 2002 r. czerwoną kartkę pozbawiając przy okazji niezwykle potrzebnej Jej diety radnej. Może przypomni Czytelnikom jaki zakup finansowała dietą z kadencji 1998-2002 ?.
A teraz wracam do aktualnego majstersztyku dziennikarskiego kol. Grażyny.
Tylko najbardziej wytrwali Czytelnicy dotrwają w czytaniu artykułu kol. Grażyny z 21.06 do mojego artykułu (nie listu !!!) pt. W obronie moich praw. Jego tytuł, nie tylko, że ukryty w gęstwinie zbędnej treści i reklam jest pisany dwukrotnie mniejszą i chudszą czcionką niż tytuł Jej artykułu. Jest to kolejna perfekcyjna manipulacja Czytelnikami aby nie przeczytali o cenzurowaniu moich publikacji, a zwłaszcza uzasadnienia do postawionego w nim retorycznego pytania: czy Grażyna Kaźmierczak ma moralne prawo oczekiwać odpowiedzi na pytanie z tytułu swojego artykułu z 14 bm „Co z moim prawem do wolności słowa i zapytań?”. ?
Na czym polega ta manipulacja ?.
Używam Innego słownictwa w oficjalnych artykułach i innego w luźnej prywatnej pisaninie e-mailowej z kolegami. W materiałach przeznaczonych do publikacji staram się używać poprawnej polszczyzny, nie piszę w niej „per ty”. Mój artykuł przesłałem do cyt. „Redakcja WRONIECKI BAZAR” 18 bm. jako załącznik do oficjalnej prośby o jego publikację. Po godzinie od wysłania rozpoczęła się wymiana prywatnych („per ty”) e-maili – po cztery z każdej strony. Na drugi, po przeczytaniu cyt „Chyba się źle zrozumieliśmy… Twój przykład podałam, jako OBROŃCY praw. Też walczyłeś…” odpisałem: Grażyna. Skończ z obłudą bo brniesz coraz głębiej. …..”. Na drugi dzień, widząc brak mojego artykułu na WB napisałem kolejny, prywatny e-mail.
Zawierał skróty tematyczne, znane tylko nam uproszczenia, cytat „z głowy” itd. Pozostał bez merytorycznej odpowiedzi.
Kol. Grażyna przytrzymała artykuł w redakcyjnej zamrażarce kolejne dwa dni, po czym wycięła z treści mojego prywatnego e-maila początek (koleżeńskie Cześć) i opublikowała go jako mój list z sugestią, że był adresowany do REDAKCJI WB.
Kończąc, apeluję po raz trzeci do kol. Grażyny o definitywne zakończenie medialnej przepychanki między nami, ale ostrzegam, że nie pozostanę obojętny na ewentualne dalsze „kąsanie”.
Lech Krzyżaniak
Obok listu był też załącznik, który publikuję poniżej, żebym nie była podejrzewana o kolejne manipulacje, chociaż nie wiem, co czego służy:
Odpowiedzi na pytania red. Artura Hibnera z Gazety Szamotulskiej z dn. 16.04.03
- Jak pan ocenia zmianę, która dokonała się we „Wronieckich Sprawach”? Jak pan ocenia obecną linię pisma? Chodzi mi szczególnie o zaprzestanie krytyki wronieckiego samorządu.
Na wstępie przepraszam za krótką dygresję. Realizuję podjętą w ubiegłej kadencji Rady decyzję o wycofywaniu się z działalności publicznej. Toczące się sprawy o naruszenie moich dóbr osobistych są etapem działań do uzyskania pełnej rehabilitacji za podły podtekst odwołania mnie z funkcji v-ce przewodniczącego Rady. Stąd i moje odpowiedzi na Pana pytania są oparte na wcześniejszych publikacjach.
Podzielam Pana opinię o radykalnej zmianie tematyki publikacji „WS”. Według relacji I. Vowie,, w dn. 20.02.01 w gabinecie burmistrza usłyszał on zapowiedź osobistych zysków połączoną z apelem o wyciszenie tzw. „afery przetargowej”. Jak wiadomo „aferę” wyciszono. Dlatego w polemice z red. G. Kaźmierczak. z dn. 31.10.02 napisałem przewrotnie cyt. „ Nie przypuszczam aby tegoroczny wyjazd artystyczny prezesa I. Vowie do Holandii lub jego wystawa ( ), podobnie jak przekazanie (przez burmistrza) p. G. Kaźmierczak aparatu fotograficznego ( ) miały cokolwiek wspólnego z kreowaną w artykule GK. bardzo „wychowawczą” jej mądrością życiową cyt. „Jak skutkuje metoda „kija” wszyscy wiedzą. Czasem skuteczniejsza jest metoda „marchewki”.. Powyborcza, gminna plotka głosi, że któryś z radnych ma groźną czkawkę z powodu wyparowania obiecanej „marchewki” (zmiany na stanowisku zastępcy burmistrza).”
Napisałem w niej także cyt. „Oceniam, że celom wyborczym służyły tegoroczne „czystki” prezesów TMZW w redakcji Wronieckich Spraw metodą „na kukułcze gniazdo” ( ). Można domniemać, że prezesi stali się ślepym narzędziem w rękach swoich mocodawców.” Redakcja „WS” milczeniem potwierdziła te opinie, a w stopce redakcyjnej zamieściła nawet informację, że „WS” są cenzurowane przez Zarząd TMZW.
- Jakie są przyczyny tej zmiany? Czy według pana „WS” pomogły w kampanii wyborczej burmistrza Kazimierza Michalaka i dzięki temu wyszły z długów (pozyskując intratne ogłoszenia z Urzędu MiG)? Czy zatrudnienia redaktora Pawła Bugaja na stanowisku promocji w Urzędzie (od 15 kwietnia) to dowód wdzięczności burmistrza Michalaka?
Nie wnikając w podteksty cieszę się, że były Redaktor Naczelny „WS” znalazł pracę.
W przedwyborczych „WS” z 24.10.02 nie znalazł się ani jeden wywiad z kandydatem potencjalnej opozycji natomiast znalazło się w nim aż 14 zdjęć Burmistrza i 1,5 strony związanych z nimi tekstów. Trudno mi nazwać inaczej niż świadomą manipulacją fakt, ż w tym numerze redakcja „WS” zamieściła tendencyjne „Oświadczenie Zarządu MiG” do mojej płatnej publikacji w G.Sz. pt. „List otwarty do Redakcji WRONIECKICH SPRAW i ich cenzorów (skrót) – Która „PRAWDA” jest prawdziwą ???.” „WS” nie opublikowały tego tekstu pomimo przyjęcia zapłaty za usługę.
W wywiadzie z 1.10.02 stwierdziłem cyt. „Burmistrz Michalak jest bardzo dobrym taktykiem . ( ) Perfekcyjnie opanował medialnie nośny sposób utrzymywania kontaktów ze społeczeństwem, ( ). „Jeżeli do społeczeństwa nie dotrze rzetelna, oparta na dokumentach, prawda o katastrofalnym stanie infrastruktury miasta i gminy, zagrożeniu bezpieczeństwa finansowego i nie zacznie ono myśleć o stopniu winy za ten stan poszczególnych samorządowców, to wybory niczego we Wronkach nie zmienią”; „Niestety, to media kształtują opinię społeczną”. Moje przewidywania sprawdziły się.
- Na jakiej podstawie pan sądzi, że burmistrz Michalak i przewodniczący Rady MiG, Leszek Bartol przez cztery lata próbowali „zniszczyć i zamknąć WS”?
W mojej polemice z 1.10.02 zacytowałem red G. K., która w „WS” napisała „wie pan doskonale kto i dlaczego usilnie próbował zniszczyć i zamknąć gazetę przez 4 poprzednie lata”. Ustosunkowując się do tego napisałem „Wiem tylko tyle co zapamiętałem z rozmów z prezesami. Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem, że są nimi członkowie TMZW panowie K. M. i L. B. Może prezesi wytłumaczą się , dlaczego o tak szkodliwym społecznie działaniu nie zostali poinformowali członkowie TMZW na zebraniach, a czytelnicy na łamach WS.” Prezes I. Vovie nie odpowiedział dotąd także na moje pytanie cyt. „czy na ubiegłorocznym festynie w Chojnie (2001 r.) niektórzy czołowi samorządowcy poddawali w wątpliwość (ze względu na finanse) dotrwanie Wronieckich Spraw do tegorocznych wyborów ?”
- Co pan sądzi na temat redaktorów „WS” – Ireneusza Vowie i Grażyny Kaźmierczak? Prezentują obiektywne i rzetelne dziennikarstwo?
Byłem publicystą amatorem więc nie mogę się wypowiadać na temat poziomu dziennikarstwa. Uważam jednak, że dziennikarz nie może się bać podjąć ważnych społecznie tematów lub zmieniać poglądy w zależności od aktualnej koniunktury. W piśmie do red. Grażyny Kaźmierczak z dn. 1.03.03 napisałem cyt. „Dla wykazania, że stać Was, jako redaktorów Wronieckich Spraw, tylko na robienie lokalnym prominentom zdjęć i zamazywanie właściwego stanu naszej gminnej rzeczywistości, przekazuję Wam materiały, które jednoznacznie wskazują, że dzieci uczące się w klasie na I ptr. Szkoły Podstawowej w Nowej Wsi są nadal narażone na śmiertelne niebezpieczeństwo, podobne do wypadku w Domu Dziecka we Wronkach.” ./.
Redakcje „WS” i „Gońca” podobnie jak Burmistrz, Przewodnicząca RMiG, Dyrektor SAPO nie są zainteresowani wyjaśnieniem przyczyn braku realizacji „Protokołu z 30.03.99” obejmującego cyt. „wykonanie ogniotrwałej klatki schodowej” wartości 58.000 zł..” „Protokół”sporządzono…( ) na podstawie protokółów przeglądu obiektów szkolnych.”.
- Od kiedy jest pan członkiem TMZW i dlaczego pan wstąpił do tej organizacji?
Do TMZW wstąpiłem w grudniu 2001 r. korzystając z zaproszenie prezesów I. Vowie i G. Kaźmierczak z nadzieją, że moja działalność, wyłącznie jako szeregowego członka, będzie kulturalną przyjemnością i odskocznią od niezbyt budujących doświadczeń w działalności samorządowej.
Wronki, 2003.04.18 Lech Krzyżaniak
„Uważam jednak, że dziennikarz nie może się bać podjąć ważnych społecznie tematów”…to zdaje się Pani Grażyna cały czas robi, co do dziennikarzy zmieniajacych optykę w takcie koniunktury…w ogolnopolskich mediach dziennikarz TVP przechodząc do do np. TVN doznaje nagłego olśnienia i zaczyna opowiadać, rzeczy, które dawniej byly z jego ust nie do pomyślenia i odwrotnie, tak samo dzieje sie we wszelkich pismach uzależnionych od finansowania starostwa czy władz… nic odkrywczego, poza tym moim zadaniem, z takim wigorem można założyć swoją gazetę na wzór Pani Grażyny i być w pelni niezależnym, pan Bugaj tu przetoczony nie wybrał takiej drogi co jest tu podkreslone i gdy trafiła się okazja, trafił do urzędu, według tej opowieści z „powrotu do przeszłości” Moim subiektywnym zdaniem (jezeli mogę wtrącić słowo) ,więcej wiary w siebie, nie obwiniać wszystkich dookoła tylko wziąć sprawy w swoje ręce…nawet te wronieckie:) pozdrawiam serdecznie obie strony konfliktu.
Dziękuję za komentarz. Myślę, że właśnie to, co przeżyłam ukształtowało mnie.
A na marginesie – ja nie jestem stroną w konflikcie. Nie mam z tym problemu :)
Serdecznie dziękuję Panu za pozdrowienia.
Szczerze przyznam, że zamiast takiego merytorycznego komentarza spodziewałem się sterowanej fali hejtu. Przez kilkadziesiąt lat działalności społecznej przyzwyczaiłem się do różnych zagrywek ze strony moich oponentów.
Chcę się odnieść wyłącznie do wątku dot. możliwości podjęcia przez kol. Pawła samodzielnej działalności gospodarczej np. wznowienia w 2001 czy 2006 r. wydawania Wronieckich Spraw. W mojej ocenie, nie było ono tak łatwe jak się pozornie wydaje.
Tytuł był i nadal jest własnością stowarzyszenia TMZW i tylko jego zarządy mogły zbyć te prawa. Na taką decyzję kol. Paweł nie miał najmniejszych szans.
Każda działalność gospodarcza musi zapewnić zysk gwarantujący przynajmniej utrzymanie rodziny. Wg danych z 2001 r., tylko sprzedaż gazety w nakładzie powyżej 40 tyś. egz. pozwala wydawcy przetrwać bez wpływów z reklam.
Decydenci i to nie tylko u nas zawsze mieli mnóstwo sposobów na odcięcie niewygodnego wydawnictwa nie tylko od urzędowych ale i komercyjnych reklam. Notowania kol. Pawła i kol. Grażyny na nieoficjalnej giełdzie potencjalnych adresatów reklam, były wtedy diametralnie różne.
W przedwyborczym 2006 r. nagle pojawiła się oferta dotacji dla TMZW ale wyłącznie z przeznaczeniem na wznowienie wydawania WS.
Chcąc nie dopuścić do ponownego włączenia WS, a więc pośrednio także apolitycznych członków TMZW, w brudne, przedwyborcze zagrywki (praktykowane w 1998 i 2002 r.) ostro zareagowałem na taką ewentualność. Cel osiągnąłem ale proponowane TMZW pieniądze były do zagospodarowania i zostały b. dobrze wykorzystane.
z wyrazami szacunku
Lech Krzyżaniak
ps.
Uprzedzając ewentualne gwałtowne reakcje moich oponentów uprzejmie Ich informuję, że jest to mój pierwszy i ostatni wpis na portalach internetowych.
Dziękuję, że poświęcił Pan czas i postanowił zareagować, odnosząc się do tego co Pan napisał, może nie do końca się zrozumieliśmy, mówiąc o kontynuowaniu swojej pasji miałem zdecydowanie na myśli podjęcie ryzyka biznesowego jakim byłoby stworzenie w omawianym przez pana czasie zupełnie nowego pisma, co pozwoli na całkowitą niezależną gazetę tudzież blog…stronę internetową, właśnie to był najlepszy czas, internet raczkowal dawał nieograniczone możliwości, zabrakło wam odwagi i wiary w siebie w mojej ocenie, międzyczasie powstały strony internetowe blogi i pisma lokalne, które konkurują z Panią Grażyną, stawianie tezy, że Wroniecki Bazar ma „monopol na reklamę”jest głęboko nie trafione, proszę spojrzeć na konkurencyjne blogi strony internetowe i gazety w naszym powiecie…nie brakuje im banerów reklamowych. W warunkach gospodarki wolnorynkowej, jeżeli wasze teoretycznie „nowe pismo” będzie przekonujące nowoczesne i w pełni niezależne odniesie sukces lokalny a ten przyciąga w naturalny sposób reklamodawców i tak mogło być w przeszłości, zaryzykować może pan z panem Bugajem choćby od jutra…na tym polega szeroko pojęta wolność. Proszę za przykład wziąć Tomasza Sakielskiego, porzucił meinstream stał się niezależny…zaryzykował, przecież film mógł przejść bez echa, to nowy rodzaj niezależnego dziennikarstwa, który polega na interakcji z czytelnikami (poprosiłem pania Grażynę o plan inwestycyjny związany z przebudową dróg w gminie) i mam nadzieję, że przeczytam artykuł, dziś Wroniecki Bazar stał się miejscem, w którym każdy może przedstawić swój pogląd, każdy może napisać list do redakcji tak jak Pan i nie zostanie ocenzurowany bez względu na to czy jesteśmy w koalicji opozycji czy pracujemy w urzędzie czy fabryce,czy polityka to dla nas wyłącznie troska o miasto, każdy znajdzie tu miejsce i jego zdanie zostanie przedstawione…i to powoduje, że obecnie to najbardziej poczytny blog internetowy we Wronkach…bo wolny rynek ma to do siebie, ze gdyby Wroniecki Bazar nie potrafił by przekonać do siebie czytelników…juz dawno przestał by istnieć wyparty przez inne pismo, które potrafiło by przekonać większość lokalnych czytelników.
Starajmy się wzajemnie szanować w dyskusjach nasza rozmowa dowodzi, że tak można( bądźmy wzorem dla rządzących) choć powinno być odwrotnie. Szanowny Panie, uważam, że każdy kto wykonywał i wykonuje dobrą pracę dla miasta jest tak samo ważny i doceniam to ile energii i pracy pan poświęcił dla Wronek i proszę na tym nie poprzestać więcej aktywnych osób to większa presja na władzę, która czuje oddech mieszkańców, weryfikujmy ich pracę i zmuszajmy do wysiłku. Pozdrawiam
Z wielką przyjemnością prowadziłbym z Panem dłuższą korespondencję. Mogę to robić ale wyłącznie w formie wymiany prywatnych e-maili. Upoważniam Redakcję do przekazania Panu mojego adresu i nr telefonu.
Z przytoczonych, oczywistych dla Pana stwierdzeń wnioskuję, że jest Pan młodym, wchodzącym w życie człowiekiem, przekonanym, tak jak ja kiedyś, że angażując się po słusznej sprawie, można bardzo szybko, nawet w pojedynkę, zmieniać szarą, nieraz podłą, rzeczywistość, a wszystkie czarne moce ją tworzące ze wstydu zamilkną. Życzę Panu spełnienia tych marzeń.
Niestety, w moim przypadku rzeczywistość, mocno i często w bolesnej formie, zweryfikowała te oczekiwania.
O zmianę przynależności administracyjnej naszej gminy walczyłem wraz z kolegami ze społecznego zespołu…. i popierającym nas społeczeństwem przez 18 lat.
O rozpoczęcie przez nasze władze miejsko-gminne starań o pozyskiwanie zagranicznych środków przedakcesyjnych, niezbędnych do rozpoczęcia niezbędnych inwestycji itd. starałem się przez 12 lat. Będąc w latach 1994-98 także radnym samorządowego sejmiku województwa pilskiego wiedziałem ile środków zewnętrznych pozyskują inne gminy np. Złotów.
Przypomnę, że w latach 1989 –2001 na inwestycje z zakresu gospodarki wodno-ściekowej przeznaczyliśmy 5,1 mln zł. czyli średnio rocznie 0,42 mln zł. Wronki, w roku 2001, lokowały się w pierwszej setce największych krajowych trucicieli środowiska naturalnego przy 25 % wykorzystaniu mocy oczyszczalni ścieków. Wg zapowiadanych przepisów groziły nam za to kary w wysokości 6 mln. zł. rocznie. Takich przykładów, także ewidentnej niegospodarności, mógłbym przytaczać dziesiątki. Mam dokumenty je potwierdzające.
Publicystyka nigdy nie była dla mnie celem, a jedynie środkiem do wymuszenia pożądanych działań. Działalność gospodarczą, w zupełnie innej branży, rozpocząłem w 1989 r.
W czasie 1998- grudzień 2000 r. powstrzymywałem się od używania twardego języka, próbowałem pogodzić zwaśnione grupy radnych. To na przełomie 2000/01 roku była aktywna tzw. „zbuntowana 10-ka” radnych.
Skończyło się to tym, że w 2001 r. opozycja, w obliczu osobistych zagrożeń, połączyła się z większością radnych i niezwykle skutecznie pomagała im w tłumieniu mojej krytyki. Zostałem osamotnionym radnym zewsząd atakowanym. Stąd wynikła konieczność zmiany mojego słownictwa na ostre. Wielokrotne przywoływanie w moich publikacjach tych samych informacji o zagrożeniach, ewidentnych błędach, publikacja skanów niewygodnych dokumentów, analiz itd. miały tylko jedno zadanie – utkwić w pamięci przeciętnego wyborcy.
Cel osiągnąłem w wynikach wyborów 2006 roku i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku zakończyłem moja publicystykę.
Dlatego, tak bardzo po tym czasie, uczulony jestem na podłe próby dewaluowania mojej działalności społecznej.
Korzystając z okazji, serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy od października 1980 r. wspierali moje działania i przepraszam Tych, których w imię realizacji wyższych celów musiałem „poszturchać”.
Niestety, nie podyskutuję z Panem na temat możliwości wykorzystania internetu na przestrzeni nawet ostatnich 10 lat. Jestem za słaby w tym temacie. Przyjmuje, jako pewnik, Pana spostrzeżenia.
Zapewniam jednak Pana, że tak jak w 1989 r. były w sklepach puste pułki tak nawet i w 2006 r. we Wronkach nie istniał żaden portal internetowy, internetowa reklama itd. Jedynym środkiem dotarcia z informacjami czy reklamą do społeczeństwa były gazety w wydaniu papierowym. Może Redakcja przypomni, kiedy zaczęła wydawanie swoją Gazetę (wg mnie okres przedwyborczy 2006 r.), a kiedy uruchomiła portal internetowy i WB w jego internetowej postaci.
Kończąc, Jeszce raz serdecznie dziękuję Panu za pozdrowienia i odwzajemniam je życząc wielu sukcesów w życiu.
Z wyrazami szacunku
Lech Krzyżaniak
Schlebił mi Pan niezmiernie wizją mnie jako osoby wchodzącej w życie, pamiętam nasze Wronki przed 1989 rokiem jak i przeglądałem się przemianom, gdy nastał nowy ustrój. Dziękuję zatem za rozmowę na forum Wronieckiego Bazaru i życzę dalszej aktywności dla Wronek znam Pana historię to jakim jest aktywnym i zaangażowanym społecznikiem i nie mam zamiaru w żaden sposób umniejszać pana osiągnięć. Uważam co podkreśliłem, że Wronki potrzebowały i potrzebują osób takich jak Pan dlatego życzę dużo energii i aktywności społecznej obecnie.
Dziękuję za rozmowę.
Przyznaję, że dłużej piszę te kilka zdań aniżeli przesłany wczoraj do Redakcji WB tekst Sprostowania do powyższego, redakcyjnego elaboratu.
Swoją oceną niezamierzenie zburzyłeś Pan zapowiedź kol. Grażyny sprzed wielu, wielu lat (w końcówce jednej z wielu naszych potyczek prasowych), że skończę jak Norwid. Oczywiście miała na myśli Cypriana Kamila.
Długo resetowałem pamięć aby spróbować przypomnieć sobie czy kiedykolwiek przeczytałem chociaż w połowie tak uprzejmy, podobny tekst ?. I jak na ironię stało się to za pośrednictwem WB.
Wyniku resetu możesz się Pan domyślać ale nie taki był cel mojej działalności społecznej.
Spośród 15 radnych, którzy 29.06.2001 r., na podstawie pomówień (delikatnie mówiąc), odwołali mnie z funkcji v-ce przewodniczącego Rady tylko śp. Włodzimierz Piwosz publicznie przyznał, że tak jak większość klubowiczów – nie znał treści uzasadnienia, a do głosowania był przymuszony dyscypliną klubową. Wyznał, że wstydzi się udziału w tym głosowaniu i przeprosił mnie. Bardzo cenię taką szczerość i odwagę.
Cieszę się, gdy po 2006 r. obserwuję realizacje wielu zadań inwestycyjnych i innych działań, które za poprzedniej ekipy były przez Radę odrzucane bezpośrednio po odczytaniu tytułów moich interpelacji i projektów uchwał w tych tematach.
Dla wyjaśnienia, nie tylko Panu, przyczyn, tak nagłego, mam nadzieję trwałego rozejmu, zmuszony jestem zacytować kilka fragmentów wczorajszych, oficjalnych e-maili.
Tuż po przesłaniu Sprostowania do Redakcji, otrzymałem deklarację kol. Grażyny: cyt.„obiecuję ze swojego słownika wykreślić słowa: Lech Krzyżaniak” i „nie chciałabym już więcej wracać do tematu”. Na tą deklarację odpowiedziałem cyt„ Ja milczałem 11 lat i tak chciałem dotrwać do końca. Aktualny konflikt chciałem zakończyć po pierwszym moim artykule. Szczerze, dobrze Ci radziłem”.
Zawsze byłem za kompromisem i zgodą więc zadowolony jestem z wzajemnych ustępstw i obietnic.
Proszę wybaczyć, że na ewentualny następny wpis na WB już Panu nie odpiszę. Podtrzymuję natomiast propozycję prywatnej korespondencji. Mam b. dużo ciekawych, zapomnianych dokumentów itd. związanych z Wronkami, okolicą i życiem mieszkańców. Od kilku miesięcy zajmuję się ich archiwizacją i opisem. Może za kilkadziesiąt lat komuś się przydadzą.
Kończąc, jeszcze raz składam Panu serdeczne podziękowania za całą naszą rozmowę. Poprzedni wpis zapamiętam do końca.
Z wyrazami szacunku
Lech Krzyżaniak