Skatepark we Wronkach w rękach obywateli?
|Wroniecka młodzież ma różne pasje i ambicje. Niekiedy jednak do ich realizacji brakuje odpowiedniego miejsca.
Nieformalna grupa wronieckich street riderów, czyli osób ćwiczących sporty wyczynowe na rowerach czy deskorolkach poinformowała naszą redakcję o tym,że jeśli tylko znajdzie się odpowiednie miejsce, są skłonni na własny koszt zamontować tam swoje rampy.
Dotychczas grupa ćwiczyła na terenach publicznych jak i prywatnych. Wykorzystywali oni głównie teren dworca PKP, schody przy kinoteatrze, parking na targowisku, rampę ładowniczą magazynu na ul. Towarowej, czy teren przed hotelem Olympic. Jednak problem z treningiem „na mieście” zaczął nasilać się w ostatnim czasie coraz bardziej.
Gdy ładnie porozmawiamy z ochroną hotelu to nam pozwolą chwilę pojeździć.. Z kina nas wyrzucają bo „niszczymy schody”… a my nad nimi latamy, nawet ich nie dotykamy. Ostatnio z PKP zostaliśmy wyrzuceni, bo „to nie jest miejsce do jeżdżenia”
– relacjonuje redakcji jeden z członków nieformalnej grupy, uprawiający ten rodzaj sportu od 12 roku życia.
Podczas treningów dochodzi też do interwencji policji czy straży miejskiej, która wzywana jest na prośby mieszkańców. Organy te są jednak wyrozumiałe i nie wypisują mandatów, a proszą tylko o opuszczenie miejsca – Byłem świadkiem gdy pewien pan powiadomił policję, że szkodzimy. Policja jednak powiedziała mu, że ma dać nam spokój, bo nic złego nie robimy. Przestrzegamy przepisów drogowych. Zawsze chcieliśmy być w porządku w stosunku do prawa. My chcemy mieć tylko gdzie jeździć. Nie chcemy nikomu robić krzywdy” – komentują. Na treningi w miejscu do tego nieprzeznaczonym krzywo patrzą głównie osoby starsze. Młodemu pokoleniu widok osób realizujących swoją pasję imponuje. – Małe dzieci patrzą z zachwytem, gdy kręcisz rotencję 360 ze schodów a one wołają do ojca „tata patrz!” – relacjonują streetriderzy.
Działania w sprawie budowy skateparku we Wronkach podejmowali już 3 razy w formie petycji czy maili do burmistrza w tej sprawie. Na ostatni jaki w tej sprawie był wysłany w sierpniu 2013 roku nie otrzymali żadnej odpowiedzi. Po tym, jak są wypraszani ze wszystkich miejsc, w których trenują, a szanse na wpisanie skateparku w budżet gminy są znikome, wychodzą z inną inicjatywą – chcą sami przygotowywać elementy, na których mogliby ćwiczyć. Od gminy chcieliby tylko wyznaczonego miejsca, gdzie mogą społecznie montować trwale bądź stawiać przenośne przeszkody.
Postanowiliśmy zapytać Artura Hibnera, rzecznika ds. komunikacji społecznej, czy możliwe jest, by gmina wyznaczyła taki teren oraz w jaki inny sposób niż petycja, osoby zainteresowane tematem skateparku mogą naciskać władzę. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania, za to informację „Burmistrz Mirosław Wieczór chętnie spotka się w sprawie skateparku ze wspomnianą grupą młodych osób.” Oczywiście przekazaliśmy tą informację zainteresowanym. O dalszych poczynaniach będziemy informować na bieżąco.
Sąsiednie miasta takie jak Szamotuły, Ostroróg czy Lubasz zadbały, by osoby tam zamieszkałe, uprawiające ten niecodzienny, choć zdobywający coraz większą popularność sport, mogły się realizować, budując lokalne skateparki. Właśnie w tym ostatnim mieście udało się to poprzez inicjatywę obywatelską…
Nie tylko oni ubiegają się o skate park bo są grupy którą też chce skate park
To tekst z 2015 roku :)