Gmina zerwała umowę z wykonawcą dokumentacji fotowoltaiki. Co dalej?
|Pani Grażyno, czy to prawda, że Gmina zerwała umowę z projektantem fotowoltaiki? – takich pytań dziś kilkanaście. – Bo na stronie urzędu nie ma na ten temat nic aktualnego, a wiceburmistrz Dorna pisał już wczoraj w komentarzu, że poprzedniego dnia zerwali umowę. Czy nie powinni o tym napisać oficjalnie? Przecież to dotyczy kilkuset gospodarstw domowych? Powinni. Ale nie napisali. Strona Wronek służy do przekazywania tylko dobrych wieści. Nie napiszą tego też w „promocyjnej gazetce” opłacanej przez UMiG
Na stronie www.Wronki.pl, w zakładce Dofinansowanie do elektrowni fotowoltaicznych fotowoltaicznych ostatni wpis jest z sprzed prawie roku… z 26 marca 2020 roku. W innym miejscu na stronie też niczego nie znalazłam.
https://www.wronki.pl/aktualnosci-dla-mieszkanca/e1e7cc94aa3b1c52482516ba853792f4.html
Na Fb Mirosław Wieczór- burmistrz Wronek też ZERO informacji na temat problemu z fotowoltaiką.
Na Fb RRobert Dorna w komentarzach pod zdjęciami z odbioru technicznego cz. 1 budynku szkolnego widnieje taka oto konwersacja:
a w niej tekst wiceburmistrza Roberta Dorny:
Wczoraj ostatecznie zerwaliśmy z wykonawcą dokumentacji. I teraz z kopyta ruszamy z opcją rezerwową. Oby się udało.
Tyle wiem, co przeczytałam. O problemach burmistrz mówił zapytany przez radnych spoza swojego klubu na komisji i sesji.
Na ostatniej sesji w styczniu radny Sławomir Śniegowski
Oto odpowiedź, którą radny uzyskał – 9 lutego – (BIP Wronki). Oczywiście interpelacja była 28 stycznia 2021, a nie 28 lutego 2020 roku (błąd pisarski):
Tyle wiemy na dziś. Z nieoficjalnych źródeł wiem, co wiem, zapytam oficjalnie i mam nadzieję w poniedziałek otrzymać odpowiedzi. Czy jesteśmy w stanie zdążyć z podłączeniem prawie 500 instalacji domowych do końca grudnia starując z punktu, w którym stoimy? Nie mam pojęcia. Nie wiem nawet w jakim punkcie tak naprawdę się znajdujemy. Ale skoro wiceburmistrz Dorna jest tak rozkosznie optymistyczny, miejmy nadzieję, że zdążymy :)
Szwarc Gapa
A tak o fotowoltaice pisaliśmy we „Wronieckim Bazarze” od 2017 roku,
czyli od momentu pierwszego spotkania z mieszkańcami w tej sprawie:
We wtorek w WOK-u rozmowy o dotacjach na fotowoltaikę we Wronkach
14 lutego 2019 roku Wronki otrzymały dotację:
Jeszcze burmistrz nie był obrażony na kamerę „Wronieckiego Bazaru”, konferencja prasowa:
Zainteresowanie fotowoltaiką w Gminie Wronki przerosło oczekiwania [wideo]
Co dalej z obiecaną fotowoltaiką we Wronkach? – pyta Czytelnik. Urząd odpowiada
Do końca tego roku wykonać dokumentacje, wyłonić firmę i wykonać prawie 500 instalacji? Jedna instalacja to minimum 2 dni robocze. Zostało 10 miesięcy. Nie ma szans. Ja już z tego „biznesu” wycofałem. Żal tylko bezsensownie wydanych 250 zł. I nie wiadomo czy nie utraconej dotacji w wysokości 5 tys. złotych, które skończyły się w grudniu i nie wiadomo kiedy wrócą i w jakiej postaci.
Ta firma chyba wystartowała w zbyt wielu przetargach i zbyt wiele ich wygrała.
Cieszę się, że pan Mirosław pcha na tym wózku KIP-y by je wprowadzić do bazaoos. Ma kilka lat opóźnienia, więc musi z bata ruszyć z robotą.
Pani Grażyno, jestem instalatorem fotowoltaiki z rejonu Wielkopolski, nie mam tym wpisem absolutnie na celu reklamowania siebie, więc nie będę żadnych danych firmy podawać, spróbuję spojrzeć na temat w sposób jak najbardziej obiektywny. Po pierwsze zgodzić się należy, że gmina musi wybierać wykonawców stosując odpowiednie przepisy, w tym wypadku prawa zamówień publicznych. I co to powoduje – otóż to, że gmina nie może wybrać sobie kogo chce do realizacji zamówienia, ale wybiera podmiot, który spełnia wymogi stawiane w przetargu (a przynajmniej, który to deklaruje) i przy tym otrzymuje największą liczbę punktów, co zwykle oznacza najniższą cenę. Tak więc wykonawcą może być firma z Poznania, Białegostoku, Zakopanego itp. Można oczywiście np. w przetargu narzucić, żeby firma miała doświadczenie w zaprojektowaniu np. 500 instalacji fotowoltaicznych w ostatnim czasie, ale efekt będzie taki, że nikt tego wymogu nie spełni, albo będą oferty z wysokimi cenami, bo wymóg spełni np. 1 firma. Po wyborze oferty, przy jakichkolwiek problemach, zwykle dąży się do tego, żeby mimo wszystko zamówienie zrealizować i tak też jak domniemywam robiła gmina, dając szansę wykonawcy, sądząc po wypowiedziach Wiceburmistrza Dorny przytoczonych przez Panią, który pisze o wezwaniach do uzupełnienia dokumentów. Dlatego w mojej ocenie gmina w tym wypadku nie zawiniła i dała wykonawcy szansę, ale oczywiście każdy może mieć swoje zdanie.
Teraz wybiegając w przyszłość – gdybym ja był na miejscu gminy i mógł im coś doradzić to przy próbie ratowania projektu, która z wypowiedzi Wiceburmistrza będzie mieć miejsce, mimo wszystko w ewentualnym następnym przetargu postawiłbym jakieś konkretne wymogi dotyczące doświadczenia, bo w końcu rynek fotowoltaiki już od jakiegoś czasu funkcjonuje i firmy mogły nabrać już odpowiednich kwalifikacji. Kluczowe jest też postawienie odpowiednich wymogów dotyczących urządzeń, które mają być instalowane u mieszkańców, bo tutaj sytuacja zmienia się może nie z miesiąca na miesiąc, ale z roku na rok na pewno i w tej samej cenie obecnie można kupić urządzenia (np. panele) lepsze, niż te produkowane rok temu. Przykładowo – jeszcze niedawno standardem były panele o mocy ok. 260 W, a dzisiaj nie ma sensu kupować niczego poniżej 350 W. Niedawno królowały panele polikrystaliczne, teraz liczą się praktycznie tylko monokrystaliczne. Kluczowa jest też gwarancja udzielana na urządzenia – dzisiaj już prawie standardem staje się 25-letnia gwarancja na panele i u mnie coraz więcej klientów takiej gwarancji żąda, więc patrząc na to, że robimy inwestycję na lata to sugerowałbym również postawienie takiego wymogu. Oczywiście ostateczny wybór należy do gminy, ja mówię tylko o moich spostrzeżeniach dotyczących zamówień z ostatnich miesięcy.
Kolejna wieczorowa wtopa.
Zabawa w przetargi i wygrywanie ich przez firmy które dadzą najniższą cenę, zawsze tak się kończy. Za najniższą cenę kupuję się najniższą jakość,za którą potem defacto płacą mieszkańcy. To po prostu jest chore.
Dlaczego tak się dzieje? Bo urzedas boi się przyjąć inne kryteria niż cena, boi się że zostanie oskarżony o korupcję, że wybrał droższą ale solidną firmę.Chory kraj, chore przepisy,chore przetargi. Dlatego się dzieje jak się dzieje. Współczuję
,,dzisiaj nie ma sensu kupować niczego poniżej 350 W. ” – jestem innego zdania,ma sens powyżej 320Wp
,,Kluczowa jest też gwarancja udzielana na urządzenia – dzisiaj już prawie standardem staje się 25-letnia gwarancja na panele i u mnie coraz więcej klientów takiej gwarancji żąda,” – nic bardziej mylnego bo za 7 lat ( w okresie czterokrotnie krótszym) 60% tych ,,deklaratywnych” niby gwarantów przestanie istnieć na rynku z powodu bankructw i takie gwarancję ,,na papierze” to wyłącznie polityka szacowania w słowach czymś co zupełnie realne nie jest.Jedyną skuteczną metodą jest by Gminy we współpracy z firmami wykonawczymi w zakresie wynegocjowania korzystnego kontraktu w cenie realizowanego kontraktu miały wykupione np.na 6 lat ubezpieczenie tychże instalacji u Ubezpieczyciela.Po upływie 6 lat każdoczesny użytkownik instalacji PV za 7-my rok opłaca ubezpieczenie (obowiązkowe,) indywidualnie i samodzielnie /przejmuje ciężar składki ubezp./.Dlaczego w 7 mym roku? Bowiem instalacja PV skapitalizowała się na ZERO i ten co ma z niej korzyści we własnym interesie ma dbać o sfinansowanie potencjalnej naprawy gdyby okazała się niezbędną.Dodatkiwo tzw. 25 cio letnie ,,gwarancję” są niewykonalne jako że już po 4 latach NIE PRODUKUJE nikt paneli jakie zakładano 4 lata wcześniej…..Tyle ze strony szkoleniowca-wykładiwcy który szkoli instalatorów,lecz moja wiedza nie obejmuje jedynie zagadnień projektowo-montażowych (dostępnych dla instalatorów) lecz o wiele szersze zagadnienia ekonomiczno technologiczne wynikające z faktu, że mówimy i zespole urządzeń z zaplanowanym 25-cio letnim okresem możliwej eksploatacji.Piszę o możliwej 25-cio letniej eksploatacji,bo praktyka wskazuje na repowering po okresie 7-10 lat co najmniej w zakresie zamiany paneli pierwotnie no.320Wp na mocniejsze np.460Wp który na pewno części domów dotknie.Natomiast Pan Panie instalatorze winien poruszyć tematykę narzucenia przez Gminę obliga w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa eksploatacji poprzez badanie termowizyjne po 90 dniach eksploatacji oraz po każdym kolejnym roku przeprowadzane przy nasłonecznieniu nie mniejszym niż 75% nominalnej mocy instalacji PV.
Niestety wypada się zgodzić z tym: ,,Zabawa w przetargi i wygrywanie ich przez firmy które dadzą najniższą cenę, zawsze tak się kończy. Za najniższą cenę kupuję się najniższą jakość,za którą potem defacto płacą mieszkańcy. To po prostu jest chore.
Dlaczego tak się dzieje? Bo urzedas boi się przyjąć inne kryteria niż cena, boi się że zostanie oskarżony o korupcję,”.
Z kolei zagadnienie ujęte przez instalatora słusznie w wypowiedzi cyt. ,,Kluczowe jest też postawienie odpowiednich wymogów dotyczących urządzeń, które mają być instalowane u mieszkańców, bo tutaj sytuacja zmienia się może nie z miesiąca na miesiąc, ale z roku na rok na pewno i w tej samej cenie obecnie można kupić urządzenia (np. panele) lepsze, niż te produkowane rok temu.” rzeczywiście winni być troską gmin, lecz z zupełnie innych niż wskazuje instalator przyczyn dotyczących przyszłości eksploatacji ponad 500 w gminie instalacji PV.Sieci elektroenergetyczne już od roku wykazują oznaki (dotychczas lokalnie) przeciążenia nadmiarem mocy pompowanej do Sieci w godzinach 10 do 14-stej w słoneczne dni….Stąd masowym, katastroficznym błędem braku przewidywalności zamawiają gminy w przetargach instalacje PV zbudowane w oparciu o inwertery on-grid, a z tej przyczyny tak zaprojektowana i zbudowana instalacja PV jest w 100% uzależniona od prawidłowego stanu sieci Operatora, ma on prawo zdalnie ją ograniczyć lub wyłączyć, a co za tym idzie- staje się produktywna w części lub nie działa w ogóle (mamy instalację PV a mimo to nie produkuje) co usuwa sens jej budowania tym bardziej,że po lipcu 2023 roku może zostać zlikwidowany system ,,opustów” na mocy jakiego obecnie odbierzemy z sieci 80/70% uprzednio tam wysłanych nadwyżek.Gmony winny robić przetargi na instalację PV z inwerterem hybrydowym, który działa i produkuje również przy braku prądu w sieci Operatora, inwerterem hybrydowym jaki umożliwia każdemu posiadaczowi dołączenie magazynu energii w przypadku gdy okaże się ,że sieć OSD jest kiepskiej jakości i uniemożliwia pracę PV bez błędu overvoltage.Bład ten nasila się do kwadratu przyrostu ilości instalacji PV przyłączonych do tej samej gałęzi transformatora 15kV/0,4kV.Skoro jest zamiar zainstalowania ponad 500 szt. instalacji PV ryzyko tego błędu jest wysokie.Oczywiście zainstalowanie zamiast inwertera on-grid inwerterów hybrydowych zwiększy o 6% cenę instalacji, niemniej uzależnianie złymi decyzjami Gminy sprzed lat użytkowników to kardynalne gubienie w projektowaniu.
Do Pana Bronka: ,,Do końca tego roku wykonać dokumentacje, wyłonić firmę i wykonać prawie 500 instalacji? Jedna instalacja to minimum 2 dni robocze” – informuję,jedną instalację ekipa 3 osobowa wykonuje w jeden dzień.Zatem wykonanie ponad pięciuset jest realne w podanym terminie
Z całym szacunkiem dla alladyn-solar-batt’a, niewątpliwie zna się Pan na rzeczy, jest Pan fachowcem w sprawach fotowoltaiki i nie tylko, to widać i czuć.
Ale proszę nam nie wciskać, że ktokolwiek, nawet nasz burmistrz z jakąkolwiek firmą, jest w stanie ogarnąć tak ogromny projekt do końca roku!
Ponad dwa lata zajęła nam próba przygotowania dokumentacji! I d***
Ile teraz potrwa wyłonienie nowej firmy i przygotowanie nowej dokumentacji?
Prace instalatorskie to nie tylko montaż konstrukcji i modułów fotowoltaicznych, to również prace elektryczne związane z podłączeniem instalacji fotowoltaicznej do sieci energetycznej, montaż szeregu zabezpieczeń a także wykonanie pomiarów oraz zgłoszenie instalacji gotowej do uruchomienia.
Przy systemach o większej mocy lub obejmujących większe powierzchnie – czas montażu może zająć od kilku do kilkunastu dni. Przy założeniu, że dach, na którym ma być stworzona fotowoltaika jest w dobrym stanie, a jego konstrukcja jest stabilna i nie wymaga przebudowy.
Wśród podstawowych kłopotów, na które mogą natknąć się wykonawcy w trakcie prac są: pogorszenie się pogody, konieczność naprawy dachu lub modernizacja istniejącej instalacji sieciowej.
Ten projekt nie ma prawa się udać w zakładanym terminie – stawiam dolary przeciwko orzechom.
A ja tam jestem optymistką, bo nie po to zdobywaliśmy 7 mln. dotacji, by ją teraz stracić!
Pani redaktor!
Wie pani czym różni się pesymista od optymisty?
Pesymista mówi do optymisty – gorzej już być nie może!
Optymista odpowiada – oj, może, może!
Jaki z tego morał?
Nie bądź optymistą.
Ale do rzeczy:
Jak możemy stracić coś czego nie mamy?
Możemy stracimy tylko obietnicę dotacji, bo jeszcze nic nie dostaliśmy. W tej sytuacji nawet niczego nie będziemy musieli oddawać – i to jest bardzo optymistyczne.
Czyli jakiś pozytyw jest :)
Grażyna
No i jak tam mają się sprawy? Od stycznia nowe przepisy i du.. blada…